Władza może dużo...

...i wiele powinna robić, aby przetwórcy mogli lepiej działać - mówili przedsiębiorcy podczas dyskusji otwierającej I Forum Rynku Spożywczego. Minister rolnictwa odpowiadał, że do wielu rzeczy władza nie jest biznesowi potrzebna i nie należy się na nią za bardzo oglądać.

Władza może dużo...
Źródło zdjęć: © Rynek Spożywczy

30.01.2009 | aktual.: 30.01.2009 12:18

Jan Bazyl Lipszyc: _ Mamy dyskutować o roli przemysłu żywnościowego w gospodarce, o tym, czy i jak władza może pomagać firmom, zarówno krajowa, jak i władze w Brukseli. Ta dyskusja odbywa się w cieniu narastającego kryzysu gospodarczego. Myślę, że będziemy też rozmawiać o tym, na ile ten kryzys dotknie branżę żywnościową. To jest sprawa popytu krajowego, eksportu, dostępności kredytów. _

Marek Sawicki, minister rolnictwa: _ Nie muszę temu gronu przypominać, że żyjemy w gospodarce rynkowej, a to znaczy, że każdy sam jest kowalem swego losu. Dziękuję za to wszystko, co zwłaszcza w ostatnich dziesięciu latach uczyniliście w zakresie modernizacji i inwestycji, bo dzięki temu nie musimy się wstydzić naszych zakładów przetwórczych. W Polsce mamy ponad 33 tysiące zakładów przetwórstwa spożywczego. Jest przed nimi wiele wyzwań. Będziecie Państwo pewnie pytać o rządowy pakiet antykryzysowy, o pomoc, a ja pytam, czy sektor żywnościowy patrzy, co robią sąsiedzi, co robi konkurencja na jednolitym rynku europejskim - jak zarządza zasobami ludzkimi i zasobami surowca, jak zarządza kapitałem. Potrzebna jest nam konsolidacja pionowa i pozioma, czas indywidualizmu w tej branży minął. Potrzebna jest współpraca. Mam nadzieję, że powstanie wreszcie branżowy fundusz promocji, pierwsze ogniwo skupiania branż wokół wspólnych celów. Jeśli nie znajdziemy lepiszcza, które skłoni do współpracy te 33 tys.
przedsiębiorstw, przynajmniej w ramach branż, to nie będziemy w stanie konkurować na jednolitym europejskim rynku. W pojedynkę nie utrzymacie takiej dynamiki eksportu, jak w ostatnich latach. _

Roman Jagieliński, były wicepremier i minister rolnictwa: _ Trzeba dać szansę tym producentom, którzy o rynku decydują, a o innych dbać na tyle, żeby godnie żyli. O stanie naszej gospodarki żywnościowej decyduje przemysł rolno-spożywczy. Z punktu widzenia nowoczesności jego restrukturyzacja w latach 90. się udała, z punktu widzenia integracji to nie wyszło. Nasze sadownictwo, mleczarstwo, branża mięsna są na wysokim poziomie, ale brak jednego - myśli państwa, które powinno je wspierać. Byłem zwolennikiem powołania agencji marketingu artykułów rolnych i spożywczych, która miała się zająć promocją polskiej żywności na rynkach zagranicznych. Gdyby się to udało, na pewno polskiej żywności byłoby łatwiej konkurować. Niestety, moim następcom zabrakło woli politycznej. _

Maciej Duda, prezes PKM Duda: _ Nie jest winą przetwórców ogromne rozdrobnienie w rolnictwie, a ono rzutuje na sytuację surowcową. A przepisy nie ułatwiają rozbudowy gospodarstw rodzinnych. Są trudności i ograniczenia, jeśli rolnik chce hodować powyżej 2000 sztuk trzody. Jeśli chcemy stawiać na rozwój dużych gospodarstw, a tylko takie mogą produkować wysokiej jakości żywiec, musimy zmienić te przepisy, oczywiście przy zachowaniu rygorów dotyczących ochrony środowiska. Dziękujemy Panu ministrowi, że udało się otworzyć trudny rynek rosyjski, ale on jest otwarty tylko częściowo - tylko kilka zakładów może eksportować. Potrzebna jest pomoc rządowa, żeby tę listę rozszerzyć. Podobnie jest z największym na świecie rynkiem chińskim, który trzeba dla nas pilnie otworzyć. PKM Duda jest idealnym przykładem integracji - 70 proc. surowca jest zakontraktowane z rocznym wyprzedzeniem, z gwarancją szybkiej płatności i dobrej ceny. Udaje nam się też przekonywać do zakładania grup producenckich. _

Andrzej Grabowski, przewodniczący rady nadzorczej Grupy Polmlek, współwłaściciel spółki:_ Mleczarstwo miało wspaniałe lata od roku 2004 do połowy 2007 r. Polmlek zainwestował w tym czasie ok. 200 mln w modernizację zakładów, w nowe linie przetwórcze. Cały przemysł mleczarski zarabiał w tym czasie bardzo dobrze. Teraz jest czas konsolidacji, ale należy to robić bardzo ostrożnie, żeby nie kupować firm w beznadziejnej sytuacji. W mleczarstwie nie ma teraz przejęć takich, że łączą się dwie firmy i tworzą zdecydowanie mocniejszą jednostkę. Mali muszą się łączyć z większymi. _

Jan Bazyl Lipszyc: _ Byłem przekonany, że będziemy mieli znacznie mocniejszy koncert życzeń pod adresem rządzących. _

Marek Sawicki: _ Przedsiębiorcy dobrze wiedzą, ile dzisiaj może władza. Możemy o tym rozmawiać, ale ja zachęcam do dyskusji o tym, co razem możemy zrobić. Większe możliwości tkwią w firmach niż we władzy. Wskażcie, gdzie są braki prawne, bo nie wszystkie my jesteśmy w stanie wychwycić, a moim obowiązkiem jest te propozycje zanieść do Sejmu. Ale władza może znacznie mniej niż przedsiębiorcy. _

Jan Kolański, prezes Grupy Kapitałowej Jutrzenka SA: _ W branży spożywczej wzrost w ciągu trzech kwartałów 2008 roku wyniósł 10 proc. ilościowo i 7 proc. wartościowo w porównaniu z takim samym okresem roku poprzedniego. Jest to w porównaniu z innymi krajami Unii wzrost rewelacyjny. Niepokojące jest to, że zbyt mało jesteśmy przygotowani do tego, co nas czeka - czy to będzie kryzys, czy spowolnienie gospodarcze. Ratuje nas to, że branża jest oparta głównie na popycie wewnętrznym, nie na eksporcie. Ale nie mamy długofalowej polityki gospodarczej. Polska nie ma marki jako producent żywności, eksportujemy żywność anonimową i mało przetworzoną. Mamy problemy z jej standaryzacją. Do polityków apeluję, żeby zamiast zajmować się sami sobą, zajęli się gospodarką. Mamy zbyt duże obciążenie firm kosztami pracy i zbyt duże koszty pieniądza. _

Bogusław Kowalski, prezes Graal SA: _ Myślę, że okres, kiedy władza nam przeszkadzała, mamy za sobą, ale stosowanie zasady "primum non nocere" to za mało. Władza powinna nas wspierać i mieć inicjatywę, tak jak zarząd w firmie. Taka pomoc jest potrzebna np. na dużych imprezach targowych w postaci stoisk narodowych, które są promocją kraju i konkretnych produktów. Wielu mniejszych przedsiębiorców nie stać na samodzielny udział w dużych targach. Kolejna sprawa - polskie prawo nie nadąża za restrukturyzacją gospodarki, nie mamy prawa holdingowego. Spółkamatka nie ma prawa ingerować w struktury spółek-córek, kontrolować je i dziś jest to omijane na różne sposoby. Dofinansowanie z UE - terminy wprowadzania wielu programów opóźniają się i to nie o miesiąc - dwa, ale o rok - dwa lub trzy. Sektor przetwórczy jest w porównaniu z rolnictwem traktowany po macoszemu. Oczekujemy większego zainteresowania naszymi problemami. Władza nie tylko może wiele, ale nawet musi wiele. _

Marek Moczulski, prezes Mieszko SA: _ Przedsiębiorcy oczekują od władzy jasnych i prostych reguł gry. Każdy rok przynosi tysiące nowych przepisów, często ze sobą sprzecznych, na podstawie których urzędnik może udowodnić wszystko. Każdy, kto prowadzi biznes w Polsce, może się okazać przestępcą. _
_ Panie ministrze, ma Pan ogromne możliwości, żeby tę sytuację zmienić. Oczywiście nie oczekuję, że będzie Pan biegał po studiach telewizyjnych ze świńskim ryjem, ale że pomoże Pan w ustanowieniu jasnych reguł. Jeśli będziemy je mieli - żaden kryzys nam nie grozi. Urzędnicy ministerialni wykorzystują każdy kruczek prawny, żeby np. nie dać dotacji. I niech się nie zasłaniają tym, że to Unia wymaga. Mamy w zakładach setki kontroli rocznie. Takie utrudnienia powodują, że nasz kraj rozwija się w tempie 7 proc. rocznie, a mógłby 17 proc. Ja nie oczekuję finansowego wsparcia, tylko dobrych reguł, ale jeśli już jest możliwość korzystania z tzw.brukselki, to niech urzędnicy pozwolą z niej korzystać. _

Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności: _ Władza może bardzo dużo, jeśli tylko chce i poważnie podchodzi do gospodarki. Może przede wszystkim tworzyć korzystne warunki makroekonomiczne. I to jest pierwszy zasadniczy cel, jaki powinien jej przyświecać. W marcu ub.r. na poprzedniej konferencji Rynku Spożywczego mówiłem, że martwić się należy wtedy, gdy jest dobrze. A tak właśnie w marcu było - nie mówiliśmy jeszcze o kryzysie. Apelowaliśmy wtedy o szybsze wprowadzanie rozwiązań systemowych, bo za chwilę może być źle. Nie chcemy pieniędzy od władzy ani wypłakiwania się ministrowi w mankiet. Żyjemy w gospodarce rynkowej, a to znaczy, że przetrwają tylko najlepsi. A oni potrzebują kilku prostych rzeczy. Po pierwsze - koniecznie obniżki kosztu pieniądza. Po drugie - odejścia od fi skalizmu, skrócenia okresów amortyzacji, żeby zaczęli więcej inwestować. Następnie - obniżenia kosztów pozapłacowych pracy. To może spowodować, że popyt na rynku wewnętrznym nie spadnie tak
dramatycznie i kryzys nie będzie tak groźny. A czego władza nie powinna - występować w roli Janosika, czyli zabierać bogatym i dawać biednym. I nie może być tak, że każdy kolejny minister zaczyna wszystko od nowa, tak jakby nie było jego poprzedników. W efekcie braku ciągłości nie mamy dziś strategii rozwoju gospodarki żywnościowej ani strategii jej promocji. Jeszcze jedno - konsolidacja. W przemyśle przetwórczym oznacza ona powstawanie dużych silnych firm i to się dzieje. W rolnictwie - grup producenckich. Pytam się - gdzie są te grupy? Marek Sawicki: - Od 1995 do 2007 roku powstało około 250 grup producenckich, a teraz jest ich już 500. Taka była dynamika w 2008 roku, mimo że nie zostały wprowadzone nowe przepisy dotyczące dofinansowania grup z funduszy UE. Ale mam wiele sygnałów, że przedsiębiorcy nie chcą z tymi grupami rozmawiać. Jestem zaskoczony tym, że chcecie, aby fundusze promocji zrobiła wam władza. Ona je w końcu zrobi, ale gdybyście na promocję przeznaczyli cotysięczne euro z waszych przychodów
i sami tym zarządzali, to żadna władza nie będzie do tego potrzebna. A koszty zarządzania funduszem przez rząd będą wyższe, niż gdybyście to sami robili. Trzeba robić bez władzy tyle, ile jest możliwe, a tam, gdzie ona przeszkadza - sygnalizujcie. _

Waldemar Broś, wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich: _ Cztery najważniejsze sprawy to konsolidacja, eksport, rynek wewnętrzny i polityka UE. Od 2004 roku mleczarstwo cały czas mocno się koncentruje. Producentów mleka było 400 tysięcy, dziś jest niewiele ponad 200 tys., spółdzielni mleczarskich było ponad 600, jest niecałe 180. Spółdzielczość mleczarska ciągle ma 70 proc. rynku. Druga sprawa - eksport jest dla nas nieodzowny i potrzebne jest jego wsparcie. Także ze strony polityków. Każda niepotrzebna wypowiedź o Rosji skutkuje ograniczeniem handlu, wzrostem aktywności jej służb weterynaryjnych. Najważniejszy jest jednak rynek wewnętrzny i robimy na nim kampanie popularyzujące mleko i jego przetwory. I wreszcie polityka Unii - nie kwoty mleczne są najważniejsze, ale wsparcie rynkowe. A na 10 mechanizmów wsparcia Komisja Europejska chce zostawić jeden. Na krótką metę w tej nadzwyczajnej sytuacji trzeba pomyśleć o pomocy dla rolników - cena mleka jest za niska, czy rolnicy ją wytrzymają? Moim
zdaniem, nie. _

Witold Choiński, prezes zarządu Związku Polskie Mięso: _ Przemysł żywnościowy powinien wytwarzać najwyższej jakości produkty, które będą konkurować na rynku europejskim, a rolą rządu jest stworzenie warunków, żeby można je było sprzedać. Nam jest potrzebny eksport, najważniejsze jest otwieranie nowych rynków. Dobrym przykładem jest Ukraina - była współpraca przedsiębiorców i rządu, więc wyeksportowaliśmy tam 100 tys. ton wieprzowiny. Ale rynek rosyjski i białoruski nadal jest dla nas praktycznie zamknięty. Potrzebna jest pomoc rządu, żeby mogły się one otworzyć na polską żywność. _

Julian Pawlak, prezes Krajowej Unii Producentów Soków: _ O kryzysie nie należy myśleć wtedy, gdy już jest, ale przygotowywać się w dobrych czasach na gorsze. Firma, którą reprezentuję (Maspex - przyp. red.), kryzysu się nie boi. Jest wiele firm spożywczych, które wychodzą poza granice kraju i tam próbują konsolidować. To też jest jakaś recepta na kryzys. Temat relacji producentów z przetwórcami już się tutaj przewijał i jest pytanie, czy państwo powinno mieć w nich jakąś rolę. Rozdrobnienie przetwórstwa i producentów powoduje, że jesteśmy słabi. Rolników trudno przekonać do współpracy. Znam wiele przypadków, że przetwórcy pomagają w tworzeniu grup producenckich, ale generalnie te relacje są złe, skoro jeden z prominentnych działaczy związku sadowników mówi, że ich największym wrogiem są przetwórcy. W naprawie tych relacji potrzebna jest pomoc państwa. _

Daria Oleszczuk, BGŻ: _ Chcę uspokoić naszych klientów, których wielu widzę tu na sali - nasz główny właściciel Rabobank ma rating AAA i jest w bardzo dobrej sytuacji. Co bank może zrobić dla klientów w sytuacji kryzysowej? Głównym priorytetem dla mojego banku jest sektor żywnościowy, a według danych makroekonomicznych to właśnie on powinien najpóźniej odczuć skutki kryzysu finansowego. Mamy duże środki na kredyty preferencyjne, pomagamy w pozyskaniu funduszy unijnych na inwestycje. BGŻ jest i będzie z Państwem także w trudnych czasach. _

Profesor Stanisław Zięba, przewodniczący Rady Gospodarki Żywnościowej: - Jeżeli mamy nie marnować środków unijnych i pieniędzy z własmego budżetu, to trzeba mieć odwagę powiedzieć, że 30 proc. programów, które są dofinansowywane, nie ma szans powodzenia. Trzeba pieniądze skoncentrować, tak jak koncentruje się produkcję. Władza powinna to zrobić, przekonując Unię i przeznaczyć pieniądze na rozwój gospodarstw towarowych oraz koncentrację i modernizację przemysłu rolno-spożywczego. Są branże, które stoją przed koniecznością integracji. Mamy np. 3200 ubojni, rząd ich nie skonsoliduje.
Mamy problem z żywnością GMO - trzeba się na coś zdecydować - albo postęp biotechnologiczny, albo żywność ekologiczna.
Jeśli chodzi o promocję, mamy nadzieję, że uda się uchwalić ustawę, której projekt, przygotowany przy udziale Rady, minister rolnictwa powinien niedługo skierować do laski marszałkowskiej. Marek Sawicki: _ Zgoda, że o kryzysie należy myśleć wtedy, gdy jest dobra koniunktura i m.in. szukać niszowych rynków na polską żywność. Jeśli chodzi o rynki wschodnie, to mamy zniesione prawne bariery, ale musimy mieć od nich zamówienia. Ale dla nas ważniejsze jest głoszenie haseł o wolności i demokracji, a płaci za to gospodarka. Czy to jest dobry czy zły wybór, ocenicie państwo, idąc do urn wyborczych. W sprawach podatkowych nie kierujcie uwag w moją stronę, bo moje poglądy na ten temat znacie. To są rzeczy ważne - nie ma np. potrzeby, żebyśmy mieli VAT na żywność wyższy niż inni. Ale rozmawiajcie o tym z ministrem finansów. Na najbliższe 7 lat mamy prawie miliard euro. Dzisiaj nie warto dyskutować, dlaczego są ograniczenia i limity, ale - trzeba dyskutować, jak racjonalnie je wydać, żeby nie przejeść na odprawy
socjalne. Nie wiem, jakie jeszcze zachęty do tworzenia grup producenckich można stworzyć w sektorze owocowo-warzywnym, a mimo to one nie powstają. Zamiast tego od kilku lat są wojny pomiędzy producentami a przetwórcami. Nie jest ważne, czy będzie resort rolnictwa, czy gospodarki żywnościowej, czy jakiś inny. W pierwszym rzędzie sami sobie powinniście pomagać, nie licząc na to, że wszystkie problemy rozwiąże władza. _

Jan Bazyl Lipszyc

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)