W przyszłym roku energetycy chcą podnieść cenę prądu o 50 proc.

_ O tyle mniej więcej wnioskujemy do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki _- przyznaje Dariusz Starnowski, dyrektor departamentu handlu w Łódzkim Zakładzie Energetycznym. _ Tej wielkości podwyżka jest uwarunkowana głównie wzrostem cen hurtowych surowców służących do produkcji energii (węgla). _

To nie wszystko - zdrożeć ma nie tylko prąd, ale również opłata za jego przesyłanie. W zajmującym się tym ŁZE Dystrybucja nie chciano nam powiedzieć, jakiego rzędu podwyżka wchodzi w grę, jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że o ok. 20 proc.

Co to wszystko oznacza dla łodzian? Że będą płacić za energię średnio o ok. 40 proc. więcej. Rachunek obejmuje bowiem dwie składowe: koszt prądu (60 proc. opłaty) i koszt jego przesyłu (40 proc.). Jeśli ktoś płaci miesięcznie za energię np. 100 zł, to 60 zł tej kwoty stanowi cena prądu, a 40 zł - przesyłu. Po zapowiadanych podwyżkach kwoty te wzrosną odpowiednio do 90 zł i 48 zł, a cały rachunek - ze 100 do 138 zł.

_ Dla mnie to horrendalne koszty _ - mówi łodzianka Urszula Trajdos. _ Zimą czasami dogrzewam mieszkanie piecykiem elektrycznym, ale przy takich cenach raczej go nie będę włączać... _

_ Otrzymaliśmy 14 wniosków taryfowych od największych spółek energetycznych na polskim rynku, w tym również od Łódzkiego Zakładu Energetycznego; będzie je rozpatrywał Prezes Urzędu Regulacji Energetyki _- mówi Agnieszka Głośniewska, rzecznik URE. _ Ponieważ podwyżki planowane są od 1 stycznia, najpóźniej do połowy grudnia stawki muszą być ustalone. We wnioskach spółki domagają się podwyżek od 41 do 62 proc. Na tak drastyczne zmiany cen prezes się nie zgodzi. O ile jednak zdrożeje prąd od nowego roku, jeszcze nie wiemy. _

Express Ilustrowany