"Wielki Szu" przed komputerem

Dzisiejszy pokerzysta nie ma nic wspólnego z Janem Nowickim z "Wielkiego Szu". Współczesny gracz przypomina internetowego geeka z tłustymi włosami w dresowej bluzie. Tyle że na jego koncie jest czasem kilka milionów euro.

Marcin Wydrowski w trakcie finałowej rozgrywki w World Poker Tour w czeskiej Pradze.
Źródło zdjęć: © POKERTEXAS.PL

W połowie grudnia w czeskiej Pradze odbył się kolejny z turniejów European Poker Tour. Do stolicy Czech zjechali najlepsi gracze z całej Europy. Wśród nich wielu Polaków. Przyjechali, bo mieli blisko, a u nas grać nie mogą. Afera hazardowa sprawiła, że poker na pieniądze stał się w Polsce rozrywką zakazaną. Choć teoretycznie można organizować turnieje, to nikt się na to nie decyduje. Podatki są tak wysokie, że prawdopodobieństwo odejścia od stolika z wygraną jest po prostu za małe.

- Zawodową grą w pokera w naszym kraju zajmuje się około tysiąca osób. Trudno to dziś wyliczyć. Szacujemy jednak, że styczność z pokerem miało nawet 800 tys. do miliona osób - mówi Marcin Horecki, jeden z najlepszych pokerzystów w kraju i szef stowarzyszenia Wolny Poker.

Jego zdaniem z takich zawodów, jakie odbyły się w czeskiej Pradze, około 15 proc. zawodowców wyjedzie z zarobkiem. W hotelu Hilton turnieje trwają bowiem bez przerwy przez tydzień. Gdy jeden się kończy, zaczyna się drugi. Większość uczestników to amatorzy albo półzawodowcy. Osoby, które chcą się pobawić i spróbować swoich sił z najlepszymi. Sporo jest Rosjan, Ukraińców, Czechów, a także Amerykanów i Hindusów. To właśnie dzięki takim amatorom zawodowcy na pokerze zarabiają. Pozostali mogą liczyć tylko na łut szczęścia.

Dzisiejszy zawodowy poker bardziej przypomina programowanie komputerowe niż grę dżentelmenów na wysokie stawki. W jedną noc nie można przegrać ani żony, ani domu, ani nawet wejść na debet w banku. Zasada jest prosta: do turnieju może przystąpić każdy i każdy wpłaca jednakową kwotę. Czasem jest to 500 euro, czasem 5 tys. Więcej przegrać nie można.

Dlaczego poker przypomina programowanie? Na sali do gry jest około 500 osób, przy stoliku zazwyczaj 6-8. Każdy bierze dwie karty i średnio tylko raz na dziesięć rozdań trzyma je w ręce dłużej niż trzy sekundy. I tak przez 12 godzin przez tydzień. To dlatego pokerzyści twierdzą, że kwestia szczęścia niemal tu nie występuje. Rozdań w trakcie jednego turnieju jest nawet kilka tysięcy!

Sami pokerzyści też niczym nie różnią się od programisty. Część z nich siedzi przy stolikach w dresach. Inni mają kolorowe t-shirty i klapki. Ci bardziej eleganccy zakładają koszulki w kratkę. Luźny strój jest im potrzebny, by utrzymać koncentrację przez kilkanaście godzin. Wielu z nich to byli maklerzy i finansiści. Szczególnie wiele osób do pokerowego stolika przenosi się z rynku walutowego.

Poza tym grają też artyści. Na rzecz liberalizacji przepisów antypokerowych lobbował Michał Wiśniewski. Piosenkarz był nawet prezesem Polskiego Związku Pokera. Na stronie internetowe PZP do gry sportowo w karty przyznają się m.in. Przemysław Saleta, rajdowiec Przemysław Kuchar czy Jerzy Engel.

Dziś najbardziej kojarzoną gwiazdą pokerową jest jednak Łozo. Wokalista Afromental i juror programu "Must be the Music" jeździ niemal na wszystkie turnieje pokerowe w Europie. Był także w Pradze, a w zawodach World Poker Tour poprzedzających EPT zajął 18. miejsce i wygrał 15 tys. euro. Tym razem w polskiej ekipie nie o nim było jednak najgłośniej.

- W trakcie zawodów wielu graczy ma na uszach słuchawki, część bawi się iPhonem. Ja zakładam bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne dopiero w końcowych fazach. Zawodowcy potrafią, patrząc na szyję innego gracza sprawdzić, czy jego puls rośnie. Wtedy łatwo domyślić się, że to nerwy wynikające z blefowania. Z tego samego powodu nie odzywamy się do siebie przy stole, tylko mamy ustalone gesty ręką. Zająknięcie zdradza, co się ma w kartach - mówi Marcin Wydrowski, który w Pradze wygrał turniejów WPT i zgarnął 325 tys. euro.

Jego historia to gotowy scenariusz na film. W pokera bawi się już od kilkunastu lat. Jak sam twierdzi, w grę włożył jak dotąd tylko 50 dolarów. Za pierwszym razem zainwestował w internetowym kasynie równowartość 14 dolarów ze stypendium socjalnego na AWF. Przez dwa lata budował swój bankroll, na którym w szczytowym momencie miał kilka tysięcy euro. Przegrał jednak wszystko, bo jak mawiają pokerzyści, złapał mindset, czyli miał kłopoty z psychiką. To jedna z nielicznych "kontuzji", jakim czasem ulegają pokerzyści.

Grać przestał, a ponieważ w jego rodzinie nigdy się nie przelewało, więc w poszukiwaniu pracy wyjechał do Anglii. Tam na zmywaku zarobił na laptopa. Wpłacił 35 dolarów w internetowym kasynie i wrócił do pokera. Wygrana w Pradze to jego największy sukces w karierze, choć jak przyznaje, siadając do finałowego stolika nie wiedział nawet, ile wynosi główna nagroda.

- Teraz już nie ma szans, by znowu wszystko przegrać. Poker to sport, ale też rachunek prawdopodobieństwa. Ryzyko, że stracę te ponad 325 tys. euro, jest takie jak wygrana w totolotka. Zarządzanie bankrollem to połowa umiejętności pokerzysty. A ja jestem po prostu za dobry w tę grę - mówi Wydrowski.

Te słowa nie wynikają z pychy, ale z rzeczywistych umiejętności. Sam Wydrowski to skromny chłopak, który wiedzie spokojne życie. Jak nikt wierzy, że poker to sport. Sam z wykształcenia jest nauczycielem wychowania fizycznego.

Niestety inne zdanie mają urzędnicy ministerstwa finansów, dla których poker to nie sport, w którym trzeba posiadać konkretny zestaw umiejętności, ale zwykły los. A w związku z tym zakazane jest organizowanie poza kasynami turniejów, w których można cokolwiek wygrać. Nieważne, czy gramy na drobne pieniądze z kolegami, czy organizujemy zawody, w których zwycięzca dostanie na przykład worek ziemniaków. Taka impreza może skończyć się nagłą i nieoczekiwaną wizytą funkcjonariuszy służby celnej oddelegowanych przez fiskusa do walki z nielegalnym hazardem.

- W Polsce można zorganizować turniej w scrabble, w którym jest nagroda pieniężna w wysokości 1000 zł i nikt nie widzi w tym problemu, ale w pokera na tej samej zasadzie grać już nie można - denerwuje się Marcin Horecki.

I choć jego Wolny Poker próbuje lobbować za zmianą przepisów, to raczej nikt nie wierzy, że poker na pieniądze zostanie ponownie w rozsądnej formie zalegalizowany.

- W perspektywie najbliższych pięciu lat jest to mało prawdopodobne. Zmienić polskie przepisy może tylko Unia Europejska - mówi założyciel Wolnego Pokera.

Sama inicjatywa Wolny Poker nawiązuje do Wolnych Konopi, czyli organizacji dążącej do zalegalizowania marihuany, dziś kojarzonych coraz częściej z Ruchem Palikota. Jak podkreśla Horecki, jego stowarzyszenie z żadną partią jednak się nie identyfikuje. Z politykami rozmawiać próbuje, ale zawsze nieoficjalnie, bo po aferze hazardowej psychoza jest zbyt duża. Parlamentarzyści nawet przyznają, że poker trafił do jednego wora z jednorękimi bandytami nieco przez przypadek. Teraz jednak nikt za unormowaniem przepisów nie zagłosuje. Bo jak wniosek złoży PiS, to PO powie, że to aferzyści. I odwrotnie.

A straty związane ze złymi przepisami pokerowymi są ogromne. Tracą nasze hotele, kasyna, branża turystyczna. Traci więc i państwo. Jeden turniej pokerowy to wizyta nawet kilku tysięcy graczy, dziennikarzy, sędziów i osób odpowiedzialnych w zorganizowanie tego wydarzenia. Przed ustawą hazardową zawody z cyklu EPT odbywały się także w Warszawie. To jednak pikuś przy tym, jakie kwoty przelatują przez palce Ministerstwu Finansów. Rocznie może to być nawet kilkadziesiąt milionów euro. Turniej pokerowy rozegrany w czeskiej Pradze jest niczym w porównaniu do społeczności internetowych graczy.

W sieci regularnie gra nawet 100 tys. Polaków. Być może nawet więcej. Oczywiście nielegalnie, bo na pieniądze. Ile zostawiają w e-kasynach? Tego nie wiadomo, ale są to sumy, które idą w setki milionów złotych. Dla części zawodowych pokerzystów turnieje takie jak w Pradze służą tylko po to, by móc legalizować swoje zarobki z internetu. Nawet kilkaset tysięcy euro zarobionych w realnym turnieju, to często tylko część tego, co udaje się wygrać w sieci.

Wygrana legalnie kwota pozwala na zakup mieszkania, samochodu i godne życie bez strachu o kontrolę z urzędu skarbowego. A przecież zawsze można mieć konto za granicą i wypłacać z niego środki na bieżące potrzeby. I tak na razie poker wrócił jak w latach PRL do podziemia. Jeśli gdzieś w Polsce jest jakiś "Wielki Szu", to właśnie siedzi przed komputerem.

Wybrane dla Ciebie

Nowy trend podbija wesela. Pary płacą za usługę 4 tys. złotych
Nowy trend podbija wesela. Pary płacą za usługę 4 tys. złotych
Nakaz rozbiórki mikrolokali w Krakowie. Deweloper walczy w sądzie
Nakaz rozbiórki mikrolokali w Krakowie. Deweloper walczy w sądzie
Złoty interes w aptekach. NFZ płaci fortunę
Złoty interes w aptekach. NFZ płaci fortunę
Rolnicy mają 5 godzin. Kontrowersyjne ograniczenia na Dolnym Śląsku
Rolnicy mają 5 godzin. Kontrowersyjne ograniczenia na Dolnym Śląsku
Zamówiła telefon za 500 zł, została oszukana. Oto co było w przesyłce
Zamówiła telefon za 500 zł, została oszukana. Oto co było w przesyłce
Zalewa nas kapusta z zagranicy. Niemcy zarobili ponad 16 mln zł
Zalewa nas kapusta z zagranicy. Niemcy zarobili ponad 16 mln zł
To koniec kultowego baru w Gdańsku. Działał prawie 30 lat
To koniec kultowego baru w Gdańsku. Działał prawie 30 lat
Przegrał ze skarbówką. Musi zapłacić podatek od emerytury po matce
Przegrał ze skarbówką. Musi zapłacić podatek od emerytury po matce
Chorwacja ma dość tłumów turystów. Wprowadza obowiązkowe rezerwacje
Chorwacja ma dość tłumów turystów. Wprowadza obowiązkowe rezerwacje
Jedyna taka huta na świecie upada. Pracę straci 300 osób
Jedyna taka huta na świecie upada. Pracę straci 300 osób
Poseł proponuje dopłaty bobrowe dla rolników. Resort odpowiada
Poseł proponuje dopłaty bobrowe dla rolników. Resort odpowiada
Gdzie na grzyby pod Warszawą? Zbieracze podpowiadają
Gdzie na grzyby pod Warszawą? Zbieracze podpowiadają