Zapach sukcesu
Każdy może poczuć się jak bohater filmu „Pachnidło". Dobierając zapachy ukryte w małych fiolkach, ma możliwość skomponowania własnych perfum skrojonych na miarę. Mo61 to pierwsza tego typu perfumeria w Polsce.
23.10.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:12
Monika Zagajska jak większość kobiet uwielbia perfumy. No, może trochę bardziej. Lubi zapachy niszowe, nietypowe. Szybko się w nich zakochuje. Kiedy jakiś ją oczaruje, nie potrafi się mu oprzeć i jest mu wierna dzień i noc. A później porzuca dla kolejnego. Lubi też rozkładać zapachy na składniki pierwsze, by dotrzeć do sedna ich charakteru. Kiedy podczas zagranicznych podróży trafiła do perfumerii, w których samemu można skomponować zapach z dostępnych na miejscu składników, stwierdziła, że to opcja idealna. Postanowiła taki biznes otworzyć w Polsce.
W bibliotece zapachów
Nieduże wnętrze powiększa wielkie lustro. Odbijają się w nim surowe, pomalowane na biało ceglane ściany i podświetlone półki z dziesiątkami mniejszych i większych butelek. Na środku pomieszczenia stoi wielki stół, a na nim kolejne buteleczki i karafki przywodzące na myśl przedwojenną aptekę. Na każdej napis. Niektóre oznakowane są tajemniczo: „PF3", „PH6", inne nazwy brzmią bardziej znajomo: „rose", „tobacco", „chocolate". To tzw. biblioteka zapachów Mo61. Perfumerii, w której każdy może skomponować własny zapach. Mistrzem ceremonii jest tutaj Michał Jeger, wspólnik Moniki. On odpowiada za obsługę klientów, ona za stronę biznesową przedsięwzięcia, choć od komponowania zapachów także nie stroni. Obydwoje szkolili się w słynnym francuskim Grasse - kolebce światowego perfumiarstwa.
W bibliotece jest blisko 200 zapachów i nut. Lekko duszny, piwniczny to pieprz. Zimny, kojarzący się z lekarstwem to rozmaryn. Jest też najnowsza fascynacja właścicieli - zapachy drzewne.
Monika Zagajska długie lata pracowała w międzynarodowej korporacji. Zajmowała się promocją przedsiębiorczości. - Tak aktywnie promowałam zakładanie własnych biznesów, że w końcu przekonałam się do tego sama - śmieje się. Wcześniej próbowała już sił w małym biznesie - podczas urlopu macierzyńskiego wystartowała z internetowym sklepem z wieczorowymi ubrankami dla dzieci, stworzyła też markę luksusowych damskich torebek, ale zawsze były to zajęcia dodatkowe. Teraz miało być na 100 proc. - Wiedziałam, że muszę się zaangażować na poważnie, również finansowo, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie - wspomina. Zainwestowali 200 tys. zł. Połowę tego trzeba było wydać na same ingredienty, czyli to, co w Mo61 najcenniejsze. - Próg finansowy wejścia w perfumiarski biznes jest wysoki - przyznaje Zagajska. I dodaje, że najtrudniejsze były negocjacje z produkującą zapachy manufakturą z Francji. W przeciwieństwie do kosmetycznych gigantów nie zamawiała składników w tonach, lecz w znacznie mniejszych ilościach. Podobny problem
pojawił się, gdy szukała opakowań na perfumy - producenta gotowego dostarczyć flakoniki niekoniecznie w hurtowych ilościach szukała przez dwa miesiące.
Dużym obciążeniem finansowym było także wynajęcie lokalu. Mo61 mieści się przy modnej warszawskiej ul. Mokotowskiej. W okolicy same designerskie butiki - sklep projektantki Ani Kuczyńskiej, butik Just Paul, ręcznie robione buty w Loft 37, biżuteria Lilou. - Bardzo nam zależało, żeby pojawić się właśnie tutaj. Pomiędzy markami, które cenimy. Mokotowska to ulica, która potrafi ochrzcić brand, nadać mu charakter, zdefiniować - tłumaczy Monika Zagajska. Lokalizacja okazała się strzałem w dziesiątkę. Mo61 otworzyło swoje podwoje w kwietniu i od razu przez małe wnętrze zaczęli się przewijać klienci.
Do butiku chętnie zaglądają celebryci, którzy na Mokotowskiej lubią robić zakupy. Jeśli tylko się zgodzą, ich zdjęcie ląduje na instagramowym profilu Mo61, bo właśnie na portalach społecznościowych marka jest najbardziej aktywna promocyjnie. Z buteleczkami z logo perfumerii pozowali już m.in. Nergal, Natalia Siwiec czy odwiedzający Polskę Gok Wan. - Wymagający klienci, a takimi są nasze gwiazdy, szukają interesujących nowości, a my oferujemy nietypowe doświadczenia. Dlatego chętnie do nas wpadają. Oni komponują swoje zapachy, a dla nas to świetny sposób promocji - mówi współwłaścicielka.
Wielki biznes perfumiarski to miliony wydawane na promocję każdego zapachu. Niektóre marki przeznaczają na reklamę perfum nawet 60 mln dol. - My mamy jakieś 60 mln mniej - żartuje. Dlatego stara się promować perfumerię innymi kanałami. Okazuje się, że poczta pantoflowa działa, zarówno klienci, jak i media interesują się tym biznesem. - Ludzie są spragnieni nowości, otwierają się na pomysły takie jak nasz.
Nie tylko dla gwiazd
Pomimo eleganckiej okolicy i celebrytów, którzy pojawiają się w butiku, Mo61 otwarte jest dla każdego. - Nie jesteśmy marką tylko dla gwiazd - zapewniają w perfumerii. - Świadczą o tym chociażby nasze ceny.
A te niezależnie od użytych składników są zawsze takie same. Za flakonik o pojemności 30 ml trzeba zapłacić 149 zł, za 50 ml - 239 zł. - Ceny są skalkulowane tak, by perfumy kosztowały tyle, ile ja sama najchętniej wydałabym na zapach. Jestem wielką fanką perfumerii niszowych, uwielbiam nietypowe zapachy. Ale nie oszukujmy się, przecież są zdecydowanie za drogie. 600-700 zł to wydatek, na który trzeba się przygotować. A w Mo61 można sobie poeksperymentować za znacznie mniejsze pieniądze. I wracać do nas po kolejne zapachy - dodają.
Proces komponowania perfum trwa ok. 30-40 minut. To niewiele w porównaniu z dziesiątkami godzin spędzonych przez „nosy" znanych marek nad komponowaniem najsłynniejszych zapachów. Patent polega na tym, że w Mo61 klienci mają do dyspozycji gotowe mieszanki, kompozycje zapachowe - dla amatorów znacznie łatwiejsze do łączenia niż czyste nuty - które pozwalają pójść niejako na skróty. I tak jednak ich liczba może onieśmielać mniej wprawne nosy - w tzw. bibliotece jest ok. 200 zapachów i nut. Niektóre są połączeniem nawet 60 składników. Na tej bazie można skomponować w zasadzie niezliczoną ilość kompozycji.
Na początku każdy musi opowiedzieć, jakie zapachy lubi, jakich perfum używa na co dzień. - Podczas tej rozmowy możemy poznać charakter klienta, jego upodobania, zorientować się, co będzie do niego pasowało. Osoby asertywne, zdecydowane lepiej komponują swoje zapachy. Potrafią powiedzieć, co im nie pasuje, i już - opowiada Michał Jeger.
Zamówienia są rozmaite. Obok bardziej tradycyjnych pojawiają się te ekstrawaganckie. - Budujemy zapachy często oddające wspomnienia osób. To trudna sztuka, bo jak np. odtworzyć zapach mola w Juracie w upalny dzień, o który poprosił nas jeden z klientów? - zastanawia się Jeger i tłumaczy, że jego rolą jest przekładanie wrażeń na język zapachów. - A te można opisywać poprzez odczucia, barwy, temperaturę. Pamięć zapachowa związana jest z doświadczeniami. To nie jest coś jednoznacznego, dlatego najtrudniej znaleźć wspólny język.
Landrynki i tabaka
Udowadnia to prostym zabiegiem - podsuwa pod nos klienta kolejne flakoniki, pytając, co to za zapach. Choć zapewnia, że to dobrze znane wonie, trudno je zidentyfikować. Dopiero kiedy Michał zdradza zawartość buteleczki, wszystko staje się jasne - lekko duszny, piwniczny zapach to pieprz. Zimny, kojarzący się z lekarstwem to rozmaryn. Liście tobacco przywodzą na myśl zapach pamiętnych białych landrynek. Jest słodka mandarynka, kwaśny grejpfrut, gorzka bergamotka i cierpka żywica agarowa. Najnowszym nabytkiem są m.in. drzewa cedrowe i sandałowe. Zapachy drzewne są najnowszą fascynacją właścicieli Mo61. Szczególnie cedr, który - jak tłumaczą - ma wyraźnie „zadymioną" nutę i pięknie łączy się z kadzidłem czy ambrą. Wszystkie nuty drzewne dodają perfumom ciepła, delikatnej słodyczy i pozostają długo na skórze. - Ja mam te zapachy skatalogowane w głowie. Klient musi je dopiero zidentyfikować - tłumaczy Jeger.
Temu właśnie służą pierwsze chwile w Mo61. Później już jest łatwiej. Wybieramy bazę i kolejne nuty, którymi będą pachnieć nasze perfumy. Michał łączy je w małej fiolce i od czasu do czasu daje powąchać mieszankę. Jeśli czegoś jest za mało lub za dużo, zmienia proporcje składników. Gdy rezultat jest satysfakcjonujący, Jeger komponuje właściwe perfumy, które następnie przelewa do flakonika.
Receptura każdej kompozycji jest starannie zapisywana. Dzięki temu można ją łatwo odtworzyć i np. zamówić perfumy przez internet, bez konieczności ponownej wizyty w sklepie. Rekordzistka kupiła już sześć flakoników wymyślonych przez siebie perfum. Ale nie ma co się oszukiwać - najciekawsze w Mo61 jest samo komponowanie.
Codziennie powstaje kilka zapachów. W wielkim notesie zapisanych jest ponad 600 przepisów. Są wśród nich kompozycje przygotowane przez ekipę Mo61 - gotowce, które można kupić od ręki, są specjalne zapachy skomponowane dla sław takich jak królowa Danii czy Steven Tyler z Aerosmith (gdy zespół przyjechał do Polski, wokalista dostał pachnący prezent) oraz dziesiątki prywatnych zapachów. Z każdym dniem przybywa nowych, bo pomysł na nietypową perfumerię chwycił i klientów nie brakuje. Właściciele szacują, że biznes zamortyzuje się w przeciągu roku. W planach mają otwarcie filii w innych miastach. Okazuje się, że zapach sukcesu najlepiej skomponować z oryginalnych składników.