W gospodarce światowej może wystąpić stagflacja - Chojna Duch i Rzońca z RPP
16.03. Warszawa (PAP) - Elżbieta Chojna-Duch oraz Andrzej Rzońca z Rady Polityki Pieniężnej, we wspólnym artykule dla "Dziennika" zwracają uwagę, że ocena bieżącej polityki...
16.03.2010 | aktual.: 16.03.2010 08:08
16.03. Warszawa (PAP) - Elżbieta Chojna-Duch oraz Andrzej Rzońca z Rady Polityki Pieniężnej, we wspólnym artykule dla "Dziennika" zwracają uwagę, że ocena bieżącej polityki makroekonomicznej na świecie jest obecnie utrudniona. Ich zdaniem istnieją zagrożenia związane z możliwością wystąpienia stagflacji w gospodarce światowej.
"Ocenę bieżącej polityki makroekonomicznej na świecie utrudniają co najmniej dwa fakty. Po pierwsze jest ona prowadzona w warunkach kryzysu finansowego o zasięgu większym niż jakikolwiek kryzys, z którym osoby za nią odpowiedzialne mogły się zetknąć. Po drugie, nadano jej kształt nie obserwowany w przeszłości" - napisali.
"Twierdzenia, że najpoważniejszym zagrożeniem dla gospodarki światowej jest przedwczesne zaostrzenie polityki makroekonomicznej, mogą być odczytywane jako zmiana funkcji i celu osób odpowiedzialnych za jej prowadzenie. Zdają się one przywiązywać większą niż w przeszłości wagę do odchyleń bezrobocia od jego naturalnej stopy. W rezultacie, mniej uwagi mogą zwracać na inflację. Takie, nazwijmy je gołębie, podejście do polityki makroekonomicznej przyczyniło się do stagflacji w latach 70" - dodali.
"Wiele osób może nie zgodzić się z powyższą oceną bieżącej polityki makroekonomicznej na świecie. Duże różnice w opiniach na jej temat pokazują, jak trudno ocenić jej charakter. Jeśli podmioty gospodarujące muszą zgadywać, jaki charakter ma polityka makroekonomiczna, wtedy zwiększa się niestabilność gospodarki. W świetle niektórych modeli w takich warunkach może wystąpić stagflacja, nawet jeśli w rzeczywistości polityka pieniężna zaczęłaby przywiązywać większą niż w przeszłości wagę do inflacji" - napisali.
Rzońca oraz Chojna-Duch zadają pytanie, co realizacja takiego ostrzegawczego scenariusza oznaczałaby dla Polski?
"Z jednej strony, inaczej niż było to przy wychodzeniu z poprzedniego spowolnienia, Polska nie importowałaby niskiej inflacji z zagranicy. Jednak z drugiej strony, wzrost naszej gospodarki (a w konsekwencji krajowa inflacja) byłby hamowany przez stagnację w otoczeniu zewnętrznym. Oprócz tych dwóch przeciwstawnych czynników, prowadzenia polityki pieniężnej nie ułatwiałyby również wahania kursów walutowych" - napisali.
"Przyczyniać się do nich mogłoby chociażby dalsze zwiększenie napięć w finansach publicznych w wielu krajach świata, o które byłoby nietrudno przy braku powrotu do tempa wzrostu gospodarki światowej z przeszłości. Powinni o tym pamiętać wszyscy ci, którzy uważają, że złoty może się tylko umacniać" - dodali.
Rzońca oraz Chojna-Duch zwracają uwagę, że obecna sytuacja wykazuje wiele podobieństw do tej, która w latach 70. doprowadziła do stagflacji.
"Przyczyny stagflacji w latach 70. są wyjaśniane na dwa główne sposoby. Za jej źródło uznaje się albo wstrząsy podażowe, w tym w szczególności gwałtowny wzrost cen ropy naftowej, albo ekspansję pieniężną. Niezależnie od tego, które z tych dwóch konkurencyjnych wyjaśnień przyjmie się za właściwe, obecna sytuacja wykazuje wiele podobieństw do tej, która w latach 70. doprowadziła do stagflacji" - napisali.(PAP)
jba/ jtt/