Zarabiają 175 tys. zł rocznie? Rolnicy oburzeni po ujawnieniu danych GUS
GUS podał, że w ubiegłym roku przeciętny polski rolnik zarobił na każdym hektarze ziemi prawie 5,5 tys. zł. W branży zawrzało. Producenci coraz częściej twierdzą, że produkcja rolna przestała być opłacalna, a do upraw trzeba dopłacać.
04.10.2024 | aktual.: 04.10.2024 12:11
Opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny wyliczenia dotyczą 2023 r. Wynika z nich, że rolnikowi, po odliczeniu kosztów produkcji, zostaje z hektara 5451 zł.
Trzymając się statystyk: przeciętna wielkość gospodarstwa rolnego w Polsce wynosi 11,6 hektara. To oznacza, że - statystycznie - rolnik zarabia niespełna 60 tys. zł rocznie. Niewiele? Trzeba pamiętać, że tak samo, jak w przypadku średniego dochodu z hektara, tak i tutaj uogólnione dane mogą wprowadzać w błąd. Między województwami istnieją bowiem potężne rozbieżności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tradycyjnie prym wiedzie tu województwo zachodniopomorskie, gdzie przeciętny rolnik ma do dyspozycji ponad 32 hektary ziemi (dane za Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa), Warmia i Mazury (24 hektary), województwo lubuskie (23 hektary) i pomorskie (ponad 20 hektarów).
Według danych, w każdym z tych regionów Polski statystyczny rolnik powinien zarabiać wyraźnie ponad 100 tys. zł rocznie. W przypadku 32-hektarowego gospodarstwa roczny dochód to 175 tys. zł rocznie.
Jeszcze jednak ważna uwaga: urząd wykorzystuje w swojej metodologii pojęcie hektara rozliczeniowego. Ta jednostka to ilość plonów, jakie rolnik powinien uzyskać z 1 hektara gleby IV klasy, gdzie klasa I jest najbardziej "płodna", a klasa VI - najmniej. W Polsce przeważają gleby klas III i IV, a najmniej jest gleb klasy I. Posiadając gleby wysokiej jakości, rolnik jest w stanie nawet podwoić wartość swoich plonów.
Rolnicy: Wyliczenia GUS nadają się do kosza
Rolnicy twierdzą, że te dane nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością. W ankiecie GUS-u z czerwca 2023 r. tylko co 10. rolnik stwierdził, że produkcja rolna się opłaca. Ponad 40 proc. uważa że produkcja jest nieopłacalna, reszta nie ma w tej sprawie zdania.
Te statystyki pokazują, że rolnicy są nastawieni coraz bardziej pesymistycznie. Jeszcze rok wcześniej w takim samym badaniu o nieopłacalności produkcji mówił co trzeci rolnik. Opłacalność deklarowało natomiast o 5 pkt. proc. badanych więcej.
To mocno przestrzelone wyliczenia. Może gdyby napisali 1,5 tys. zł, to bym się zgodził - komentuje w rozmowie z WP Finanse Mateusz Żurawiński, rolnik z Pułtuska.
Żurawiński podaje przykład żniw kukurydzianych i szacuje, że z jednego hektara można zebrać 10 ton mokrej kukurydzy po 480 zł za tonę. To daje 4800 zł przychodu. Od tego należy odliczyć zakup nasion, środków ochrony roślin, nawozu, paliwa i koszt zbioru. - I to pod warunkiem, że rolnik jest na swoim i nie musi płacić za dzierżawę - zastrzega nasz rozmówca.
Podobnie jest z uprawami innych roślin. - Żyto? Z hektara rolnik weźmie może 2500 zł i to nie licząc kosztów produkcji - dodaje Żurawiński.
Marcin Sobczuk, prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, mówi natomiast, że jeszcze niedawno co roku wydawał kilkaset tysięcy złotych na odnawianie swojego parku maszyn.
- Teraz tnę koszty i całkowicie wstrzymałem się z wymianą sprzętu. Ceny płodów rolnych nie rosną, robi się za to coraz drożej. Przykład? Wcześniej płaciłem mechanikowi 200 zł za roboczogodzinę, teraz 400 zł. Ceny części poszły w górę dwukrotnie - szacuje rolnik.
Sobczuk mówi, że sam GUS podaje, że średnia cena za tonę zboża to 700 zł. - Z hektara zbiera się niecałe 6 ton pszenicy. Konia z rzędem temu, kto się zmieści w kosztach w 3 tys. zł. A przychód to około 4200 zł - wymienia.
Rolnicy zarabiają coraz więcej?
Z danych GUS wynika tymczasem, że przeciętny rolnik nie tylko zarabia dużo więcej niż 1000 zł od hektara, ale także zaliczył w ostatnich latach ogromny wzrost dochodów. Jeszcze w 2018 r. dochód z hektara wynosił zaledwie 2715 zł, w 2021 r. - już 3288 zł, a potem w ciągu zaledwie roku poszedł w górę o ponad 2 tys. zł.
Nie mam pojęcia, jak to zostało policzone - komentuje Marcin Sobczuk. - Pszenicę sprzedaje dzisiaj po cenach sprzed ponad 20 lat - dodaje rolnik.
Izby Rolnicze apelowały do Urzędu o zmianę metodologii. W 2018 r. GUS w odpowiedzi na prośby Krajowej Rady Izb Rolniczych przedstawił szczegółową metodykę wyliczania dochodu. Od wielu lat jest ona niezmienna.
"Wysokość tego dochodu jest wielkością uśrednioną w skali całego kraju i stanowi wypadkową wartość dochodów z indywidualnych gospodarstw rolnych, które mogą osiągać skrajnie różne dochody. Zależny jest on od wielu elementów, takich jak: produkcja globalna, zużycie pośrednie, wartość dodana brutto oraz dotacje, zarówno unijne jak i krajowe" - podał GUS.
Wartość rolniczej produkcji globalnej stanowi suma produkcji roślinnej i zwierzęcej, przyrost zapasów i stada. Produkcję globalną powiększa się również o wypłaty z funduszy unijnych i krajowych.
To wszystko stawia rolników w bardzo złym świetle. Niedawno mieliśmy do czynienia ze strajkami rolników, a teraz ludzie będą gotowi pomyśleć, że zarabiamy ogromne pieniądze. Z danych GUS wynika, że rolnik, który ma 100 hektarów ziemi, zarabia ponad pół miliona rocznie. Nie ma na to szans. Z moich obserwacji wynika, że aby utrzymać gospodarstwo i rodzinę z dwojgiem dzieci, trzeba mieć przynajmniej 50-60 hektarów ziemi -puentuje Mateusz Żurawiński.
Społeczny odbiór danych GUS nie jest jednak dla rolników jedynym problemem. Wyliczenia urzędu są bowiem wykorzystywane do określania poziomów różnych form wsparcia finansowego.
Wysokość dochodu z hektara przekłada się m.in. na możliwość uzyskania kredytu czy szanse na zdobycie stypendium socjalnego przez studentów będących dziećmi rolników.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl