Wada w procesorach Intela. Użytkownicy zgłaszają sprawę do sądów
Gniew użytkowników i spadek akcji - na tym problemy Intela na pewno się nie skończa. Rozczarowani klienci po ujawnieniu groźnej luki w procesorach producenta chcą walczyć o odszkodowanie w sądach.
Już trzy zbiorowe pozwy przeciwko Intelowi trafiły do amerykańskich sądów. To pokłosie niedawno ujawnionych luk bezpieczeństwa w procesorach produkowanych od 10 lat. Nieumyślnie pozostawiona przez inżynierów furtka sprawiła, że wybrane programy mogą uzyskać dostęp do pamięci jądra systemu. To gratka dla wszelkiej maści cyberprzestępców – luka otwiera bowiem przed nimi drzwi do najbardziej wrażliwych danych użytkownika. Zagrożeni nią byli nie tylko właściciele komputerów, ale również posiadacze smartfonów. A właściwie każdy sprzęt z wadliwym procesorem.
Po ujawnieniu błędów producenci bardzo szybko zaczęli wypuszczać aktualizacje, łatające dziury. Jednak na jaw wyszło, że łatki mogą znacząco spowolnić działanie aktualizowanych maszyn. Na szczęście z pierwszych testów wynika, że spadki wydajności nie występują lub są niezauważalne. Wiele jednak zależy od konkretnych aplikacji i ich funkcji, więc nie da się jednoznacznie określić, czy aktualizacje spowalniają urządzenie.
W pozwach nie chodzi jedynie o spadek wydajności. Oburzeni użytkownicy zwracają uwagę na to, że Intel wiedział o błędzie już od czerwca 2017 roku, kiedy to Google natknęło się na luki. Co więcej, prezes korporacji Brian Krzanich pod koniec listopada sprzedał opcje na akcje oraz akcje za 24 mln dol. Rzecz jasna po ujawnieniu błędów akcje firmy poszybowały w dół.
Oczywiście Intel natychmiast wyjaśnił, że sprzedaż akcji przez prezesa była zaplanowanym elementem dezinwestycji, na który żadnego wpływu nie miało odkrycie potencjalnego zagrożenia związanego z luką w procesorach. O pozbyciu się swoich akcji Krzanich poinformował w październiku. Żądający od Intela odszkodowania raczej nie uwierzą, że wszystkim rządził czysty przypadek.
Póki co liczba pozwów zbiorowych może nie robić wrażenia. Trzeba jednak pamiętać, że afera jest jeszcze młoda - wybuchła dopiero w ubiegłym tygodniu. Apple, które pod koniec 2017 roku zostało oskarżone o celowe spowalnianie starszych modeli iPhone’a, już dorobiło się ponad 20 pozwów.
Firma przyznała się, że wybrane telefony z lat 2014–2016 (iPhone 6, 6s oraz SE) faktycznie mają taką "funkcję". Gdy oprogramowanie wykryje, że bateria ulega zużyciu, obniżana jest maksymalna częstotliwość pracy procesora, co - według zapewnień Apple - ma zapobiec nieoczekiwanemu wyłączaniu się urządzeń.
Choć Apple zapewniło, że nie chodziło tutaj o zmuszanie użytkowników do przesiadki, spora część z nich nie uwierzyła w wersję korporacji i zgłosiła sprawę do sądu. Niewykluczone więc, że lawina ruszy również w sprawie Intela.
Opisywane pozwy dotyczą przede wszystkim rynku amerykańskiego, choć w przypadku Apple’a sprawa trafiła również do francuskiego sądu. Czy podobne problemy Intel będzie mieć w Polsce? Portal Bezprawnik zwraca uwagę na to, że Intel w swojej gwarancji zapewnia trzy lata bez usterek, “liczony od daty nabycia systemu komputerowego”. Tylko co z osobami, które posiadają wadliwy procesor od np. 10 lat? Ci klienci musieliby liczyć na gest Intela. Jednak ewentualne zadośćuczynienie byłoby niezwykle skomplikowane, skoro według pierwszych szacunków aż około 90 proc. serwerów oraz laptopów działa na procesorach Intel. Ofiary byłyby liczone w milionach, więc nawet w samej Polsce liczba poszkodowanych musiałaby robić wrażenie.
Z punktu widzenia prawa większe szanse na odszkodowanie mieliby ci, którzy w wyniku usterki padliby ofiarą ataku hakerskiego. Bezprawnik powołuje się na zasadę “kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia” (art. 415 kodeksu cywilnego). Najpierw należałoby jednak wyjaśnić, że do ataku doszło z winy usterki w procesorze.
Sprawa może mieć też ciąg dalszy, jeśli trafi do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.