Upadek bałtyckiego tygrysa
To nie będą wesołe święta na Łotwie. Wskutek kryzysu gospodarczego tysiące ludzi w przyszłym roku straci pracę. MFW iUE lada moment pożyczą Łotwie nawet 5 mld euro - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
10.12.2008 | aktual.: 10.12.2008 13:05
To nie będą wesołe święta na Łotwie. Wskutek kryzysu gospodarczego tysiące ludzi w przyszłym roku straci pracę. MFW i UE lada moment pożyczą Łotwie nawet 5 mld euro - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Po latach prosperity, gdy nazywana była jednym z bałtyckich tygrysów, Łotwę czeka trudny okres. Na razie na ulicach Rygi przynajmniej na pierwszy rzut oka wszystko wygląda normalnie. Ale wszyscy doskonale wiedzą, że to cisza przed burzą.
W III kw. tego roku łotewska gospodarka skurczyła się o 4,6 proc. W przyszłym roku według rządu gospodarka skurczy się o całe 5 proc., ale są i tacy, którzy mówią o głębszej recesji. Bezrobocie może przekroczyć 10-11 proc., a dziś jest niewiele wyższe niż 6 proc. To oznacza, że około 40-50 tys. osób straci pracę. Sporo jak na kraj liczący 2,3 mln ludzi.
By ratować upadającą gospodarkę, do akcji wkracza Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który wspólnie z Unią Europejską oraz najpewniej Szwecją wesprze upadającą łotewską gospodarkę. _ Jeśli Łotwa nie dostałaby pomocy, moglibyśmy nie być w stanie wypłacać pensji i emerytur. Krajowi groziłaby niewypłacalność _- mówił łotewski minister finansów Atis Slakteris w parlamencie.
Ekonomiści zgodnie twierdzą, że zwolnienia zaczną się od sektora bankowego i nieruchomości. To może pociągnąć za sobą falę problemów ze spłatą zaciągniętych wcześniej kredytów. Jeden bank - Parex - już popadł w tarapaty i został przejęty przez państwo. Jego dawny właściciel twierdził, że to wina Szwedów, którzy podnieśli gwarancje dla swoich banków, co wywołało falę odpływu klientów od Pareksu do szwedzkich banków. Teraz to łotewski rząd odpowiada ze spłatę jego długów zapadalnych w przyszłym roku, które przekraczają 700 mln euro.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".