Zakup mieszkania: diabeł tkwi w szczegółach

Każdego roku Polacy kupują kilkaset tysięcy mieszkań. Decyzja o wyborze konkretnej nieruchomości lub rezygnacji z niej, może mieć różne podłoża. Czasem szalę przechyla zupełnie nieoczekiwany drobiazg, np. przejeżdżający za oknami pociąg albo kot.

Zakup mieszkania: diabeł tkwi w szczegółach
Źródło zdjęć: © Flickr | iamalive

06.12.2014 | aktual.: 08.12.2014 12:03

Edyta Filas, doradczyni ds. nieruchomości Home Broker z Krakowa, wspomina klientów, którzy nie zdecydowali się na mieszkanie ze względu na... numer. To, które pierwotnie wybrali znajdowało się pod "13-tką". Jak tylko dostali do ręki wzór umowy deweloperskiej, odrzucili je. - Dostępny był taki sam lokal z czwórką, jednak uznali, że to jeszcze gorszy numer - mówi Edyta Filas. Co ciekawe - numeracja była robocza. Nikt nie miał pewności, czy dane mieszkanie ostatecznie zachowa tę, którą mu nadano.

Telewizor, szafa, pociąg

Jolanta Matuszewska z Poland Sotheby's International Realty zauważa, że czasem o ostatecznym zakupie decydują odczucia jednego z kupujących. - Klientki najczęściej zakochują się w garderobach, dużych szafach na całą ścianę i różnych zakamarkach, w których mogą ukryć swoje skarby - stwierdza Matuszewska.

Według Piotra Sosnowskiego, managera ds. rynku pierwotnego z Gdańska, panowie z kolei zwracają często uwagę na to, czy i jak da się w salonie rozstawić kino domowe. Mieszkanie, w którym brakuje dobrego miejsca do powieszenia lub ustawienia telewizora wiele traci w oczach mężów i ostatecznie nie zostaje kupione.

Jolanta Matuszewska wspomina jednego z klientów, który zachwycił się lokalem, bo po torach przebiegających tuż obok budynku przejechał pociąg. Dla większości kupujących byłaby to przeszkoda, często wręcz dyskwalifikująca daną nieruchomość, ale jemu przypomniało to położony przy torach dom babci, w którym się wychowywał.

Zdarza się też tak, że klient nagle diametralnie zmienia zdanie w stosunku do wydawałoby się pewnego już mieszkania. Jolanta Matuszewska pamięta transakcję, gdzie ostateczną decyzję o zakupie podjął... kot. Klient, który początkowo wykluczał nieruchomość na parterze, po oględzinach zdecydował się na nią. Przynależał do niej ogródek, który był doskonałym miejsce do wyprowadzania pupila na spacer.

Sprzedawca może pomóc

Zdarzają się przypadki, w których niespodzianki przygotowane przez sprzedającego wpływają na ostateczną decyzję nabywcy. Beata Olejarz z Torunia opowiada o klientce, która w czasie oglądania nieruchomości zwróciła uwagę na... zapach. Stwierdziła, że mieszkanie "pachniało domem i było takie przytulne". Wszystko dzięki pomysłowi poprzedniej właścicielki lokalu, która upiekła ciasto z myślą o potencjalnych kupujących.

Drobny szczegół może wpłynąć na to, że danego mieszkania nie kupimy. Jedna z klientek Home Broker była już prawie pewna, że chce nabyć nieruchomość na parterze, ale ostatecznie się na nią nie zdecydowała. Zniechęciły ją... krzewy rosnące pod balkonem. Obawiała się, że mogą one wpłynąć na większą liczbę insektów.

Wiele osób przy zakupie lokali zwraca uwagę nie tylko na metraż, lokalizację czy cenę. Często wrażenie na klientach robi spory taras. Idealnie, jeśli będzie miał co najmniej 30-40 mkw. i kształt zbliżony do kwadratu. Uwagę przyciąga też wyjątkowy widok z okna, unikalne sąsiedztwo (np. park, rzeka, las) czy infrastruktura osiedlowa. Rodzina z dziećmi może zrezygnować z mieszkania, jeśli plac zabaw jest zniszczony i nie nadaje się do wykorzystania.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)