W USA chcą redukcji emisji CO2 o 30 proc.
Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA), wspierana przez administrację prezydenta Baracka Obamy zaproponowała w poniedziałek plan zredukowania do 2030 r. emisji CO2 o 30 proc. w stosunku do poziomu z 2005 r. - poinformowała szefowa EPA Gina McCarthy.
02.06.2014 | aktual.: 02.06.2014 20:59
Propozycja ta jest najambitniejszą decyzją administracji Obamy na rzecz walki ze zmianami klimatu po tym, jak w Kongresie przepadły wcześniejsze prezydenckie próby legislacyjne w tym zakresie.
Jak poinformowała w komunikacie prasowym EPA, projekt ten po raz pierwszy w historii zakłada zredukowanie emisji dwutlenku węgla przez istniejące elektrownie, które są największym ze źródeł gazów cieplarnianych w Stanach Zjednoczonych.
- Dzięki wykorzystaniu czystszych źródeł energii oraz zredukowaniu odpadów z produkcji energii ten plan doprowadzi do oczyszczenia powietrza, którym oddychamy, jednocześnie pomagając spowolnić zmiany klimatu, byśmy zapewnili bezpieczną i zdrową przyszłość naszym dzieciom - powiedziała McCarthy.
Szacuje się, że z elektrowni pochodzi około jednej trzeciej wszystkich krajowych emisji gazów cieplarnianych w USA. Choć obecnie obowiązują limity, które ograniczają emisję arsenu, oparów rtęci, dwutlenku siarki, tlenków azotu i innych zanieczyszczeń, nie istnieją żadne krajowe limity dotyczące poziomów zanieczyszczeń, jeśli chodzi o CO2.
Plan EPA ma stać się formalnym rozporządzeniem do końca roku. Zakłada redukcję o 30 proc. do roku 2030 w porównaniu z rokiem 2005 emisji dwutlenku węgla do atmosfery z istniejących już elektrowni w USA. Ale władze poszczególnych stanów będą miały znaczny margines swobody w podejmowaniu decyzji dotyczących tego, w jaki sposób ograniczyć emisje, pod warunkiem, że przedstawią szczegółowe plany do czerwca 2016 roku.
EPA szacuje, że jej plan pozwoli uniknąć do 2030 roku nawet 6600 przedwczesnych zgonów oraz 150 tys. ataków astmy u dzieci. Ma też przynieść wymierne korzyści dla klimatu i zdrowia publicznego, szacowane na około 93 miliardów dolarów. EPA obiecuje też, że o około 8 proc. zmaleją rachunki za prąd dzięki zwiększeniu efektywności energetycznej i zmniejszeniu zapotrzebowania na energię.
Plan, który pochwaliła już Komisja Europejska oraz zajmujące się ochroną środowiska organizacje pozarządowe, może doprowadzić do zamknięcia wielu przestarzałych elektrowni, zwłaszcza węglowych. Szacuje się, że elektrownie węglowe dostarczają około 37 proc. prądu w USA, natomiast elektrownie gazowe 30 proc., a jądrowe - 19 proc.
Proponowane zmiany mają też pomóc Waszyngtonowi w spełnieniu międzynarodowych wymogów w redukcji CO2. USA zobowiązały się do ograniczenia emisji dwutlenku węgla o 17 proc. do 2020 roku w porównaniu z rokiem 2005.
Jak ocenił w poniedziałek ekspert Rady Stosunków Zagranicznych(CFR) Michael Levi, proponowany plan dochodzenia do redukcji CO2 jest "względnie prosty do realizacji", gdyż może być wdrożony przez wprowadzenie skromnego podatku węglowego w wysokości 10 dolarów za tonę emisji począwszy od 2015 roku, a następnie zwiększanie go.
Walka z niekorzystnymi zmianami klimatu jest jednym z priorytetów drugiej kadencji Obamy. Ale wysuwane przez niego propozycje ustaw, mających ograniczać emisje CO2, były blokowane przez kontrolujących Izbę Reprezentantów Republikanów. Wielu z nich twierdzi, że te propozycje będą zbyt kosztowne dla przemysłu i gospodarki. Część Republikanów, zwłaszcza związanych z ruchem Tea Party, w ogóle kwestionuje wpływ człowieka na ocieplenie klimatu.
Wobec impasu w Kongresie do walki ze zmianami klimatu Obama wykorzystuje głównie agencję EPA, która może wydawać nowe rozporządzenia, opierając się na już istniejącym prawie. Nie potrzebna jest wówczas zgoda Kongresu. Tym sposobem przyjęto już rozporządzenia o redukcji samochodowych emisji CO2. We wrześniu EPA przedstawiła projekt regulacji o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych przez nowe elektrownie węglowe i gazowe.
Z Waszyngtonu Inga Czerny