Wybitny polski maturzysta podbija świat nauki
Z Łukaszem rozmawiamy o przebijaniu się na naukowe salony i początku drogi do publikacji w „Nature”.
07.05.2014 | aktual.: 07.05.2014 10:08
Łukasz Wysocki, tegoroczny maturzysta, odkrył substancję, która może zahamować rozwój choroby Alzheimera. Dokonał tego podczas stażu w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Młody Polak był już w Arizonie i Londynie, ale to z pewnością nie koniec jego zagranicznych wyjazdów naukowych.
Pewnie zawsze byłeś wzorowym uczniem…
O to trzeba by zapytać moich nauczycieli. Ale to prawda, zawsze miałem pasek i wzorowe zachowanie na świadectwie.
Skąd zainteresowanie akurat chemią?
To było jedno z moich wielu zainteresowań wśród nauk ścisłych. Już będąc małym chłopcem zajmowałem się chemią, biologią i matematyką. Ale nie jestem w stanie wyśledzić czegoś, co skłoniłby mnie do poświęcenia się akurat tej dziedzinie. Myślę, że to wrodzona pasja.
Czy ktoś z Twojej rodziny zachęcał Cię do zajęcia się przedmiotami ścisłymi?
Rodzice starali się rozwijać moje zainteresowania. Podsuwali mi książki związane z tymi obszarami i pobudzali moją wyobraźnię. Ale nie mamy w rodzinie tradycji naukowych.
Jak jest u Ciebie z nauką przedmiotów humanistycznych? Język polski, historia, wiedza o społeczeństwie, kulturze… Masz do nich awersję?
Absolutnie nie, choć one mnie nie fascynują. Szanuję je jak najlepiej uczę się ich w szkole.
Jak udało Ci się zdobyć staż w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie?
Na rok przed tym, jak zgłosiłem się tam na staż, brałem udział w projekcie E(x)plory. To jest konkurs dla młodych ludzi, którzy przeprowadzają własne badania naukowe, np. w zaciszu domowym. W tym projekcie mogą zaprezentować swoje wyniki profesjonalistom i publiczności. Przedstawiałem tam swój projekt z dziedziny robotyki i informatyki. Udało mi się zostać finalistą, a potem laureatem. W ramach nagrody wyjechałem na Intel ISEF, czyli międzynarodową wystawę prac młodych naukowców w USA, w Arizonie. Po powrocie miałem już solidną podstawę do tego, aby poprosić profesora o to, żeby umożliwił mi staż badawczy. Mam na myśli poparcie Festiwalu E(x)plory i Fundacji Zaawansowanych Technologii, która organizuje ten konkurs, oraz nauczycieli. Wysłałem CV, napisałem list motywacyjny, w którym przekonałem profesora do tego, że jestem odpowiedzialną, zaangażowaną, pełną zainteresowań osobą i wiele mógłbym czerpać z takiego stażu.
Jak dowiedziałeś się o E(x)plory?
Zupełnie przypadkowo – z plakatu, który wisiał w szkole. Jak go zobaczyłem, to już wiedziałem, że się zgłoszę, bo to jest coś dokładnie dla mnie. Wcześniej w ogóle nie zdawałem sobie sprawy, że mogę prezentować swoje pomysły w tak profesjonalny sposób. Zawsze myślałem, że będzie to tylko moje hobby.
Jak przebiegały kolejne etapy E(x)plory?
Do połowy października zgłaszaliśmy wstępne wnioski i założenia dotyczące naszych pomysłów. W moim przypadku był to robot połączony z systemem komputerowym, który mógłby naśladować ludzkie emocje, mówić, słuchać i być czymś w rodzaju namiastki człowieka w komputerze. Jeszcze wtedy projekt nie był gotowy. Ale miałem pomysł i przedstawiłem go we wstępnej dokumentacji. Spośród wszystkich zgłoszonych prac jury wybrało blisko sto. Do finału w Gdyni zakwalifikowało się trzydzieści osób.
Ile czasu zajmowało Ci przygotowanie się do poszczególnych etapów?
O wiele więcej niż myślałem. Przygotowanie pochłonęło setki godzin od początku listopada do końca maja. Ale nauka w szkole nie ucierpiała – drugą klasę skończyłem z paskiem na świadectwie.
Czym zajmowałeś się na stażu w Instytucie?
Na początku profesor pozwolił mi obserwować pracę naukowców, oglądać od środka narzędzia, takie jak mikroskop elektronowy. Byłem też świadkiem testów na szczurach. Później przedstawiłem swój własny pomysł. Profesor zgodził się, żebym realizował go przez resztę stażu badawczego i przydzielił mi naukowca do pomocy w fazie doświadczalnej. Udało mi się znaleźć substancję, którą podejrzewam o to, że rozpuszcza złogi białkowe powodujące chorobę Alzheimera.
Czy po tym obiecującym odkryciu zgłosiły się do Ciebie jakieś instytucje lub osoby, które zaoferowały pracę albo dofinansowanie badań?
Tak, zgłosiły się instytucje i firmy, ale wszystko jest jeszcze na bardzo wstępnym etapie. Mam teraz maturę, muszę się przygotowywać do egzaminów i większość czasu przeznaczam na naukę. Ale staram się korzystać z możliwości, jakie dają mi media – dzięki nim nawiązałem nowe, ważne kontakty.
Jak zareagowała rodzina i znajomi na Twoje odkrycie?
Wiedzieli, że jestem typem odkrywcy, ale i tak byli pod wrażeniem.
Jaki masz pomysł na swoją karierę?
Chcę dostać się na medycynę w Warszawie. Mam też nadzieję, że będę mógł pracować nad swoim projektem i doprowadzić go do końca w którejś z instytucji badawczych w stolicy. Ale jako naukowiec muszę się liczyć z tym, że moja praca będzie wiązała się z wyjazdami za granicę, może do Wielkiej Brytanii lub USA.
Jakie jest Twoje największe zawodowe marzenie?
Chciałbym opublikować swoją pracę naukową w „Nature”.
Czy wcześniej wyjeżdżałeś już na stypendia albo projekty badawcze za granicę?
Byłem w Arizonie na wspomnianej wystawie prac młodych naukowców. W minione wakacje byłem też na multidyscyplinarnym obozie naukowym w Londynie, organizowanym przez Imperial College London.
Co poradziłbyś ambitnym osobom w Twoim wieku, zainteresowanym naukami ścisłymi, które dopiero myślą o wyborze ścieżki kariery?
Żeby nie poddawały się, trzymały się swoich zainteresowań i pogłębiały je, bo to w przyszłości może zaprocentować. Myślę, że jeżeli ktoś ma prawdziwą pasję, to będzie w tym konsekwentny.
Rozmawiała Martyna Słowik
Artykuł pochodzi z przewodnika KarieraPlus Usługi Doradcze i Biznesowe
[
]( http://karieraplus.pl/ )
(AS)