Wolą hot dogi niż benzynę
Okres świąteczny to najlepszy okres dla stacji benzynowych. W święta zarabiają jednak nie tylko na benzynie, ale na tym co mają w swoich sklepach - pisze "Dziennik Gazeta Prawna"
06.04.2012 | aktual.: 06.04.2012 07:39
Jak donosi gazeta obroty na stacjach rosną w okresach świątecznych, bo zamknięte są niemal wszystkie sklepy. To efekt ustawy o zakazie handlu sprzed pięciu lat. Zgodnie z nią za kasą w Wielkanoc, Boże Narodzenie czy Wszystkich Świętych stać nie może osoba zatrudniona na umowę o pracę. To zmusza sklepy do kilkudniowego przestoju w handlu, ale pozwala spędzić czas z rodziną wszystkim ich pracownikom.
Od tych przepisów są jednak wyjątki. Pracować mogą właśnie pracownicy stacji paliw, a ponieważ aż przy 85 proc. z nich są małe sklepy to są one jedynymi miejscami, gdzie w święta można zrobić zakupy.
Jak mówi "DGP" Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego w tym roku sprzedaż w sklepach na stacjach może być dużo wyższa, bo mamy dużo długich weekendów. Dobry był już zeszły rok w którym przychody ze sprzedaży poza paliwowej zwiększyły się o 7 proc., a w handlu detalicznym było to tylko 3 proc.
"DGP" pisze, że jest jeszcze wiele miejsca do rozwoju. Na Zachodzie sprzedaż paliw na stacjach generuje tylko 50 proc. przychodów, reszta należy do pozostałych produktów. W Polsce 70-80 proc. generują benzyna i olej napędowy.
Z przepisów zezwalających na sprzedaż w sklepach na stacjach benzynowych korzystać chcą też sieci handlowe, które decydują się na stawianie przy nich swoich placówek. Choć na co dzień obroty nie są w nich rewelacyjne, to wszystko odbijają sobie właśnie w święta.
Wirtualna Polska/Dziennik Gazeta Prawna