Wypowiedź doradczyni prezydenta pretekstem do wyprzedaży

Na amerykańskich rynkach finansowych przebieg handlu we wtorek był dosyć nietypowy. Wydawało się, że po dobrym zakończeniu (neutralnym) sesji poniedziałkowej zobaczymy próbę kontynuacji lub przynajmniej marazm ze znowu neutralnym zamknięciem. Tymczasem jednak indeksy od początku sesji spadały.

Wypowiedź doradczyni prezydenta pretekstem do wyprzedaży
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

08.07.2009 09:24

Wobec braku jakichkolwiek publikacji makro gracze skupili się na wypowiedziach różnych oficjeli i technice. Popyt nadal wstrzymywało też czekanie na rozpoczęcie sezonu raportów kwartalnych spółek. Pretekstem do wyprzedaży była (podobnie jak w Europie) wypowiedź Laury D'Andrea Tyson, doradczyni prezydenta USA ds. gospodarki, która stwierdziła, że USA muszą się szykować do przyjęcia drugiego planu pobudzenia gospodarki. Być może ta wypowiedź zostałaby szybko zapomniana (w końcu to przecież tylko jeden z doradców), ale prawie to samo powiedział również Steny Hoyer, lider większości w Izbie Reprezentantów. Zakładam, że Kongres nie odważy się na taki ruch, bo w USA coraz mocniej odzywają się protesty przeciwko zadłużaniu kraju, ale wystarczyły te dwie wypowiedzi, żeby gracze zaczęli się jeszcze bardziej niepokoić stanem gospodarki USA.

Po pobudce w USA takie nastroje nadal przeceniały ropę (realizowana jest formacja podwójnego szczytu). Bykom mogła zaszkodzić informacja Bloomberga, który twierdzi, że amerykańscy prawodawcy chcą zmniejszyć wpływ funduszy inwestycyjnych na rynek ropy i gazu. Przecena ropy pociągnęła za sobą ceny miedzi. Indeksy giełdowe od początku sesji spadały szczególnie mocno obciążone spadkiem cen akcji w sektorze surowcowym. Niezbyt dobrze radził sobie też sektor finansowy, bo American Bankers Association poinformowało, że ilość Amerykanów zalegających ze spłatami kart kredytowych i kredytów hipotecznych wzrosła w pierwszym kwartale do poziomu najwyższego w historii.

Indeksy osuwały się przez 3,5 godziny poczym zaczęły rysować linię poziomą. W okolicach godziny 21.00 rynkiem targnął nagły podażowy spazm (zadziałały stop lossy po przebiciu wsparcia na S&P 500 i DJIA). W tym momencie było już po sesji. Indeksy osuwały się coraz niżej. Na indeksach NASDAQ (podwójny szczyt), S&P 500 (zapowiada się lub już jest RGR) i DJIA (RGR) powstały formacje zapowiadające dalsze spadki. Piszę to z lekkim wahaniem, bo wolumen nie potwierdza tych formacji, a według analizy technicznej musi potwierdzać, żeby mogły być uznane za sygnały sprzedaży. Lepiej jednak wstępnie założyć, że takie właśnie są to sygnały.

GPW rozpoczęła wtorek w dobrych nastrojach. Nawet to, że na początku sesji inne giełdy europejskie zachowywały się bardzo niepewnie niespecjalnie psuło nastroje. Najważniejsze było jedno: oddalić WIG20 od bardzo ważnego wsparcia. Indeks rósł o około jeden procent. Po publikacji danych o niemieckich zamówieniach przemysłowych zwiększył na chwilę skalę zwyżki, ale szybko wrócił do poprzedniego poziomu stabilizacji. Zdecydowanym liderem zwyżki były akcje KGHM.

Również u nas po pobudce w USA popyt nabrał wątpliwości. Kontrakty na amerykańskie indeksy spadały - zapewne dlatego, że Amerykanie trawili wypowiedź Laury Tyson. To przed rozpoczęciem sesji w USA takie zachowanie kontraktów obniżało WIG20. Po rozpoczęciu sesji w USA WIG20 błyskawicznie (z pomocą kontraktów oczywiście) zanurkował i zabarwił się na czerwono. Ta przecena trwała dosłownie kilka minut, co pokazało, że z rynkiem w sytuacji, kiedy obrót jest mały (tym razem był nieco większy) można w dowolnej chwili wszystko zrobić. Zakończyliśmy sesję neutralnie, ale wczorajsze zachowanie rynku amerykańskiego powinno dzisiaj inwestorów nieco wystraszyć, a to doprowadzi do przełamania poziomu 1.800 pkt. i powinno zwiększyć podaż od techników. To z kolei może doprowadzić do prawdziwej przeceny.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)