Warszawa sprzedaje SPEC!

We wtorek rano miasto wybrało inwestora dla Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Potwierdziły się przypuszczenia, że nowym właścicielem z 85 proc. udziałem zostanie francuska Dalkia.

Warszawa sprzedaje SPEC!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

26.07.2011 | aktual.: 26.07.2011 15:40

W ramach transakcji do budżetu miasta wpłynie 1,44 mld złotych. Opozycja mimo to nadal zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie prywatyzacji SPEC-u. Brakuje jej zaledwie kilkunastu tysięcy głosów poparcia. Działacze PiS mają czas do 2 sierpnia. Szykuje się walka do samego końca. Kto zdecyduje o przyszłości największej miejskiej spółki?

- Obecnie mamy prawie 120 tysięcy podpisów. Aby referendum mogło się odbyć, musimy zebrać 133 tysiące, czyli 10 proc. uprawnionych do głosowania w Warszawie. Do pełni sukcesu brakuje nam kilkunastu tysięcy. Myślę, że do końca lipca uda się zebrać wymaganą liczbę. To referendum może odmienić losy prywatyzacji SPEC-u - poinformował nas Jarosław Krajewski, radny klubu PiS.

Tymczasem miasto właśnie zakończyło rozmowy w sprawie sprzedaży SPEC. Ratusz do tego czasu nie ujawniał, które spółki znalazły się na tzw. krótkie liście. Nie ujawniono też, która firma otrzymała wyłączność na prowadzenie negocjacji. Po dzisiejszej decyzji ratusza wiemy już, że chodzi o francuską spółkę energetyczną Dalkia, do której należy już 40 spółek grzewczych w całej Polsce. Opozycja przez cały prywatyzacyjny proces ganiła przedstawicieli ratusza za to, że nie ujawniali żadnych informacji na temat postępu prowadzonych negocjacji.

- Brakuje nam przejrzystości w prywatyzacji SPEC-u. W mediach branżowych pojawiają się nieoficjalne informacje, kto był na krótkiej liście oferentów i z kim teraz miasto negocjuje. Nawet my jako radni nie możemy uzyskać informacji, na jakim etapie są te rozmowy. To powinno być jawne. Przyjęcie przez PO drogi niejawności i tajności potęguje plotki i psuje atmosferę - mówił na kilka dni przed wybraniem inwestora Jarosław Krajewski.

Wtórował mu Ireneusz Tondera z SLD, który również jest przeciwny prywatyzacji SPEC-u. Przedstawiciele tej partii również zbierali podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie prywatyzacji należącej do miasta grzewczej spółki. Zabrakło im jednak ok. 40 tys. głosów poparcia.
- Pojawia się pytanie, dlaczego działacze PO nie chcą referendum w tej sprawie. Platforma wpadła w pewną pułapkę. Rozstrzygnięto kilka przetargów inwestycyjnych. To są olbrzymie inwestycje, które pochłaniają lwią część budżetu. Na to nałożył się także kryzys finansowy. Trzeba go więc ratować prywatyzacją samorządowego majątku - kwituje Tondera.

Jego zdaniem lepszym niż sprzedaż kluczowej dla miasta spółki rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jej na giełdę.
- Zainteresowanie tą spółką byłoby na pewno ogromne. Sprzedaż części akcji dałaby miastu pokaźny zastrzyk finansowy, a tym samym miasto utrzymałoby kontrolę nad firmą. - Jedyną drogą, żeby zablokować prywatyzacje SPEC jest referendum. Jeśli warszawiacy powiedzą "nie" to ich decyzja będzie wiążąca dla władz - dodaje.

Przedstawiciele ratusza ograniczony dostęp do informacji argumentowali bezpieczeństwem i dobrem przeprowadzanej prywatyzacji. Ich zdaniem ujawnienie szczegółów mogłoby zaszkodzić prowadzonym negocjacjom.
- Nie komentujemy żadnych spraw związanych z prywatyzacją, ponieważ te informacje mogłyby trafić do oferentów. To mogłoby osłabić pozycję negocjacyjną miasta. Nie można wtedy myśleć o tym, by miasto uzyskało najwyższą cenę w procesie prywatyzacji - wyjaśniał Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy.

Przeciwko prywatyzacji warszawskiego dystrybutora ciepła protestują też przedstawiciele związku zawodowego NSZZ "Solidarność" Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Ich zdaniem to doraźna potrzeba ratowania miejskiego budżetu.
- Nie widzimy sensu w sprzedaży SPEC, bo po co sprzedawać spółkę, która dobrze funkcjonuje i przynosi miastu coroczne zyski. To mieszkańcy powinni podejmować decyzję w tej sprawie. Tak się dzieje w UE. Ostatnio Włosi decydowali czy sprzedać tamtejsze wodociągi - twierdzi Grażyna Świerczyńska ze specowskiej "Solidarności".

Mimo że kilka miesięcy temu podczas sesji Rady Miasta nie dopuszczono do debaty w sprawie prywatyzacji SPEC, to radni Platformy Obywatelskiej wydają się być spokojni o jego ewentualny wynik. Zdaniem Zofii Trębickiej temat sprzedaży miejskiej spółki w ogóle nie zainteresuje mieszkańców stolicy i nie wezmą udziału w referendum.
- Uczestniczę w różnych spotkaniach z mieszkańcami i to nie są sprawy, które ich interesują mocno i dogłębnie. Nie ma dla nich znaczenia, czy to będzie firma prywatna, państwowa czy komunalna. Przeciętny mieszkaniec nie zwraca na to uwagi. On chce mieć ciepło, bez przerw, nie chce awarii - twierdzi przedstawicielka klubu PO. Jej zdaniem nawet jeśli PiS zbierze wymaganą ustawą liczbę 133 tys. podpisów, to nie weźmie w nim udziału wymagane co najmniej 30 proc. uprawnionych do głosowania.
- Myślę, że warszawiacy nie pochylą się nad tematem i nie wezmą w nim udziału. Referendum będzie więc nie ważne. Wtedy podjęcie decyzji po przedstawieniu oficjalnej propozycji oferenta będzie należało do rady miasta - tłumaczy.
Jednocześnie zapewnia, że nieatrakcyjnie finansowa oferta będzie równoznaczna z zamknięciem tematu prywatyzacji w tym roku.

Również ratusz wydaje się ze spokojem czekać na rozwój sytuacji.
- Czekamy aż wniosek o referendum do nas wpłynie. Każdy może rozpocząć inicjatywę zmierzającą do jego przeprowadzenia. W żaden sposób się na niego nie zapatrujemy - ucina spekulacje na temat ewentualnego referendum rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk.
Rzecznik Urzędu Miasta sugeruje jednak, że zebrane przez PiS pod wnioskiem o referendum podpisy mogą być nieważne. Może to wynikać z błędnie przygotowanego wniosku. Choć nie przesądza sprawy, sugeruje, że w takiej sytuacji będzie problem z przeprowadzeniem głosowania.

- W zbiorze podpisów z wnioskiem o referendum, które zbiera PiS są również inne pytania dotyczące podwyżek cen wody i komunikacji miejskiej. Wydaje mi się, że tak sformułowane pytania mogą mieć wadę prawną, która nie pozwoli na organizację referendum.

- Naszym celem jest, by mieszkańcy uwierzyli we własne siły, bo to oni decydują o władzy lokalnej. Współdecydowanie nie musi się sprowadzać do oddania głosów w wyborach samorządowych raz na cztery lata. Może się przecież okazać, że mieszkańcy w tej sprawie mają inne zdanie niż partia rządząca. Ja zapewniam, że te podpisy będą miały realny wpływ na przyszłość SPEC, wystarczy tylko później wziąć udział w głosowaniu - nawołuje do udziału w referendum Jarosław Krajewski z klubu PiS.

Drożej być może, ale nie musi

Zdaniem przeciwników prywatyzacji SPEC-u sprzedaż spółki oznacza wzrost ceny ciepła i wody. Grażyna Świerczyńska z związku obawia się również o miejsca pracy.
- W Dalkia Poznań było zatrudnionych 560 osób, zostało 250. W Łodzi było 2500, a miejsce pracy zachowało jedynie 1650 osób - wylicza Świerczyńska.
Występujący przeciwko prywatyzacji SPEC-u opozycyjni radni i pracownicy spółki twierdzą, że monopol samorządowy jest lepszy od prywatnego. Obawiają się, że gdy spółka trafi w prywatne ręce, to podwyżki odczują wszyscy. A Warszawa ma w tej chwili najniższe ceny ciepła w Polsce. Kontrowersje potęguje fakt, że na sprzedaż wystawione są także warszawskie elektrociepłownie Vattenfalla. Choć jest kilku zainteresowanych nabyciem spółki, to zdaniem związkowców i opozycji istnieje ryzyko, że zarówno SPEC jak i Vattenfall wykupi jedna firma.

- Nie wiem nic na temat procesu prywatyzacji Vattenfalla. Nie bierzemy udziału w tym procesie i nie mogę gdybać, co będzie jeśli Dalkia przejmie oba przedsiębiorstwa. Wydaje się, że to nie spowoduje podwyżki cen, a wręcz przeciwnie. Można przewidywać, że konsolidacja spowoduje znaczne obniżenie kosztów w firmie, a tym samym ceny dla klientów będą mogły być niższe. Doświadczenie w Polsce wskazują że w spółkach, które są prywatne, wytwarzają i sprzedają ciepło, wykazują się mniejsza dynamiką wzrostu cen niż w spółkach samorządowych - mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.

Zdaniem Grażyny Świerczyńskiej będziemy mieli wówczas do czynienia z monopolem dużo poważniejszym od samorządowego. Jej zdaniem skupienie w jednych rękach elektrociepłowni i dystrybutora niesie ogromne niebezpieczeństwo niekontrolowanych podwyżek. Jednocześnie dodaje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wstrzymanie procesu prywatyzacji do czasu sprzedaży Vattenfalla.
- Istnieje obawa, że będziemy mieli koncentrację pionową kapitału. To klasyczny model, który jest niedopuszczalny. W razie podwyżek cen ciepła Urząd Regulacji Energetyki nic nie zdziała, bo na ceny składa się dziesiątki kosztów. URE reguluje tylko ceny ciepła. Oznacza to, że nowy prywatny właściciel będzie mógł narzucać wyższe ceny poprzez koszty pośrednie. W dodatku nie będzie na rynku żadnej konkurencji czy innego dostawcy ciepła - mówi Ireneusz Tondera z SLD.

Wtóruje mu Jarosław Krajewski, który twierdzi, że firmy należące do samorządów prowadzą inna politykę biznesową niż inwestorzy prywatni .
- SPEC jest dla miasta strategiczną spółką, naturalnym monopolistą. Po sprzedaży nie uda się miastu stworzyć konkurencyjnej spółki. Dodatkowo SPEC jest spółką użyteczności publicznej, w 100 proc. miejską, i nie ma mowy o tym, by windowała ceny na podstawie wyłącznej maksymalizacji zyski. Natomiast prywatny właściciel kierować się będzie zasadami czystej ekonomii. Mam na myśli maksymalizację zysków i minimalizację kosztów. Kosztem w tym przypadku będą pracownicy - wyjaśnia Krajewski. - Oczywiście, że cena za ogrzewanie ma znaczenie. Ale nie obawiam się, że z dnia na dzień cena za ciepło skoczy o 30, 50 czy 100% , bo na podwyżkę musi zgodzić się Urząd Regulacji Energetyki. Urząd zanim wyda zgodę prowadzi szczegółowo analizuje sytuację. Wiele razy odrzucano źle skalkulowane taryfy. Każdy element taryfy jest kontrolowany przez URE - uspokaja Zofia Trębicka, radna PO.

- Jeśli chodzi o wytwarzanie, dystrybucję i sprzedaż ciepła, to wszystkie taryfy opłat podlegają regulacji urzędu - potwierdza Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowy URE. - Dla nas nie ma znaczenia, czy jest to spółka prywatna czy państwowa. Mamy prawo, na którym się opieramy (ustawa Prawie energetycznym - przyp. WP) i poszczególne rozporządzenia mówiące, w jaki sposób należy kalkulować taryfy - tłumaczy. Jak wyjaśnia, każda spółka ciepłownicza przy planowanej podwyżce składa do URE niezbędne dokumenty, w których wskazuje ich zasadność.

- My je następnie bardzo uważnie badamy i wydajemy opinię. Sprawdzamy co jest uzasadnionym kosztem dla wytwórcy i dystrybutora ciepła - tłumaczy Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki.

Zapytaliśmy rzeczniczkę URE, czy firma ciepłownicza może podnieść opłaty samodzielnie lub w jakikolwiek sposób obejść regulacje. Jak się okazuje, nie ma takiej możliwości, bo dystrybutor i producent muszą w momencie zatwierdzania taryfy przygotować się na ewentualnie wyższe koszty związane np. z większa liczbą awarii, czy wynajmowaniem dodatkowych pracowników z innych spółek ciepłowniczych.

Skąd więc różnice w cenie ciepła w różnych regionach Polski? Jak poinformowała nas rzeczniczka URE na wysokość taryfy składa się wiele czynników. Wynikają one przede wszystkim z lokalnej charakterystyki.
- Mam na myśli produkowaną moc, paliwa użyte do produkcji ciepła oraz liczbę odbiorców. W Warszawie mamy najniższe ceny, ponieważ działa tutaj efekt skali. Wytwarzana w elektrociepłowniach duża moc i liczba odbiorców korzystnie przekłada się na niższe ceny - zdaje się uspokajać przed podwyżkami Agnieszka Głośniewska.

Działacze PiS, SLD i Solidarności zarzucają ratuszowi ogromny pośpiech w przeprowadzanej prywatyzacji. Ich zdaniem chodzi przede wszystkim o spięcie tegorocznego budżetu.
- W przypadku SPEC-u nie ma mowy o żadnym pośpiechu. Ta prywatyzacja wlecze się już trzy lata. Pieniędzy w budżecie za dużo nie ma, to prawda. My jako Platforma Obywatelska mamy takie stanowisko, że nie podpiszemy się pod sprzedażą SPEC-u, jeśli cena oferowana przez oferenta za SPEC i usługi dodatkowe, będą marne - zapowiada Zofia Trębicka, radna klubu PO.

W podobnym tonie wypowiada się rzecznik ratusza.
- Proces prywatyzacji SPEC jest prowadzony od lutego 2009 roku. Trudno sugerować, żeby ktoś trzy lata temu zakładał, że te pieniądze będą miastu potrzebne do spięcia budżetu. Wszystkie pieniądze, które spodziewamy się pozyskać z prywatyzacji SPEC, mają być przeznaczone na inwestycje w Warszawie. Wiele z nich wymaga wsparcia finansowego - ucina Bartosz Milczarczyk.

Opozycja zarzuca Hannie Gronkiewicz-Walt, że wymienione w budżecie miasta 750 mln zł za SPEC to cena absurdalnie niska. Wartość księgowa spółki szacowana jest na 1,5 mld złotych. Dziś już wiemy, że Dalkia zapłaci miastu za SPEC 1,44 mld złotych.
- SPEC posiada duży wyższą zdolność kredytową, jest w świetnej kondycji finansowej - twierdzi Krajewski.

Podobnego zdania jest przedstawicielka związku zawodowego. Jej zdaniem to za mała kwota, by wybudować coś konkretnego.
- Obawiam się, że pieniądze z prywatyzacji zostaną przeznaczone na pensje dla rozbuchanej administracji - stwierdza Grażyna Świerczyńska.
- 750 mln złotych jedynie zapis księgowy na początek tego roku - uspokaja Zofia Trębicka z PO. - Nie sądzę, że będzie to cena sprzedaży. Jeśli nie sprzedamy SPEC-u, to inwestycje i zadania, na które te 750 mln złotych miały być przeznaczone trzeba będzie wykreślić. Jeśli będzie więcej, to pieniądze w całości przewidziane są na inwestycje. Ale na pewno nie na administrację - zastrzegała kilka dni temu radna PO.

Rzecznik ratusza zapewnia, że wszystkie pieniądze z ewentualnej prywatyzacji przeznaczone zostaną na inwestycje w Warszawie. Mówi, że potrzeby są ogromne, bo właśnie realizowane są bardzo ważne społecznie projekty.
- W całej swojej powojennej historii miasto nie przechodziło takiego boomu inwestycyjnego jak w ostatnich czterech latach. Mówimy o kluczowych inwestycjach - o Moście Północnym, II linii metra, rozbudowie, tworzeniu szkół i przedszkoli - wylicza Milczarczyk.

warszawapodwyżkispec
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)