W Żabce dużo pracy. A jakie pieniądze?

Średnio jeden sklep dziennie. Oto z jaką częstotliwością w 2012 roku sieć sklepów Żabka otwierała nowe punkty. Przez 16 lat istnienia mająca korzenie w Poznaniu firma wypracowała sobie pozycję jednej z największych sieci handlowych w kraju. Jak się pracuje i ile można zarobić w tej sieciówce?

W Żabce dużo pracy. A jakie pieniądze?
Źródło zdjęć: © mat.prasowe

12.05.2014 | aktual.: 12.05.2014 17:39

Średnio ponad jeden sklep dziennie. Oto z jaką częstotliwością w 2013 roku sieć sklepów Żabka otwierała nowe punkty. Przez 16 lat istnienia mająca korzenie w Poznaniu firma wypracowała sobie pozycję jednej z największych sieci handlowych w kraju. Jej sklepy, pod nazwą Żabka i drugiego realizowanego przez sieć projektu Freshmarket, powstają dosłownie wszędzie. Na klientów czekają nawet wtedy, gdy konkurencja odpoczywa. Czy to jedyne przyczyny biznesowego sukcesu? Jak się pracuje i ile można zarobić w tej sieciówce?

Żabki skok na rynek
1998 rok – siedem sklepów. W dwa lata później – już 400. W 2009 - pięć razy tyle. Oto tempo ekspansji sieci, która rozwija się, można powiedzieć, żabimi skokami. Na jej stronie widnieje informacja o otwarciu w lipcu 2013 roku trzytysięcznego punktu z zieloną żabą na szyldzie. Podobnie rosną też przychody – w 2006 roku niespełna 1,5 mld, w dwa lata później już prawie 2 mld zł, po następnych dwóch latach odnotowany wzrost o kolejne pół miliarda. Wśród ajentów Żabki nie brakuje takich, którzy decyzję o przystąpieniu do sieci wiążą z sukcesem. Wcześniej często pozatrudniani za 1,5 tys. zł albo siedzący na bezrobociu, dziś dzięki Żabce prosperują nieźle. Mają podstawy, by odczuwać zadowolenie. Nie brakuje też pechowców, którzy musieli zamknąć sklep, zostali z długami. Są wśród ajentów tacy, którzy wcześniej z handlem nie mieli nic wspólnego. Ale i tacy, którzy zaczynali pracę przy kasie. Zdarza się i tak, że właściciel osiedlowego sklepu, przejętego przez giganta, unosi się honorem. Przechodzi szkolenia, zdaje
egzaminy, zostaje ajentem. Zarabia – zależnie od obrotów. Jeśli sklep przynosi 100 tys. zł przychodu, on powinien mieć z tego ok. 10 tys.

Zarobki?

Jak to się ma do zarobków szeregowego pracownika? Oficjalnie niewiele można się dowiedzieć. – Zarobki sprzedawców i kasjerów ustalane są indywidualnie przez każdego ajenta sklepu Żabka lub Freshmarket – oto stanowisko Artura Szymoniaka, dyrektora departamentu personalnego i rozwoju Usług w firmie.

Informacje można jednak znaleźć w sieci. Nie skąpią ich także, anonimowo, pracownicy, obecni i byli.

– Zależy od ajenta. W jednym sklepie dostawałem 6 zł na godzinę, w innym 9 zł – zwierza się student Marcin, który pracował w dwóch sklepach sieci, a nazwiska nie poda, bo właśnie przymierza się do nawiązania kontaktu z trzecim.

Z jego słów wynika, że stawki zależały od liczby klientów i od obrotu. Pierwszy sklep był usytuowany daleko od centrum i upadł. Drugi, na ruchliwej ulicy, „wykosił” najbliższą konkurencję. Żabki to groźny konkurent, bo są otwarte od 6 rano do 23. – Zwykły sklepikarz najczęściej prędzej czy później nie wytrzymuje – komentuje były sprzedawca.
O 23 praca w sklepie jednak się nie kończy. Trzeba sprawdzić kasę, posprzątać. Nie ma co liczyć, że ranna zmiana przyjdzie odpowiednio wcześnie, by to zrobić. Ponadto przy dwuosobowym personelu plus szef, który też ma swoją zmianę przy kasie, bo taka często jest obsada, istnieje duża szansa, że to właśnie on pojawi się rano. Posprzątane więc być musi.

Na forach nie brakuje krytyki ciężkiej pracy i marnych pensji, ale też i obiektywnego spojrzenia. „Ajenci zatrudniają nie tylko na umowę zlecenie, ale i na umowę o pracę. To bywa rzadziej, ale bywa” – taka opinia zderza się z inną: „50 zł w zwykły dzień, 60 zł w weekendy i żadnej umowy”. „Zarobki? Do 2 tys. nie dociągniesz. Ja miałem 1 200, koleżanka 1 400. Trzeba dorabiać” – komentują osoby z „żabkowym” doświadczeniem.
Nawet w aglomeracjach, jak Warszawa, 1 200 zł to nic dziwnego. Oznacza to, iż Żabka, jeśli chodzi o pensje w handlu, tak naprawdę nie odstaje od krajowych standardów.

Czesi rozwijają i zarabiają

Żabka, postrzegana jako przykład sukcesu made in Poland, nie zawdzięcza renomy wyłącznie krajowemu biznesowi. Kupiona w 2007 roku przez Penta Investments, w cztery lata później została sprzedana funduszowi Mid Europa Partners. Penta, grupa inwestycyjna określana jako środkowoeuropejska, to gracz, u którego wiodący głos mają Czesi i Słowacy. Dla Żabki okazała się dobrą opcją. Rozwinęła markę i wprowadziła ją na rynek czeski. A co najważniejsze, za jej czasów powiększyły się przychody. Z tej współpracy były zadowolone obie strony. – Żabka to jeden z trzech najbardziej zyskownych projektów w historii Penty – mówił cytowany przez „Newsweeka” Martin Danko, rzecznik funduszu.

Sieć dba o obecność w dużych miastach, ale nie odwraca się plecami nawet od głębokiej prowincji, i to jest jej siła. Oferuje dziś towary klientom w polskich aglomeracjach, średnich miastach, małych miasteczkach. Jest krytykowana za twarde reguły gry, z drugiej jednak strony daje pracę w regionach, gdzie znalezienie stałego zajęcia graniczy z niemożliwością. Czy chętnych do pracy w Żabce może zabraknąć? W tym roku plany zakładają otwarcie kolejnych 6400 sklepów.

TK /AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (412)