Warszawa samotnym liderem giełdowego świata
Nasz parkiet przez większą część dnia przodował dziś wyraźnie na giełdowych rynkach pod względem skali panującego na nim optymizmu. W końcówce dał się wyprzedzić Atenom. Niełatwo znaleźć uzasadnienie dla takiego stanu rzeczy, ale z faktami trudno też dyskutować.
21.09.2010 17:13
Indeks szerokiego rynku ustanawia rekordy trwającej od lutego ubiegłego roku hossy, a WIG20 wyraźnie się do nich zbliża. Przy wsparciu zza oceanu ich osiągnięcie jest bardzo prawdopodobne. Opublikowane dziś dane dotyczące amerykańskiego rynku nieruchomości sprzyjały bykom. Wyższa niż się spodziewano była zarówno liczba rozpoczętych budów domów, jak i wydanych zezwoleń na budowę. Wszyscy jednak czekają na to, co wymyśli Fed. Pewną nerwowość z tym związaną było widać w pierwszych minutach handlu na Wall Street, gdzie indeksy nieznacznie traciły na wartości.
Polska GPW
Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkich zmian indeksów w porównaniu do wczorajszego zamknięcia. Nasz rynek znajdował się pod wpływem nie najlepszych nastrojów panujących na głównych giełdach europejskich. Inwestorów początkowo nie porwał też poniedziałkowy spory wzrost wskaźników na Wall Street. WIG20 zyskiwał na otwarciu zaledwie kilka setnych procent, a WIG rósł o niecałe 0,1 proc. Nic nie wskazywało na to, że trwający panujący od kilku dni marazm dziś zostanie przerwany. Szybko jednak zrobiło się znacznie ciekawiej. Już po kilkudziesięciu minutach indeksy znalazły się nad kreską, a skala wzrostu zwiększała się. Tuż po godzinie handlu indeks największych spółek zyskiwał już 1,4 proc. Spośród spółek wchodzących w jego skład, najmocniej, po ponad 2,5 proc., rosły walory PKO i Telekomunikacji Polskiej. Po ponad 1 proc. w górę szły też akcje Pekao, PKN Orlen, PGE i PZU. Po tym wyskoku sytuacja uspokoiła się. WIG20 utrzymywał się na wysokim poziomie, zbliżając się do 2600 punktów. Z
pokonaniem go jednak już sobie nie mógł poradzić, mimo przekraczających po południu 3 proc. wzrostów akcji PKO i Telekomunikacji Polskiej. Ostatecznie WIG20 zwiększył swoją wartość o 1,36 proc., indeks szerokiego rynku zyskał 1,12 proc., mWIG40 wzrósł o 1 proc., a sWIG80 o 0,27 proc. Obroty wyniosły 2,3 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Wall Street ruszyła wreszcie w górę. Po kilku dniach kompletnego marazmu i symbolicznych zmian wartości indeksów poniedziałkowa dynamika mogła zaskakiwać. Tym bardziej, że trudno dostrzec jakiekolwiek powody do silnej zwyżki. Indeks koniunktury na rynku nieruchomości zdecydowanie nie sprzyjał optymistom, a informację NBER o tym, że recesja w Stanach zakończyła się w czerwcu ubiegłego roku trudno traktować jako poważny impuls. Wzrostom nie sprzyjało też oczekiwanie na wtorkowe posiedzenie Fed, po którym spodziewano się sygnałów dalszego luzowania polityki pieniężnej, czyli po prostu dodruku pieniędzy. A jednak indeksy wzrosły, i to całkiem mocno. S&P500 zyskał 1,5 proc. Inwestorzy nie wahali się ani prze moment. Powstrzymujący do tej pory byki opór w okolicach 1130 punktów został z łatwością pokonany. Wskaźnik znalazł się najwyżej od 13 maja i do kwietniowego szczytu brakuje mu już tylko nieco ponad 70 punktów. Z punktu widzenia analizy technicznej droga do tego celu została otwarta. Czy jednak indeks nią
podąży i jak daleko zajdzie, to już całkiem inna kwestia.
To, co działo się na Wall Street miało raczej niewielki wpływ na notowania w Azji. Nikkei zniżkował dziś o 0,25 proc. Shanghai B-Share zyskał prawie 0,5 proc., a Shanghai Composite wzrósł o 0,1 proc. Na pozostałych parkietach zmiany były niewielkie, za wyjątkiem Tajlandii, gdzie indeks wzrósł o 1,5 proc.
Na głównych giełdach europejskich indeksy zaczęły dzień od spadków po około 0,2 proc. Sytuacja jednak szybko uległa poprawie i już po niecałej godzinie handlu wskaźniki znalazły się nad kreską. W Paryżu i Frankfurcie zwyżka przekraczała przed południem 0,5 proc. Jedynie londyński FTSE zachowywał się słabiej. Przyczyną lepszych nastrojów mogła być udana aukcja papierów skarbowych przez Irlandię. Po porannym wzroście sytuacja ustabilizowała się, czyli wskaźniki utknęły w ruchu bocznym. Do większego ruchu nie pobudziły ich nawet dobre dane zza oceanu. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 zyskiwał 0,5 proc., DAX rósł o 0,4 proc., a FTSE minimalnie zniżkował.
Waluty
Po piątkowym osłabieniu i poniedziałkowych wahaniach, dziś wspólna waluta znów zyskiwała. Kurs euro około południa przebił się powyżej 1,31 dolara. W tym przypadku przyczyn z pewnością można doszukiwać się w irlandzkim przetargu na obligacje, po którym znikły niedawne obawy z tym związane. Nadal mocny pozostaje frank, niemal zrównując się z dolarem. W przypadku jena mieliśmy do czynienia z większymi wahaniami. Początkowo umacniał się wobec dolara, później jednak znów tracił na wartości.
Na naszym rynku międzybankowym kurs dolara wreszcie spadł poniżej 3 zł, choć początkowo trzeba było za niego płacić 3,01 zł. Przed południem nasza waluta zyskiwała także wobec euro. Można było kupić je po nieco ponad 3,93 zł. Frank kosztował 3 zł tylko rano, później staniał do 2,98 zł.
Podsumowanie
Trudno odgadnąć powody nagłego wybuchu optymizmu na warszawskim parkiecie, na który zresztą w pierwszych minutach sesji wcale się nie zanosiło. Poniedziałkowy zryw indeksów na Wall Street nie stał się źródłem euforii ani na parkietach azjatyckich, ani europejskich. Być może nasi inwestorzy byli bardziej wrażliwi na to, co dzieje się za oceanem, ale gdyby tak było, wzrost powinien pojawić się już na starcie notowań w Warszawie. Co prawda nastroje we Frankfurcie czy Paryżu szybko się poprawiały, ale skala tego optymizmu nie uzasadniała aż tak dużego wzrostu przy Książęcej. Nasz indeks największych spółek nie miał też „towarzyszy” wśród parkietów naszego regionu. Dorównać starały się mu jedyne Ateny i Madryt. Trochę podejrzany był sięgający momentami ponad 3 proc. wzrost notowań akcji Telekomunikacji Polskiej, zagrożonej postępowaniem egzekucyjnym w związku z odszkodowaniem dla duńskiej firmy DTPG. Ale nie ma co marudzić, indeks szerokiego rynku bije kolejne rekordy trwającego od lutego ubiegłego roku trendu
wzrostowego, a WIG20 jest już bardzo blisko kwietniowego szczytu. Byki powinny się cieszyć, choć euforii nie widać.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
_ Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany, jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. _