Wzrost VAT spowoduje spadek cen żywności
Rozmowa z Ludwikiem Koteckim, wiceministrem finansów.
24.08.2010 | aktual.: 24.08.2010 14:16
Prof. Witold Modzelewski mówi, że zmiany w VAT przeprowadzone w ciągu ostatnich lat mogą kosztować budżet nawet 6-7 mld rocznie. Uśmiecha się Pan?
Uśmiecham się, bo pamiętam, że półtora roku temu Modzelewski mówił coś kompletnie innego. Gdy na początku zeszłego roku dosyć dramatycznie obniżały się dochody budżetowe, tłumaczyliśmy spadek przychodów z VAT tymi zmianami, w tym skróceniem okresu zwrotu VAT ze 180 do 60 dni. Rząd w jakimś sensie przestał się kredytować tymi pieniędzmi. Wówczas Modzelewski przekonywał, że to absolutnie nie tak, że pewnie ściągalność spadła, bo urzędnicy skarbowi nic nie robią. Teraz przyznaje nam rację.
Jest jakiś projekt, żeby VAT dla przedsiębiorców uszczelnić?
Nie – jeśli chodzi o VAT, to zmiany mają dotyczyć tylko samochodów z kratką i kas fiskalnych dla lekarzy i prawników. Nie zamierzamy utrudniać życia przedsiębiorcom.
Nie boi się Pan, że wzrost VAT zwiększy inflację? I że Rada Polityki Pieniężnej wówczas zareaguje, co może zahamować wzrost gospodarczy?
Narodowy Bank Polski szacuje, że wzrost cen może wynieść 0,3 proc. To jest praktycznie niezauważalne – w zeszłym roku wyższy wzrost spowodowały same zmiany cen surowców. Gdyby nawet wszyscy podnieśli ceny o ten pełny wzrost stawki – załóżmy że nikt nie chce obniżyć marży zysku – to maksymalny efekt wzrostu inflacji byłby 0,7 proc. Jeśli NBP szacuje wzrost o 0,3 proc., to znaczy że przyjmuje, że przedsiębiorcy zaabsorbują połowę tego wzrostu stawki podatkowej przez obniżenie marży. My szacujemy, że wzrost będzie minimalnie wyższy – 0,4 proc., przy czym ceny żywności nawet odrobinę spadną, o 0,1 proc. , wskutek tego, że prawie połowa żywności, która jest dziś objęta 7-proc. stawką, będzie miała niższą, 5-proc. stawkę.