W Pińczowie dnieje...

...mawiano złośliwie w Kieleckiem, bo w położonym za górką miasteczku słońce pokazywało się nieco później niż w okolicy. Miała ta złośliwość znaczyć, że w Pińczowie wszystko jest później niż gdzie indziej, że jest tam sennie i nieruchawo.

W Pińczowie dnieje...
Źródło zdjęć: © AFP

30.12.2010 12:30

...mawiano złośliwie w Kieleckiem, bo w położonym za górką miasteczku słońce pokazywało się nieco później niż w okolicy. Miała ta złośliwość znaczyć, że w Pińczowie wszystko jest później niż gdzie indziej, że jest tam sennie i nieruchawo.

Fakty są inne - wiele się tam dzieje rzeczy ciekawych, choćby w zakładach Przetwórstwa Owoców i Warzyw Gomar.

W roku 1978 Michał Górniak, inżynier rolnik, pracownik spółdzielni ogrodniczych w Świętokrzyskiem, postanawia iść na swoje. Zakłada wraz z żoną Ireną sad, zaczyna handlować owocami.

Po upadku Horteksu na rynku jest dziura - nie ma kto skupować owoców i warzyw od rolników. Państwo Górniakowie mają już w Walentynowie koło Lipska chłodnię na 300 ton i komorę chłodniczą na 500 ton. Zaczynają eksportować jabłka na Wschód oraz mrożone porzeczki i wiśnie na Zachód.

- Od podszewki znałem problemy i rozterki rolników w sytuacji, kiedy był urodzaj i nie było gdzie jabłek i marchwi sprzedać - wspomina Michał Górniak. - Kiedy w Polsce wszystko padało, łącznie z ustrojem, kiedy przed polskimi jabłkami i warzywami został zamknięty rynek wschodni, a nasi producenci zostali na lodzie, zdecydowałem się wziąć inicjatywę w swoje ręce i zacząłem eksportować. Pierwsze próby były zachęcające, bo miałem rozeznanie w branży, rolnicy znali mnie i ufali.

Pan Górniak mówi, że stopniowo zdobywał nowe rynki i doświadczenie, i cały czas inwestował. Ten czas trwa do dzisiaj, oprowadzając po pińczowskim zakładzie, jego właściciel nieraz mówi, że to będzie rozbudowane, a tu już za rok nowa linia dołożona.

Czas Gomaru

W 1992 roku państwo Górniakowie rejestrują firmę Gomar - jak ich dzieci: Gosia i Marcin.
Dwa lata później od spółdzielni ogrodniczej w Radomiu dzierżawią chłodnię na 2 tys. ton, a w 1995 najpierw dzierżawią, a potem kupują nieco mniejszą chłodnię w Kielcach.

Istniejący od kilkudziesięciu lat w Pińczowie zakład przetwórczy Agrosu, dawnej peerelowskiej centrali handlu zagranicznego, jest już wtedy własnością Zofii Gabor-Sobieralskiej. Od niej właśnie w roku 2002 Michał i Irena Górniakowie kupują Agros-Pińczów, na owe czasy zakład nowoczesny. Jest tam zamrażalnia na 5000 ton, linie do produkcji koncentratów owocowych i warzywnych, linie do rozlewania soków, syropów dżemów i koncentratów, do produkcji marynat i innych przetworów z owoców i warzyw.

Negocjują umowę z pracownikami, a są wtedy w Pińczowie trzy związki zawodowe. Nie było to chyba łatwe, skoro teraz, po dziesięciu niemal latach, Tadeusz Winiarski, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w Gomarze, podkreśla, że szef jest mistrzem negocjacji i bez tej jego umiejętności nie wiadomo, jak by z dogadaniem się z załogą było.

- W Gomarze pracuje teraz około 400 osób, a w sezonie nawet do 600 - mówi dyrektor Winiarski. W skład firmy wchodzi zakład w Pińczowie - największy, w Walentynowie pod Lipskiem, gdzie są korzenie Gomaru, i w Kielcach. Dzierżawiona dawniej chłodnia w Radomiu należy do osobnej spółki Chłodnie Gomar, kieruje nią Marcin Górniak. A jego siostra Małgorzata jest w Pińczowie zastępcą dyrektora ds. eksportu. Jej mąż - dyrektorem ds. zaopatrzenia.

Teraz w ofercie są powidła, marmolady, dżemy, koncentraty, syropy, napoje, soki, sałatki warzywne, ogórki - razem niemal 60 różnych produktów. Michał Górniak podkreśla, że Gomar jest firmą nowoczesną, stale inwestującą w maszyny i urządzenia.

Ma np. na liniach urządzenia segregujące owoce według koloru, można więc precyzyjnie wyłowić niedojrzałe lub za mało dojrzałe, wychwycić te, z których maszyna drylująca nie usunęła pestek. Przy wiśniach dozwolona norma to cztery pestki na kilogram owoców.

Czas ekspansji

Z czym ma Pińczów problemy? Michał Górniak mówi, że nie boi się o skup warzyw i owoców. Ma kilka tysięcy podpisanych umów kontraktacyjnych, jest też sporo chętnych dostawców bez kontraktów. Ani o eksport.

Gomar wysyła za granicę połowę produkcji mrożonych owoców jako bezpośredni eksporter, a sporo jeszcze eksportują pośrednicy. Najwięcej idzie do krajów Unii, ale także do USA, Chile, Norwegii. Skandynawowie wysoko cenią sobie np. rabarbar.

- Problemem jest rozpoznawalność marki. Moje wyroby nie są gorsze niż np. Łowicza czy Pudliszek, ale marka Gomar Pińczów jest znana tylko w Polsce południowej - mówi Michał Górniak. Można by dodać, że raczej w południowo-środkowej. Teraz Gomar chce zaistnieć także w województwach lubelskim, mazowieckim, łódzkim, kujawsko-pomorskim, a docelowo, w roku 2011, stać się marką ogólnopolską.

Produkcja dla detalu, dla handlu, czyli wyroby gotowe, to dziś jedynie 7 proc. sprzedaży. Reszta jest przeznaczona do dalszej przeróbki, np. owoce mrożone kupują producenci lodów i jogurtów, koncentraty producenci napojów. - Chcemy osiągnąć poziom 30 proc. wyrobów gotowych w całości sprzedaży - mówi dyrektor Winiarski. I dodaje, że Gomar jest przygotowany na wydatki na promocję swojej marki. Już dziś jego wyroby są w sieciach Kaufland i Eurocash, a sprzedaż detaliczna rośnie po 10 proc. miesięcznie. Powstało 6 grup sprzedażowych, pracuje 20 handlowców.

- Rok będzie ciężki - podkreśla Michał Górniak. - Surowca jest o połowę mniej i jest niższej jakości, a jego ceny są dwa razy wyższe niż rok temu. Toteż wyniki finansowe Gomaru będą nieco gorsze niż w roku 2009, bo marże nie wzrosną, a owoców i warzyw do przerobu będzie mniej. Możliwości produkcyjne są wykorzystywane w 50-60 proc. Jest więc rezerwa, jest możliwość szybkiego zwiększenia produkcji.

Czas przyszły

W przyszłości Gomar ma stać na trzech nogach, mniej więcej tak samo silnych. Jedna to sprzedaż mrożonych warzyw i owoców - tak jak do tej pory, w dużych hurtowych opakowaniach. Dziś jest to najważniejsze źródło przychodów firmy.

Druga to sprzedaż koncentratów owocowych i warzywnych. Trzecia to wyroby gotowe - powidła, dżemy, przetwory warzywne. Z których wyrobów Michał Górniak jest szczególnie zadowolony?

Nie bardzo chce mówić, bo przecież wszystkie są dobre. Wreszcie wskazuje na koncentrat pomidorowy, powidła śliwkowe, sok marchwiowy Michaś i podkreśla, że Gomar Pińczów to średnia i górna półka.

Jan Bazyl Lipszyc

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)