Właścicielka firmy chciała zamordować pracownika

Na oczach matki katowano jej syna. Pobicie zleciła pracodawca. – To nieprawdopodobne, by tak potraktować człowieka, mojego syna. Skatowali go jak psa, na moich oczach! Skakali mu butami po nogach, brzuchu, głowie....Syn wył z bólu, a ja musiałam na to patrzeć – szlocha Maria K. (77 l.) z Częstochowy. Zrozpaczona kobieta opowiada, jak z jej synem rozprawiła się jego szefow

Właścicielka firmy chciała zamordować pracownika
Źródło zdjęć: © Artur Gierwatowski / Edytor na zdjęciu oszukiwany Patryk Zieliński

08.11.2013 | aktual.: 08.11.2013 08:58

Na oczach matki katowano jej syna. Pobicie zlecił pracodawca. – To nieprawdopodobne, by tak potraktować człowieka, mojego syna. Skatowali go jak psa, na moich oczach! Skakali mu butami po nogach, brzuchu, głowie....Syn wył z bólu, a ja musiałam na to patrzeć – szlocha Maria K. (77 l.) z Częstochowy. Zrozpaczona kobieta opowiada, jak z jej synem rozprawiła się jego szefowa.

Anita N. zapukała do drzwi domu swojego pracownika – Jacka K. (43 l.) , który mieszka w Częstochowie. – Syn spał, obudziłam go – opowiada pani Maria. – Kobieta z dójką mężczyzn weszła do mieszkania. Nagle na moich oczach jeden z tych mężczyzn w okularach zaczął katować mi dziecko. Skakał po jego głowie, brzuchu i ciele, bił bez litości. Boże, to było potworne, krzyczałam, żeby go zostawili, a ta kobieta wrzeszczała do mnie „jak żeś syna wychowała” – płacze pani Maria. – Potem zabrała teczkę, która leżała na stole, a ten kat jeszcze się wrócił i naskoczył mu na nogi kolejny raz - dodaje.

Jacek K. trafił do szpitala. Jego stan jest bardzo ciężki. – Jest zmasakrowany, usunięto mu śledzionę, ma poważne problemy z trzustką, po 6 dniach lekarze próbowali go wybudzić z farmakologicznej śpiączki, ale nie udało się. Nie wiem, co dalej będzie – płacze starsza pani.

Jej syn zatrudnił się w firmie Anity N. miesiąc temu. Jeździł małym busem za granicę i rozwoził towary. Do jego obowiązków należało dostarczenie ich do różnych krajów. Ostatnio miał dostarczyć towar do Belgii rano, a dojechał dopiero wieczorem. To nie spodobało się Anicie N. i zdaniem prokuratury zleciła swojemu znajomemu, Patrykowi Zielińskiemu wymierzenie pracownikowi surowej kary. W dniu pobicia miała przyjść po służbowy samochód i kluczyki.

Anita N. została aresztowana na 2 miesiące. Zrzuca winę na poszukiwanego listem gończym Patryka Zielińskiego. Zwyrodnialec ukrywa się przed policją. Prokuratura nie wyklucza postawienia mu zarzutu usiłowania zabójstwa.

– To jest moje dziecko, jak oni mogli w ten sposób go potraktować! Przeżyłam tyle lat i nie widziałam takiego okrucieństwa – rozpacza pani Maria. – Anicie N. postawiono zarzut nakłaniania do pobicia, 2 listopada została aresztowana . Za Patrykiem Zielińskim, sprawcą pobicia rozesłano list gończy, prosimy ludzi o pomoc – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Patryk Zieliński ma 46 lat, nosi okulary, ma czarne, krótkie włosy. Na stałe mieszka w Katowicach przy Placu Rostka. Mężczyzna ukrywa się przed organami ścigania. W związku z tym, Prokuratura Rejonowa Częstochowa-Północ w Częstochowie wydała list gończy. Pobił pracownika Anity N. i spowodował u niego ciężki uszczerbku na zdrowiu. Prokuratura i policja proszą o kontakt wszystkie osoby, które znają miejsce pobytu Patryka Zielińskiego. Postępowanie w tej sprawie prowadzi wydział do walki z przestępczością przeciwko mieniu KMP w Częstochowie tel. 34 369-1410 lub 997.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Zamordował żonę i syna... w trosce o nich?!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (44)