Ustawa antykryzysowa już działa; czy będzie lepiej?
W życie wchodzi ustawa mająca łagodzić skutki kryzysu dla pracowników i przedsiębiorców. Pracodawca mający kłopoty spowodowane kryzysem będzie mógł wydłużyć lub skrócić czas pracy swojego pracownika. Koszty ustawy szacuje się na 1,46 mld złotych.
22.08.2009 | aktual.: 22.08.2009 10:11
Podstawowe założenia ustawy są następujące: pracodawca będzie mógł elastycznie ustawić czas pracy, ale jednocześnie odpowiednio dostosowując wynagrodzenie; pracownicy - gdy nie będą pracować z powodu skrócenia czasu pracy - mogą wziąć udział w szkoleniach i otrzymać dopłatę szkoleniową. Mogą też pójść na studia podyplomowe i otrzymać stypendium.
Rzeczniczka resortu pracy Bożena Diaby powiedziała, że przepisy mają pomóc firmom przetrwać kryzys, a zatrudnionym zachować pracę. Jeden z ważniejszych zapisów dotyczy zawierania umów o pracę. Umowy na czas określony będzie można zawierać z pracownikiem nie dłużej niż w okresie dwóch lat. Obecnie trzecia kolejna umowa jest zawierana z pracownikiem na czas nieokreślony. Rzeczniczka resortu pracy zaznaczyła, że te przepisy dotyczą tylko przedsiębiorców działających na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, nie mają natomiast zastosowania na przykład w administracji.
Państwowa Inspekcja Pracy ma kontrolować, czy pracodawcy korzystają z elastyczniejszych przepisów zgodnie z prawem. Chodzi zwłaszcza o prawidłowość zawierania umów o pracę, czas pracy oraz wynagrodzenia.
Dopłaty do wynagrodzeń pracowników, które mają zrekompensować utracone zarobki w przypadku skrócenia czasu pracy, mają być wypłacane z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Natomiast szkolenia i stypendia mają być finansowane z Funduszu Pracy. Ma to kosztować prawie 1,5 mld złotych.