Ważne dokumenty w otwartej i zniszczonej kopercie. Ubezpieczyciel tłumaczy się z pocztowej wpadki

Korespondencja z wrażliwymi danymi osobowymi trafiła do skrzynki sąsiadki w pogniecionej i rozerwanej kopercie. Nasz czytelnik próbował złożyć reklamację w tej sprawie. Wtedy zaczęło się przerzucanie odpowiedzialności.

Ważne dokumenty w otwartej i zniszczonej kopercie. Ubezpieczyciel tłumaczy się z pocztowej wpadki
Źródło zdjęć: © zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl
Krzysztof Janoś

03.08.2019 | aktual.: 03.08.2019 08:38

Wydawałoby się, że RODO wymusiło bardzo radykalne podejście do ochrony danych osobowych. Najwyraźniej jednak nie wszyscy traktują te zasady poważnie. Dowodem na to może być przypadek pana Waldemara, który z redakcją skontaktował się za pomocą platformy dziejesie.wp.pl. W swojej skrzynce znalazł tylko awizo, a otwarty i pognieciony list przekazała sąsiadka, która odnalazła go w swojej skrzynce.

"Chciałbym przedstawić, w jaki sposób są traktowane przesyłki pocztowe. Moja, choć zawierała dane osobowe, była poszarpana i otwarta. Na domiar złego znajdowała się w niewłaściwej skrzynce odbiorczej. Byłem złożyć reklamację, odsyłano mnie od okienka do okienka. Nikt nie chciał przyjąć tego na siebie" - żali się w mailu pan Waldemar.

Trudne rozmowy

Jak się okazuje, nasz czytelnik reklamację zgłaszał najpierw telefonicznie w urzędzie pocztowym nr 1 w Gdyni.

- Próbowałem to załatwić u pani kierownik odpowiedzialnej za listonoszy, ale nikt nie odbierał telefonu w dniu, kiedy dostałem przesyłkę od sąsiadki. Zatem reklamację składałem następnego dnia - mówi pan Waldemar.

Zobacz: To karygodne. Kurierzy myśleli, że nikt ich nie widzi

Telefonicznie jednak nie uzyskał żadnych informacji dotyczących dalszego postępowania w sprawie.

- Dlatego poszedłem na pocztę osobiście. Jednak pani w okienku poinformowała mnie, że ona odpowiada tylko za swoje stanowisko. Próba rozmowy z kimś z kierownictwa placówki spełzła na niczym - dodaje pan Waldemar.

Jak na stan przesyłki, który doskonale widać na zdjęciu poniżej, brak zainteresowania tą sytuacją pocztowców, musi budzić zdziwienie. Z prośbą o wyjaśnienia udaliśmy się do Poczty Polskiej. Okazało się, że ten największy na rynku gracz nie odpowiada za tę konkretną przesyłkę. Szkoda tylko, że nie powiedziano tego wcześniej panu Waldemarowi, kiedy był na poczcie.

Obraz
© zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

Potrzebny kod

Doręczycielem feralnego listu okazuje się być firma Speedmail. Zatem do tego ostatecznie operatora trafiły nasze pytania. Jak zapewnił nas prezes firmy Janusz Konopka, zgłoszenie jest dla jego firmy ważne i zostanie dokładnie wyjaśnione.

- Każda przesyłka listowa w naszej sieci jest monitorowana poprzez kod matrix lub kreskowy umieszczony w polu adresowym przesyłki. Posiadając te informacje, jesteśmy w stanie ustalić szczegóły związane z doręczeniem danej przesyłki - mówi Janusz Konopka. Jak dodaje, w tym przypadku niezbędne jest uzyskanie dodatkowych informacji od adresata. Przekazaliśmy zatem tę informację naszemu czytelnikowi.

- Korespondencja jest związana z przedłużeniem ubezpieczenia. Były tam wszystkie moje dane osobowe i dane samochodu z wartością ubezpieczenia i innymi szczegółami - mówi pan Waldemar. O komentarz poprosiliśmy zatem również firmę Generali, która zdecydowała, by to właśnie Speedmail dostarczał jej korespondencję.

- Przepraszamy osobę, która otrzymała przesyłkę w nieodpowiednim stanie. Bierzemy odpowiedzialność za to nieprzyjemne zdarzenie i natychmiast rozpoczęliśmy procedurę reklamacyjną ze Speedmail, która jest firmą outsourcingowych - mówi money.pl Justyna Szafran, rzeczniczka Generali.

Jak dodała, jej firma wprowadzi teraz dodatkową kontrolę jakości, aby takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:dziejesie.wp.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)