Wydłużony kredyt kupiecki receptą na kryzys
Jak wynika z raportu firmy Euler Hermes, coraz więcej firm zwleka z regulowaniem płatności wobec dostawców. Wśród zwlekających są też sieci handlowe.
08.04.2009 | aktual.: 17.04.2009 10:56
Choć w najgorszej sytuacji są firmy transportowe, które zalegają z płatnościami za paliwo nawet ponad 120 dni, to również inne branże, w tym handlu detalicznego, mają kłopoty z terminowym realizowaniem zobowiązań wobec swoich dostawców. Złych długów najwięcej jest w hurtowniach budowlanych, u eksporterów, którzy mają sami problemy ze ściąganiem pieniędzy od zagranicznych firm orz u innych pośredników w handlu, u których zalega towar, bo spada popyt.
Dodatkowo sytuację utrudniają banki. Trudniej o kredyty nawet na bieżącą działalność, nie mówiąc już o inwestycjach. Wzrosły też bankowe marże, dlatego wiele firm szuka innych możliwości finansowania działalności, wydłużając np. kredyty kupieckie. Zbyt drogie i trudne do uzyskania pożyczki w bankach przerzucają ciężar kredytowania na kontrahentów, ale ten łańcuszek gdzieś ma koniec i firmy czekające na gotówkę mogą nie wytrzymać kilku kolejnych tygodni, bo same mają takie problemy z kredytami, jak pośrednicy. Wielu dostawców nie ma jednak wyboru, sieci handlowe grożą, że zamienią ich na konkurentów.
Sklepy w obawie przez kurczącą się konsumpcją wydłużają terminy płatności nawet do 90 dni i coraz mocniej naciskają na obniżanie cen i spadek marży producentów. Producenci przyznają, że obecnie większość sieci domaga się kolejnych obniżek od 5 do nawet 20 proc., podczas gdy ich marże często przekraczają 50 proc., informuje Euler Hermes. Coraz większe jest ryzyko powstania zatorów płatniczych także przy eksporcie. Doświadczyły tego np. zakłady mięsne Łmeat, którym od ubiegłego tygodnia towarzystwa ubezpieczeniowe zmniejszyły o połowę limity gwarancyjne na eksport, bo kontrahenci w Europie Zachodniej są też mniej wiarygodni.
JS
Handel-Net