Wicepremier: dostawy gazu do Polski przez Ukrainę są bezpieczne
Nawet jeśli Rosjanie zakręcą kurek z gazem Ukrainie, to w dalszym ciągu będzie on płynął przez ten kraj do Słowacji, Polski czy innych krajów - powiedział w poniedziałek wicepremier Janusz Piechociński.
02.06.2014 | aktual.: 02.06.2014 12:23
Gazprom potwierdził w poniedziałek, że otrzymał od Ukrainy pierwszą transzę opłat za gaz. Poinformował, że przeniósł o tydzień, na 9 czerwca, ewentualne wprowadzenie systemu przedpłat za gaz dla Ukrainy. Wydłuża to czas na możliwe rozwiązanie gazowego sporu.
Rozmowy w tej sprawie mają być kontynuowane w poniedziałek w Brukseli przez przedstawicieli Rosji, Ukrainy i Unii Europejskiej. Tematem ma być cena gazu dostarczonego na Ukrainę w kwietniu i maju (Kijów kontestuje ceny, które Moskwa znacznie podniosła), a także sprawa przyszłych dostaw. Od uiszczenia przez Ukrainę części jej zadłużenia, wynoszącego kilka miliardów dolarów, Rosja uzależniała kontynuowanie w poniedziałek rozmów w sprawie sporu o płatności gazowe.
- Wydaje się, że to będzie dłuższy "serial". (...) Wchodzimy w okres niepewności nie tylko w rosyjsko-ukraińskich relacjach gazowych. To nie jest tylko kwestia płatności. To jest kwestia pewnych mechanizmów - powiedział w poniedziałek dziennikarzom szef resortu gospodarki.
Ocenił, że "Polska świetnie wyciągnęła wnioski z poprzedniego kryzysu (gazowego - PAP) w relacjach Gazprom-Naftohaz. Rozbudowaliśmy blisko tysiąc kilometrów gazociągów. Mamy w budowie gazoterminal, nowe połączenia; zbudowaliśmy rewers. W związku z tym, gdyby nastąpiły zakłócenia (w dostawach gazu - PAP) przez Ukrainę, jesteśmy bezpieczni. Nie ma dzisiaj zagrożeń w dostawach między Rosją, Polską i Niemcami" - podkreślił.
- W mojej ocenie, nawet jak dojdzie do ograniczenia dostaw gazu dla Ukrainy, to trzeba bardzo dokładnie czytać, co rosyjski partner mówi publicznie. (Rosja - PAP) chce doprowadzić do sytuacji, kiedy to kraje odbiorcy rosyjskiego gazu tranzytowego przez Ukrainę, zmienią swoją sympatię do rządu władającego w Kijowie i będą dodatkowo tworzyły presję na szybsze spłacenie różnie wycenianego długu między Naftohazem a Gazpromem - zaznaczył wicepremier.
Dlatego - jak podkreślił - nawet jeśli Rosjanie zakręcą kurek z gazem dla Ukrainy, to w dalszym ciągu będzie on płynął przez ten kraj do Słowacji, Polski i innych krajów.
Jak mówił, "nasze inicjatywy budowania solidarności unii energetycznej, gazowej, to nie jest tylko czcza demagogia, czy prosty PR-owski chwyt na wybory europejskie". - To musi być jeden z najważniejszych polskich priorytetów na każdy kolejny miesiąc - powiedział.
Piechociński uważa, że terminal LNG i gazoport w Świnoujściu powinien być nie tylko mechanizmem bezpieczeństwa dla polskiego systemu energetycznego, ale też zapasowym kołem ratunkowym dla całego basenu Morza Bałtyckiego na czas zagrożeń dostaw gazu z kierunku wschodniego.
Zapowiedział, że w najbliższym czasie ma spotkać się w Berlinie z wicekanclerzem, ministrem gospodarki i energetyki Niemiec Sigmarem Gabrielem. Podkreślił, że Niemcy rozważają budowę własnego terminalu gazowego. - Zamierzam zaproponować, by niemieckie potrzeby mogły być także realizowane poprzez polski terminal i gazoport. (...) Na polsko-niemieckich gazociągach jest możliwość przesyłania (gazu - PAP) w obu kierunkach. Na tym - nie ukrywam - chcę bardzo solidnie zarobić - oświadczył.
Terminal LNG ma pozwolić na sprowadzanie do Polski do 5 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie, z możliwością powiększenia tej zdolności do 7,5 mld m sześc. rocznie. Jest to pierwszy tego typu projekt w Europie Środkowo-Wschodniej. Rząd uznał inwestycję za strategiczną.
Jak podaje Polskie LNG, wykonawca terminalu, konsorcjum na czele z włoską firmą Saipem, ma zakończyć inwestycję na przełomie 2014 i 2015 roku. Obecnie spółka negocjuje terminy pierwszych, technicznych dostaw LNG niezbędnych do przeprowadzenia testów i rozruchu. Zgodnie z zapowiedzią, terminal będzie gotowy do odbioru komercyjnych dostaw gazu w 2015 r.