Byliśmy w pierwszym Dino w Olsztynie. Oto co mówią mieszkańcy
W 2026 r. Dino planuje wejście do stolicy, ale nie wszyscy mieszkańcy witają sieć z entuzjazmem. Tymczasem na Warmii pierwsi klienci już robią zakupy w nowym sklepie. Sprawdzamy, jak sieć odbierana jest w Olsztynie.
W 2026 r. Dino chce zadebiutować w Warszawie. Nowe sklepy mają powstać w Wilanowie (przy ul. Sytej 140) i na Pradze (przy ul. Kijowskiej 1).
Na warszawskim Wilanowie mieszkańcy boją się, że planowany w tej części stolicy pierwszy w Warszawie sklep Dino będzie za bardzo jak "z Przasnysza". Mieszkańcy obawiają się również, że nowy obiekt doprowadzi do wzrostu natężenia ruchu drogowego i hałasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sezon weselny w pełni. Ile dać w kopertę na wesele?
Jeden z radnych skierował skargę do Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, zaznaczając, że wąska ulica Syta nie jest odpowiednia do przyjęcia zwiększonego ruchu związanego z funkcjonowaniem marketu.
Warto też przypomnieć, że sklepy Dino wciąż są rzadkością w dużych miastach. W Warszawie ich pojawienie się, jak widać, budzi pewne obawy. Są jednak miasta, w których otwarto pierwsze placówki należące do jednego z najbogatszych Polaków, tajemniczego milionera Tomasza Biernackiego. Kilka dni temu pierwsze Dino zostało otwarte w Olsztynie, dokładnie przy ul. Kubusia Puchatka, na styku osiedli Jaroty i Pieczewo.
Dino przy Puchatka, obok Królewny Śnieżki
Pojechałem zobaczyć, czy Dino nie jest za mało prestiżowe dla mieszkańców okolicy ul. Kubusia Puchatka, bo to właśnie tam zlokalizowany jest niedawno otwarty dyskont. Nie jest to ścisłe centrum - sklep Dino znajduje się między niską zabudową wielorodzinną z lat 90. XX wieku i budowaną na początku XXI wieku oraz domkami jednorodzinnymi. Ponad dekadę temu były to jeszcze obrzeża Olsztyna, na styku dwóch osiedli.
W tej okolicy można zrobić zakupy w Lewiatanie i Stokrotce. Niedaleko są węzły komunikacyjne, można skorzystać z linii tramwajowych i autobusowych. Dino stoi na uboczu, ale wokół są bloki i domki wielorodzinne. Na niedużym parkingu widzimy sporo aut, a po godz. 12:00 klientów nie brakuje, mimo padającego ciągle deszczu.
- Nieważne, jak wygląda, ważne jest to, że produkty wysokiej jakości, ceny są przyzwoite. No i jest polski - mówi nam kobieta, która przyjechała z mężem i z córką na zakupy. Okazuje się, że trafiłem na fanów sieci Tomasza Biernackiego. Mężczyzna robi zakupy w Dino w Wójtowie, a całą rodziną jeździli regularnie do Stawigudy. Sami mieszkają w Bartągu, na styku Olsztyna i Stawigudy, gdzie Dino akurat nie ma.
Mieszkańcom, z którymi rozmawiamy na osiedlu, wygląd Dino nie przeszkadza - tym bardziej, że w okolicy dominuje niska zabudowa. Kilka lat temu w tym miejscu planowano budowę bloku, ale mieszkańcy zablokowali inwestycję, o czym pisały lokalne media. Na zarzuty na temat estetyki Dino moi rozmówcy ironizują. Słyszę też, że Dino ma typowo polski wygląd, bo to polska sieć.
Ważne, żeby było tanie, przystępne i polskie. Wygląd? A co mi daje wygląd - pyta retorycznie pani Bożena.
Do rozmowy dołącza się pan Józef, który zaczyna zachwalać mięso, które - jak słyszę od moich rozmówców - przynajmniej nie skacze na patelni.
Wczesną wiosną, kiedy próbowaliśmy uzyskać informacje od sieci na temat zarobków, a Dino regularnie ignorowała (nadal to robi) pytania na temat stawek i warunków zatrudnienia w sieci, udałem się na rozmowę o pracę do tego właśnie Dino.
Rozmowa miała miejsce w sklepie w Stawigudzie. Szkolenie miało odbyć się w sklepie w Stawigudzie albo w Sząbruku. Stawka, jaką mi zaproponowano, była w okolicach najniższej krajowej. Rekrutację do Dino dokładnie opisał portal WP Kobieta.
Ekspansja na duże miasta jest częścią strategii rozwoju sieci. Firma stawia na zwiększenie dostępności swoich sklepów w całej Polsce, co ma przyciągnąć nowych klientów. Na koniec czerwca 2025 r. sieć posiadała 2835 sklepów - o 331 więcej niż rok wcześniej.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl