Zarobki telepracowników
Ile może zapłacić pracodawca podwładnemu, którego nigdy nie widział?
Nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie.
03.10.2008 | aktual.: 03.10.2008 16:47
Osoba zatrudniona na etacie jako telepracownik może zarobić średnio kilka tysięcy złotych. Szefowie są skłonni tyle płacić osobom, których nigdy nie widzieli lub widują rzadko.
Pracownicy od niedawna mogą pracować na zasadzie telelpracy. Są na etacie, ale obowiązki wykonują przy pomocy telefonu i komputera. Szef musi wyposażyć ich w niezbędne urządzenia. Telepraca przede wszystkim ma obniżyć koszty zatrudnienia pracownika. O ile ta forma ma swoich gorących wielbicieli, to o tyle jej przeciwników również nie brakuje. Przeciwnicy twierdzą, że ciągle brakuje precyzyjniejszych przepisów na temat telepracy. Bez wątpienia dla wielu osób praca w domu jest codziennością. Ile więc mogą oni zarobić? Wszystko zależy od firmy, tego co robią i jaką umowę podpisali z szefem. Zapytaliśmy kilku telepracowników o ich wynagrodzenia.
Piotr, grafik komputerowy, ma etat, pracuje pod Poznaniem
- Zarabiam co miesiąc 3,5 tys. zł netto. Pracuję standardowo, po osiem godzin. Raz w miesiącu jest spotkanie w siedzibie firmy. Na co dzień kontaktuję się za pomocą maili i telefonu. W taki sposób pracuję już ponad 5 lat. Mam rodzinę, ośmioletnią córkę, żona jest menedżerem w firmie. Mam własny gabinet. Poczatkowo doskwierała mi samotność, teraz nie chciałbym się już przenieść do siedziby firmy.
Ania, graficzka, ma etat, pracuje w Warszawie
- Pracuję w agencji reklmowej od 3 lat. Poczatkowo w siedzibie. Firma zaczęła się rozrastać i kilka miesięcy temu szef zaproponował możliwość pracy z domu. Niektóre osoby były kategorycznie przeciwko, inne wybrały to rozwiązanie, np. ja. Bałam się, że zostanie ograniczona komunikacja z szefem, że nie będą do mnie dochodzić jakieś informacje, że trudniej będzie o awans, czy podwyżkę. Ale na razie jestem zadowolona. Gdy się przeniosłam do "domowego biura" szef na poczatek dał mi podwyżę. Teraz zarabiam ponad 6 tys. zł na rękę. Mam więcej pracy, normalnie pracuję 8 godzin, ale nie wyrabiam się, siedzę do późna. Niedogodne jest to, że sprawy domowe bardzo mieszają się z firmowymi.
Weronika, pracuje w domu w Sopocie, siedziba firmy znajduje się w Krakowie, jest redaktorem w wydawnictwe
- Mam dziecko i to przesądziło o pracy z domu. Sama zaproponowoałam taką formę pracy. Szef zgodził się bez przeszkód. Wcześniej dojeżdżałam do Krakowa, w ciągu tygodnia mieszkałam w wynajętym mieszkaniu, na weekend wracałam do Sopotu. Było mi bardzo ciężko. Gdy urodziło się dziecko, wiedziałm że będę musiała się pożegnać z pracą. Nieśmiało zaproponowałam telepracę, będąc wręcz pewna, że szef powie "nie". Pomyliłam się. Dla mnie rozwiązanie jest idealne, ale zarabiam trochę mniej. Mam na rękę niecałe 3 tys. zł. Czasem jeszcze robię tłumaczenia na zlecenia. Mogę z tego wyciągnąć nawet 2 tys. miesięcznie. Ale średnio wychodzi około tysiąca.
Adam, jest tłumaczem, redaguje serwis motoryzacyjny, pisze artykuły, pracuje na umowę o dzieło
- Nigdy jeszcze nie widziałem swego zleceniodawcy. Zamieściłem ogłoszenie w Internecie. Mam dużo zleceń, klienci często polecają mnie znajomym i tak to się kręci. Muszę jednak przyznać, że żeby zarobić miesięcznie 3 tys. zł, muszę pracować dziennie po 10 godzin. Z jednej strony cieszę się, nie musze siedzieć w firmie, z drugiej – boję się że klienci nie będą dzwonić. Być może założę własną firmę, na razie nie odprowadzam składek emerytalnych.
Piotr, jest na czwartym roku filologii angielskiej, mieszka w Rumii
- Zarabiam miesięcznie około 500 zł. Piszę teksty dla medycznego pisma branżowego, najczęściej po angielsku. Miesięcznie zajmuje mi to kilka godzin.
Dorota, menedżer, zajmuje się sprzedażą kosmetyków
- Mam własnych klientów, spotykam się z nimi, podpisuję z nimi umowy. Rzadko widuję się z szefem. Głównie jestem w trasie, mieszkam w hotelach, pracuję też w domu. Gabinet w firmie w ogóle nie jest mi potrzebny. Moja podstawowa pensja to 3 tys. zł netto, drugie tyle mam z dodatków, premii. Mam też służbowe auto. Brakuje mi stabilizacji, czuję się rozdarta między samochodem, domem, klientami.
Notował Krzysztof Winnicki