Upadłość nie dla każdego

Niewypłacalny klient banku od 31 marca będzie mógł ogłosić swoją upadłość, oczywiście o ile sprosta wyśrubowanym wymaganiom ustawy.

Upadłość nie dla każdego
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

27.03.2009 12:43

Po kilku latach przymiarek w życie wchodzą w końcu przepisy o upadłości konsumenckiej, które dają możliwość wyjścia z podbramkowej sytuacji nadmiernie zadłużonym klientom. Ogłoszenie upadłości nie będzie jednak wcale takie proste, bo ustawa dość mocno ogranicza możliwości skorzystania z upadłości.

Przede wszystkim nie dotyczy ona osób prowadzących działalność gospodarczą oraz rolników. Można z niej skorzystać tylko w przypadku wyjątkowych i niezależnych od nas okoliczności. Może to być nagła choroba czy utrata pracy, ale nie jest już pewne, czy za dobry powód sąd uzna światowy kryzys na rynkach finansowych. Ponadto zwolnienie z pracy, o którym mowa, nie może być dyscyplinarne lub za porozumieniem stron.

Kolejne ograniczenie dotyczy zaciągniętych długów. Nie będzie można bowiem ogłosić upadłości, jeśli którykolwiek z kredytów został zaciągnięty, gdy konsument był już niewypłacalny. Pojawia się więc wątpliwość dotycząca osób, które zaciągały kredyty na spłatę innych kredytów. W końcu z jednej strony można przypuszczać, że część z nich mogła być już wtedy niewypłacalna. Jednak z drugiej strony wydaje się, że odpowiedzialność za tę sytuację może ponosić bank, który powinien był sprawdzić zdolność kredytową klienta. Konieczność oceny kondycji finansowej w bankach to niekiedy teoria, bo w praktyce istnieje możliwość prześlizgnięcia się przez bankowe kryteria. Tak może być na przykład w przypadku ofert skierowanych do przedstawicieli wolnych zawodów, gdzie nie zawsze dokładnie sprawdza się obciążenia kredytobiorcy.

Konsument, który spełni powyższe warunki, powinien się dobrze zastanowić czy faktycznie chce z upadłości skorzystać i czy nie ma innego wyjścia z kłopotów. Po ogłoszeniu bankructwa jego sytuacja materialna z pewnością nie będzie łatwa. Po pierwsze, jeśli posiada mieszkanie, będzie je musiał sprzedać, a z transakcji uzyska jedynie środki, które pozwolą sfinansować roczny wynajem mieszkania. Po drugie, przez kilka – maksymalnie pięć – lat będzie trzeba spłacać długi według planu ustalonego przez sąd. (Wniosek o upadłość będziemy składać w rejonowych sądach upadłościowych). Dopiero potem będzie można liczyć na umorzenie reszty zobowiązań. W tym czasie należy się także liczyć z ograniczoną możliwością zaciągania nowych długów. Co rok będzie też trzeba przedstawić przed sądem swoją sytuację materialną. Dodatkowo, jeśli bankrut otrzyma spadek lub wygra na loterii, będzie raczej musiał oddać te pieniądze wierzycielom. Jednak już znalezienie lepiej płatnej pracy nie będzie miało wpływu na ustalony plan spłaty długu.
Z upadłości konsumenckiej nie będzie można korzystać zbyt często, tylko co najwyżej raz na dziesięć lat.

W przypadku bankructwa jest jednak szansa na uratowanie chociaż części majątku. Po ogłoszeniu upadłości przez jednego z małżonków, przestanie bowiem obowiązywać małżeńska wspólnota majątkowa. Co prawda wspólny majątek trafi do masy upadłościowej, ale małżonek będzie mógł dochodzić swoich praw – czyli swojego udziału w tym majątku.

Upadłość konsumencka będzie szansą dla najbardziej zadłużonych konsumentów. Trzeba ją jednak traktować jako ostateczność. To dobrze, że takie rozwiązanie pojawiło się w polskim prawie, bo może pomóc stanąć na nogi tym, którym na szyi zaciska się pętla zadłużenia. Dotyczyć to będzie głównie amatorów kredytów gotówkowych czy kart kredytowych. Te produkty były najłatwiej dostępne w bankach i często trafiały właśnie do osób z niższymi dochodami. Kredyty hipoteczne – mimo że ich liczba przyrastała w ostatnich latach w imponującym tempie – były jednak przez banki przyznawane dużo ostrożniej, zdolność kredytowa była badana dokładniej.

Można się zastanowić jaka będzie reakcja banków na wprowadzenie nowych przepisów. Czy nie obawiają się, że kredytobiorcy będą próbować się im „wywinąć”, korzystając z upadłości konsumenckiej? Czy w związku z tym instytucje finansowe nie będą jeszcze bardziej zaostrzać polityki kredytowej, przyglądając się możliwościom finansowym klientów dużo uważniej niż do tej pory?

Moim zdaniem nie powinniśmy się tego obawiać. Banki nie zmienią diametralnie swojej polityki z powodu nowych przepisów, nie będą też z tego tytułu podnosić marż kredytowych. Należy bowiem pamiętać o poważnych ograniczeniach w dostępie do upadłości konsumenckiej oraz o tym, że korzystająca z niej osoba niejako godzi się na przekazanie swojego majątku pod młotek. W związku z tym trudno się spodziewać korzystania z upadłości konsumenckiej na szeroką skalę.

Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)