"Wiem, że masz romans z szefem, ty k..."

Encyklopedycznie: "Nękanie (w języku angielskim stalking) polega najczęściej na celowym, uporczywym i długotrwałym działaniu skierowanym przeciwko danej osobie, którego celem jest upokorzenie i dezorganizacja jej życia".

"Wiem, że masz romans z szefem, ty k..."
Źródło zdjęć: © thinkstock

13.09.2011 | aktual.: 13.09.2011 10:41

- Najpierw były sms-y wysyłane z nieznanego numeru. Treść każdego była podobna: "Wiem, że masz romans z szefem, suko", "Wszyscy się dowiedzą o tym, co robisz..." i tym podobne. Na początku nic sobie z tego nie robiłam, wydawało mi się, że to pomyłka - opowiada Monika.

Dziewczyna kilka razy próbowała oddzwonić na numer, z którego wysyłano wiadomości. Bezskutecznie. Sms-y przychodziły codziennie.

- Czasami było ich kilka w ciągu dnia, czasem tylko jeden. Zaczęłam się denerwować - opowiada dziewczyna. Monika przestraszyła się jednak na poważnie, gdy w wiadomościach zaczęły się pojawiać nazwiska. Jej znajomych. - Zrozumiałam, że to nie jest przypadek i że ktoś próbuje mnie nastraszyć - opowiada dziewczyna. - Podzieliłam się więc tymi spostrzeżeniami ze swoją szefową, na szczęście równą babką.

Szefowa nie była zdziwiona. Okazało się bowiem, że dwie inne osoby z tego samego urzędu też dostawały dziwne sms-y.

- Mój kolega, Andrzej, otrzymywał na przykład informacje o tym, jaka jestem niby naprawdę - puszczalska, pijaczka, ogólnie - ostatnia szmata - mówi Monika. - Lekceważył te bzdury, ale w końcu zgłosił swojemu szefowi. Szefowie Moniki i Andrzeja pewnie nic by z tą sprawą nie zrobili, gdyby nie kolejna ofiara stalkera - jeden z ważnych dyrektorów. I on i jego żona zaczęli bowiem dostawać wiadomości i dziwne telefony, w których stalker oskarżał dyrektora o romans z Moniką i o imprezowanie z Andrzejem. Nic z tego, oczywiście nie było prawdą, ale gdy dyrektor wezwał do siebie szefów Moniki i Andrzeja, a ci powiedzieli mu o przejściach swoich pracowników, rozpoczęło się dyskretne, wewnętrzne śledztwo.

- Spędziliśmy kilka godzin z gabinecie pana dyrektora, łącząc w całość te fakty, które znaliśmy. Numery telefonów były w każdym przypadku te same - na kartę. Zastanawialiśmy się nad tym, kto chciałby zaszkodzić właśnie naszej trójce. Istniała także możliwość, że tego typu nękanie dotyczyło także innych osób, które się nie przyznały - opowiada Monika.

Dyrektor nie chciał jednak sprawy ujawniać na forum urzędu. Ustalono, że poczekają kilka dni, obserwując, co się wydarzy, a jeśli plotki nadal będą się pojawiać, powiadomią policję.

- Na szczęście, albo z drugiej strony patrząc, na nieszczęście, telefony i sms-y się urwały - mówi Monika. - Nawet trochę żałowałam tego później, bo dyrektor uznał, że sprawa była, minęła i nic z nią nie zrobił, a chciałabym poznać tego bydlaka, który zmarnował mi kilka tygodni życia. Moja opinia w pracy ucierpiała, choć wszystko, co wypisywał na mój temat było nieprawdą. W końcu zwolniłam się z pracy. - Szkoda, że pan dyrektor tego nie zgłosił - mówi Alicja Kozłowska z kancelarii prawnej "Lex", zajmującej się m.in. ofiarami stalkingu. - W polskim prawie funkcjonuje już przepis, który definiuje przestępstwo nękania.

Nowelizacja weszła w życie 6 czerwca 2011 r. Pokrzywdzeni mogą zatem i powinni szukać pomocy na drodze postępowania karnego lub cywilnego korzystając z nowych uregulowań. Jeżeli sprawca nękając swoją ofiarę popełnia przy tym jakiekolwiek przestępstwo (np., jak w tym przypadku - zniesławienie) ściganie może odbyć się na drodze postępowania karnego również o te czyny. Osoba, która w celu dokuczenia innej osobie złośliwie wprowadza ją w błąd lub w inny sposób złośliwie niepokoi podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.

Jak sobie jednak radzić z nękaniem, gdy sprawca np. nie został jeszcze ustalony lub gdy jest znany, ale do czasu rozpoczęcia sprawy sądowej nadal pozostaje na wolności i kontynuuje dręczenie?

- W Holandii jest możliwość w postaci tzw. aresztu prewencyjnego. Z kolei ustawodawstwo niemieckie dopuszcza możliwość zastosowania przymusowej terapii wobec sprawcy. W Polsce nie ma takich rozwiązań - mówi Alicja Kozłowska. - Jednak nie ma co się bać. Jeśli pozwolimy stalkerowi, by nas nękał, stracimy o wiele więcej nerwów i zdrowia niż podczas sądowej z nim walki. Nie warto odpuszczać.

Nie ma w Polsce badań, które opisywałyby, ile osób co roku pada ofiarą nękania w pracy.

- Z naszych obserwacji wynika, że jest to coraz większa liczba osób, a może po prostu zgłaszają się ludzie, którzy wcześniej nie mieli pojęcia, że padają ofiarami tego typu przestępstwa - mówi Kozłowska. - Warto ludziom uświadomić, że nikt ich bezkarnie nękać nie może.

AD/JK

stalkingofiarynękanie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)