Wygrał z Biedronką po dwuletnim procesie
Związkowiec „Solidarności”, pracownik Biedronki po dwuletnim procesie wygrał z pracodawcą. Sąd pierwszej instancji w nieprawomocnym jeszcze wyroku orzekł, że wobec pracownika naruszono zasadę równego traktowania w zatrudnieniu. To pierwsza z kilkunastu identycznych spraw, które członkowie „S” wytoczyli sieci Biedronka
26.02.2013 | aktual.: 26.02.2013 17:31
Sprawa dotyczy jednego z czterech pracowników sklepu Biedronka z Ciechanowa, którym w grudniu 2010 roku nie przedłużono umów o pracę zawartych na czas określony. Wszyscy należeli do „Solidarności”.
Polecamy: „Emeryci zabierają nam pracę”
- Sąd potwierdził dyskryminację ze względu na przynależność związkową – powiedział reprezentujący „S” mec. Andrzej Ossowski. – Argumenty, które przytaczał pracodawca, mające uzasadnić niezawarcie nowej umowy o pracę w ocenie sądu okazały się nieprawdziwe – dodał.
Piotr Adamczyk, przewodniczący „Solidarności” w Biedronce, nie kryje satysfakcji z wyroku. - To ważny precedens, bo takie sprawy, oprócz Ciechanowa, toczą się jeszcze w Malborku i Otwocku. Potwierdza też to, co mówimy od dawna: że w Biedronce, oględnie mówiąc, utrudnia się działalność związkową – mówi.
Sam zainteresowany pracuje już u innego pracodawcy, ma stałą umowę o pracę. Nie chce ujawniać swojego nazwiska. - Cieszę się z wyroku, ale tam, gdzie mieszkam i pracuję, wszyscy wszystkich znają. To małe miasteczko – uzasadnia.
Proces o szykanowanie za działalność związkową w Biedronce ciągnął się od ponad dwóch lat. Adwokaci pracodawcy przeciągali go w czasie, przywołując wielu świadków i składając coraz to nowe wnioski dowodowe, które sąd musiał uwzględnić. W sprawę zaangażował się również szef związku Piotr Duda, który już w marcu 2011 r. spotkał się z Michelem Platinim, relacjonując mu, jak traktuje pracowników i członków Związku firma Jeronimo Martins - właściciel sieci „Biedronka” i jeden z głównych sponsorów Euro 2012.