Za i przeciw
W ostatnich tygodniach w Polsce
nasiliła się dyskusja
na temat wprowadzenia
euro w naszym kraju.
16.12.2008 | aktual.: 18.12.2008 12:50
W ostatnich tygodniach w Polsce nasiliła się dyskusja na temat wprowadzenia euro w naszym kraju.
Warto dokonać krytycznego przeglądu najczęściej przewijających się argumentów za i przeciw w tej dyskusji.
Przeciw wprowadzeniu euro...
...wysuwane są głównie następujące tezy:
- wprowadzenie euro pozbawi Polskę narzędzia ekonomicznego w postaci kursu walutowego i możliwości wykorzystywania kursu walutowego w dynamizowaniu wzrostu gospodarczego. Twierdzenie takie jest nieprawdziwe choćby dlatego, że w okresie co najmniej od 2000 r. nie można wskazać żadnego momentu, by kurs walutowy lub manipulowanie kursem walutowym było elementem lub narzędziem polityki gospodarczej państwa polskiego; NBP praktycznie nie podejmował żadnych interwencji walutowych w celu kształtowania kursu walutowego lub wykorzystywania kursu jako narzędzia ekonomicznego. Tym samym kurs wymiany złotego od dawna jest wolnym kursem rynkowym, nie podlegającym instrumentalnemu traktowaniu przez polskie czynniki oficjalne; trudno oczekiwać, by takie podejście ze strony rządu i banku centralnego mogło się radykalnie zmienić;
- wprowadzenie euro pozbawi Polskę suwerenności ekonomicznej. To także jest twierdzeniem nieprawdziwym w tym sensie, że z własnej i nieprzymuszonej woli staliśmy się krajem członkowskim Unii Europejskiej, traktując to posunięcie jako historycznie korzystne dla Polski. Doświadczenia postępującej integracji gospodarczej z Europą Zachodnią i krajami tzw. starej Unii - a więc funkcjonowanie w ramach tego, co w teorii ekonomicznej określa się mianem gospodarki otwartej - są pozytywne co najmniej w perspektywie liczonej od 1989 r. Szersze spojrzenie - obejmujące np. okres od lat siedemdziesiątych XX w. - także wskazuje, że powiązania gospodarcze z Europą Zachodnią wychodziły Polsce per saldo na dobre. Tym samym suwerenność gospodarcza rozumiana jako oderwanie czy choćby częściowe wyizolowanie gospodarki Polski (czyli wprowadzanie choćby minimalnie zakreślonych cech gospodarki autarkicznej w Polsce) po prostu nie ma sensu;
- osoby o niewielkich dochodach (otrzymujące przykładowo 800 zł emerytury lub wynagrodzenie na poziomie 1200 zł) stracą na wprowadzeniu euro z punktu widzenia siły nabywczej, gdyż po wprowadzeniu euro będą dysponować po przeliczeniu kwotą rzędu 250 euro czy 350 euro. W tym przypadku sprawa przedstawia się w sposób nieco bardziej skomplikowany i wielowymiarowy. Przede wszystkim pogląd taki jest nieprawdziwy i wręcz kłamliwy w tym sensie, że osoby o niewielkich dochodach zarówno przed wprowadzeniem euro, jak i po jego wprowadzeniu tak czy owak dysponują niewielkimi dochodami i w dalszym ciągu będą dysponować niewielkimi, niewspółmiernymi dochodami w porównaniu do dochodów w krajach tzw. starej Unii. Taki niski poziom dochodów jest zarazem wyrazem m.in. nierównego rozkładu dochodów w całej polskiej gospodarce (a czasem wynika wręcz z wyzysku), co ma niewiele wspólnego ze strukturą dochodów we wspomnianych krajach tzw. starej Unii. Nierówności dochodów obserwowane w Polsce mają większą skalę niż w co najmniej niektórych krajach strefy euro. Likwidowanie takich nierówności dochodów w ramach gospodarki polskiej może - a nawet powinno - być celem polityki państwa polskiego. W tym względzie wprowadzenie euro niczego nie blokuje, nie hamuje ani nie wyklucza. Z drugiej strony teza o zmniejszeniu siły nabywczej po wprowadzeniu euro może być w części prawdziwa w tym sensie, że procesy wyrównywania poziomu cen na obszarze eurostrefy nie są dokładnie rozpoznane ani nie są możliwe do dokładnego przewidzenia co do faktycznej skali, tempa czy zakresu. W efekcie być może dojdzie do pewnego wzrostu poziomu cen; w tym punkcie należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że bodziec inflacyjnego wzrostu cen w następstwie wprowadzenia euro był jednorazowy i w ujęciu statystycznym w krajach eurostrefy kształtował się na poziomie bodajże 0,2 punktu procentowego, co przy inflacji w granicach 2-3 proc. absolutnie nie stanowiło ani istotnego, ani głównego komponentu procesów inflacyjnych. Zwrócić należy zarazem uwagę, że obecnie w krajach eurostrefy ceny olbrzymiej liczby popularnych (a więc nie z tzw. górnej półki) towarów konsumpcyjnych w popularnych (tzw. tanich) sieciach sklepów i w innych punktach sprzedaży są w istocie niższe niż w polskich supermarketach czy zwłaszcza w sklepach osiedlowych. W wielu przypadkach dotyczy to takich towarów jak benzyna czy pieczywo. Kontrola przeliczeń cen, okres prezentowania cen w ujęciu dwuwalutowych (w euro i w złotych), elementy propagandy i świadomości społecznej mają olbrzymią rolę do odegrania w zakresie zapobiegania "spontanicznym" lub "cwaniackim" wzrostom cen;
- wprowadzenie euro wpłynie na wzrost cen w wyniku niekorzystnych zaokrągleń. Jest to teza w dużej mierze prawdziwa, choć skutki takiego wzrostu cen ze swej natury nie mogą przybrać istotniejszych rozmiarów, zagrażających stopie życiowej Polaków. Zasady matematyki rzeczywiście wymagają, by kwoty końcówek cen oraz zobowiązań/należności określonych w sposób sformalizowany (tj. wielkości uwidocznione w wystawionych już fakturach i umowach, płace, kredyty, pożyczki, podatki itd.) z przeliczeń wynoszących choćby minimalnie więcej niż 0,5 eurocenta zaokrąglane były do 1 eurocenta; z kolei w przypadku kwot końcówek cen rynkowych czy sklepowych z przeliczeń wynoszących choćby minimalnie więcej niż 1 eurocent można spodziewać się w praktyce tendencji do zaokrąglania do 2 eurocentów, a w skrajnych warunkach nawet do 5 eurocentów. W tym przypadku - tak jak wcześniej wskazano i podkreślono - kontrola przeliczeń cen, okres prezentowania cen w ujęciu dwuwalutowych (w euro i w złotych), elementy propagandy i świadomości społecznej mają do odegrania olbrzymią rolę kontrolną i dyscyplinującą. Statystyczne skutki takich procesów oddziaływały jednorazowo i jako samoistny czynnik w ujęciu statystycznym w krajach eurostrefy spowodowały minimalny wzrost cen. Powtórzyć wypada, że przy inflacji w granicach 2-3 czy 4-6 proc., jak obserwujemy to w Polsce obecnie, absolutnie nie będzie to stanowić istotnego komponentu procesów wzrostu cen.
Ogólna teza, że w Polsce ceny w sposób niekontrolowany szybko osiągną poziom cen jak w obecnej eurostrefie a poziom dochodów na trwale pozostanie na niskim, obecnym poziomie. Jest to w istocie inne ujęcie hipotetycznych problemów nakreślonych powyżej. Rzeczywiście, procesy wyrównywania poziomu cen na obszarze eurostrefy nie są dokładnie rozpoznane ani nie są możliwe do dokładnego przewidzenia co do faktycznej skali, tempa czy zakresu. Wiadomo jednak, że w poszczególnych regionach eurostrefy występuje trwałe i zarazem znaczne zróżnicowanie cen analogicznych towarów czy usług. Obserwowane są też procesy wyrównywania się poziomu takich cen pomiędzy krajami i regionami eurostrefy, przy czym ich dynamika jest niejednakowa i bardzo zróżnicowana w różnych segmentach czy grupach towarów i usług. Należy uznać i podkreślić, że badanie tych procesów oraz przenoszenie wniosków z takich badań stanowić powinno jeden z głównych i najważniejszych nurtów w procesie oceny praktycznych skutków wprowadzenia euro w Polsce.
Badania te muszą obejmować przy tym także analizę procesów wzrostu płac i dochodów w ramach wyrównywania się ogólnego poziomu płac i dochodów w regionalnym przekroju eurostrefy i Unii Europejskiej oraz wykraczać poza analizy cząstkowe dotyczące wąskich zagadnień cenowych. Dostępna wiedza wskazuje zarazem, że z analiz takich raczej nie wypłyną wnioski o charakterze negatywnym, szczególnie przy uwzględnieniu procesów wyrównywania się i wzrostu poziomu dochodów.
Za wprowadzeniem euro...
...wysuwane są głównie argumenty, które ze względu na swą oczywistość wystarczy przy obecnej okazji jedynie wymienić. Będzie to zatem wieloaspektowa eliminacja ryzyka kursowego i kosztów wymiany walutowej, dalej pogłębienie integracji ekonomicznej z krajami eurostrefy i w rezultacie zdynamizowanie tempa wzrostu gospodarczego oraz wprowadzenie bezpośredniej i łatwej porównywalności wszystkich cen i kosztów. Kolejne bezsprzecznie pozytywne aspekty wprowadzenia euro w Polsce to zdynamizowanie napływu inwestycji zagranicznych i kapitału do naszego kraju oraz ogólne zwiększenie swobody gospodarczej w ramach Unii Europejskiej, jak również ułatwienia w przepływie czynników produkcji (w tym pracy) prowadzące do efektywniejszych procesów gospodarczych w naszym kraju, jak i w ramach Unii Europejskiej.
Na koniec należy zwrócić uwagę na występowanie ważnego, samoistnego zagadnienia w procesie wprowadzenia euro w Polsce, jakim jest wybór i ustanowienie najpierw kursu centralnego w ramach ERM II, a następnie ostatecznego kursu wymiany złotego na euro. Zagadnienie to ma wpływ na każdy z obszarów wymienionych wcześniej, przy czym wpływ ten nie jest ani jednokierunkowy, ani jednolity: kurs traktowany jako korzystniejszy w jednym obszarze staje się często kursem oddziaływującym niekorzystnie w innym obszarze. Analizy szczegółowe muszą prowadzić zatem do wypracowania kompromisowej wielkości kursu wymiany przy spełnieniu warunków zachowania równowagi/stabilności na rynku walutowym i kapitałowym oraz w imporcie/eksporcie towarów i usług, i to zarówno w ujęciu doraźnym, krótkoterminowym, jak i w dłuższym horyzoncie czasowym.
dr Mirosław Wasilewski
Autor pracuje w bankowości i od szeregu lat zajmuje się problemami rynków walutowych i finansami międzynarodowymi