Właściciel Biedronki ostrzega przed skokiem cen żywności. Ukraiński port jest tu kluczowy
Odessa to największy ukraiński port, z którego w świat płyną duże ilości zboża. Gdyby Rosjanie zablokowali ten port, poskutkuje to drastycznymi podwyżkami cen żywności - ostrzega Pedro Soares dos Santos, szef grupy Jeronimo Martins, do której należy m.in. Biedronka. Zaznacza, że nawet bez blokady Odessy będziemy musieli zmierzyć się z podwyżkami.
- Jeśli ten największy ukraiński port (w Odessie - przyp. red.) zostanie zamknięty, to wówczas wystąpią niedobory zbóż. W efekcie doszłoby w Europie do drastycznego wzrostu cen produktów spożywczych - mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej Pedro Soares dos Santos.
Ceny będą rosnąć
Prezes Jeronimo Martins dodał, że już obecnie ceny żywności są wysokie i w ciągu najbliższych 4-5 tygodni kierowana przez niego grupa będzie próbowała "podjąć ogromną walkę", aby zahamować kolejne podwyżki. - W najbliższym czasie może dojść (na rynku - przyp. red.) do szaleństw, jeśli chodzi o próby podniesienia cen produktów - ostrzega Soares dos Santos.
Na razie jednak widmo zajęcia Odessy przez Rosjan, którzy rozpętali w Ukrainie wojnę, się oddaliło. Agencja Ukrinform podała w czwartek, że rosyjskie okręty wojenne zawróciły spod Odessy na Krym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Limity na stacjach paliw. "Mają znaczenie psychologiczne"
Czwartkowa konferencja, na której głos zabierał Soares dos Santos, została zorganizowana w związku z ogłoszeniem wyników finansowych Jeronimo Martins za 2021 rok. W porównaniu z 2020 rokiem całkowite przychody Biedronki zwiększyły się o 11 proc., a jeśli pominiemy dodatkową sprzedaż w nowych sklepach (porównamy wyniki w tych samym punktach), to wzrost ten jest na poziomie 9,8 proc. Mowa o 14,5 mld euro (około 70 mld zł po aktualnym kursie), jakie klienci zostawili przy kasach.
Ana Luisa Virginia, dyrektor finansowa Jeronimo Martins, również odniosła się do wpływu wojny w Ukrainie na handel. - Jeszcze tego nie widzimy, ale obserwujemy już, że klienci zaczynają kupować mniej, wyłączając kategorie związane z darami dla uchodźców - skomentowała.
Oceniła, że wojna jeszcze bardziej zwiększy presję na wzrost inflacji. Dlatego Biedronka chce nadal "inwestować w ceny", by zachować konkurencyjność. Powinno to zwiększyć presję na marże.
"Biedronka zdaje sobie sprawę z dodatkowych trudności w utrzymaniu równowagi między wzrostem sprzedaży a ochroną rentowności. (...) Pomimo niewystarczającej jasności co do wpływu ostatnich wydarzeń w Ukrainie, w szczególności na wzrost inflacji kosztowej, Biedronka jest przygotowana do dalszego inwestowania w ceny, aby zachować konkurencyjność" - czytamy w komunikacie spółki.
Wojna w Ukrainie może przyczynić się do pogorszenia bezpieczeństwa żywnościowego Europy. Wybuch konfliktu i przewidywane zakłócenia w dostawach poskutkowały wzrostem cen żywności na rynkach światowych - uważają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Tragiczne skutki wojny
Czwartek 10 marca to już piętnasty dzień wywołanej przez Rosję wojny w Ukrainie. Rosjanie ostrzeliwują miasta, budynki mieszkalne, szpitale. W samym tylko Mariupolu, położonym na południowym wschodzie kraju, od początku wojny zginęło ponad tysiąc osób. Według relacji mera Charkowa Ihora Terechowa w tym drugim pod względem wielkości mieście w Ukrainie Rosjanie zniszczyli już 400 budynków mieszkalnych. Według najnowszych danych ONZ z Ukrainy uciekło już 2,3 mln uchodźców. Niemal połowa tej grupy to dzieci.