Żelichowski: popełniono błąd przy ustawie hazardowej
Podczas uchwalania ustawy o grach hazardowych popełniono błąd - przyznaje były szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Jego zdaniem firmom hazardowym nie będzie jednak łatwo uzyskać wysokie odszkodowania, bo wcześniej zaniżały swoje zyski.
19.07.2012 15:55
Z czwartkowego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie ustawy hazardowej wynika, że firmy hazardowe, których dotknęły skutki tej regulacji, mogą ubiegać się o odszkodowania za ograniczenie ich działalności. Trybunał zastrzegł jednak, że to polski sąd musi uznać roszczenia tych firm.
- Nie sądzę, żeby były jakieś wielkie konsekwencje dla budżetu państwa, bo trzeba udowodnić straty, które rzekomo zaistniały, a to nie jest sprawa łatwa. Na ogół w hazardzie zyski były minimalne, a dochodzić można (odszkodowania za) utratę zysków - powiedział PAP Żelichowski.
Zwrócił uwagę, że budżet państwa nie miał wysokich wpływów z podatków od gier hazardowych. W jego ocenie, jeśli właściciele firm hazardowych mieli ukryte obroty, nie mogą teraz dochodzić wysokich odszkodowań.
Żelichowski jest zdania, że jeśli zasądzone zostaną odszkodowania, nie będzie to prędko, bo polski aparat sądowniczy nie działa szybko. Przyznał, że orzeczenie ETS jest prestiżową porażką, ale - podkreślił - w ostatnim czasie wszyscy zajmujący się tą kwestią spodziewali się takiego wyroku.
- Nie zrobiliśmy tej notyfikacji i niezależnie od zapisów tej ustawy, skoro nie były notyfikowane, to w chwili wejścia w życie była ona nieważna. Tym sposobem firmy, które straciły, czy domniemanie straciły mogą dochodzić roszczeń - powiedział Żelichowski.
Ministerstwo finansów poinformowało z kolei, że "na etapie przygotowywania projektu ustawy o grach hazardowych część przepisów, która w opinii ekspertów bezdyskusyjnie podlegała obowiązkowi notyfikacji, została wyodrębniona z projektu ustawy o grach hazardowych do odrębnego procedowania. Przepisy te zostały notyfikowane Komisji Europejskiej (...) i dopiero po zakończeniu procesu notyfikacji weszły w życie, jako nowelizacja ustawy o grach hazardowych (...). W pozostałym zakresie uznano natomiast, że nie ma obowiązku notyfikacji projektowanych przepisów" - dodano.
Polityk PSL zwrócił uwagę, że w związku z tym, że Polska należy do UE, to przy uchwalaniu wszystkich ustaw konieczna jest informacja, czy ich zapisy są zgodne z prawem europejskim.
Zdaniem Żelichowskiego komisja, która pracowała nad ustawą hazardową zwróciła się do ministerstwa spraw zagranicznych o opinię i dostała odpowiedź, że projektowana regulacja jest zgodna z prawem UE. "Ktoś popełnił błąd w tym okresie" - zauważył polityk.
Uchwalona w listopadzie 2009 r., a obowiązująca od 1 stycznia 2010 r. nowa ustawa hazardowa wprowadziła m.in. stopniową likwidację urządzania gier hazardowych na automatach o niskich wygranych.
Trzy polskie spółki działające w branży hazardowej, zarzuciły polskim władzom w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, że nie zgłosiły ustawy o grach hazardowych Komisji Europejskiej, mimo że zawiera "przepisy techniczne", a w takim przypadku - zgodnie z unijną dyrektywą - jest obowiązek poinformowania KE.
Unijny Trybunał Sprawiedliwości orzekł w czwartek odpowiadając na pytanie WSA, że przepisy ustawy o grach hazardowych stanowią potencjalnie "przepisy techniczne" w rozumieniu tzw. dyrektywy notyfikacyjnej i w związku z tym ich projekt powinien zostać przekazany Komisji.
W związku czwartkowym orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości firmy hazardowe mają podstawę do ubiegania się o odszkodowania za ograniczenie ich działalności. Trybunał zastrzegł jednak, że to polskie sądy muszą ustalić, czy zakazy wynikające z ustawy o grach hazardowych mogą wpływać m.in. w istotny sposób na sprzedaż automatów do gier o niskich wygranych.