Złoty rośnie w siłę. Frank najtańszy od załamania w 2015 roku
W ciągu miesiąca cena franka szwajcarskiego spadła o blisko 10 groszy, schodząc we wtorek poniżej 3,80 zł. Tak dobrego kursu zakupu nie było od 30 miesięcy. Powody do zadowolenia mają przede wszystkim frankowicze, którzy dodatkowo mogą liczyć na dalsze umocnienie złotego.
We wtorek, pierwszy raz od stycznia 2015 roku, kurs wymiany franka spadł poniżej 3,80 zł. Przypomnijmy, że wtedy to szwajcarski bank centralny zdecydował się uwolnić notowania swojej waluty względem euro, co wywołało ogromny szok na rynkach finansowych. Efektem był wzrost wartości franka z 3,55 do nawet ponad 5 zł. W ciągu jednego dnia. Ten dzień do tej pory określa się mianem "czarnego czwartku".
Tamta sytuacja była ogromnym ciosem we frankowiczów, czyli kredytobiorców spłacających zobowiązania w szwajcarskiej walucie. Teraz mogą czuć ulgę. Co więcej, analitycy sugerują, że sytuacja może się jeszcze poprawić.
- Prawdopodobnie to jeszcze nie ostanie słowo strony podażowej. Przełamanie 3,80 zł otwiera drogę do dalszych spadków - uważa Marcin Kiepas, ekspert walutowy. Nie jest z resztą odosobniony w swojej ocenie.
- Widoczna jest przestrzeń do spadków nawet do 3,71 zł - wskazuje Konrad Ryczko z Domu Maklerskiego BOŚ. - Warto jednak pamiętać, iż tutaj decydującym czynnikiem pozostają kwotowania pary euro-frank. Z rynkowego punktu widzenia obserwujemy próby rozegrania mocniejszego złotego na bazie korzystnego układu na rynkach zewnętrznych. Słaby dolar wspiera wyceny walut rynków wschodzących, w tym złotego.
Widać, że nasza waluta jest doceniana przez zagranicę i to w obliczu pojawiających się w mediach spekulacji na temat ewentualnych negatywnych konsekwencji działań rządu polskiego w sprawie zmian w sądownictwie. Niektórzy ekonomiści uważają, że może to skutkować nawet obniżką ratingu naszego kraju, co źle odbiłoby się na złotym.
Na razie jeszcze nie wiadomo, jak zakończy się proces legislacyjny związany z Sądem Najwyższym. Stąd głowę inwestorów zaprzątają bardziej bieżące wydarzenia. Wspomniane już umocnienie walut rynków wschodzących, do których zalicza się złoty, wynika m.in. ze słabości dolara. Ta z kolei efekt obniżenia oczekiwań na podwyżki stóp procentowych w USA w związku z utrzymującą się niską presją inflacyjną.
Frank szwajcarski - bezpieczna przystań
Jak zauważają ekonomiści PKO BP, w poniedziałek dodatkowo pozytywny wpływ na naszą walutę miały publikacje z Chin, gdzie mile zaskoczyły inwestycje rosnące w tempie 8,6 proc. w skali roku i sprzedaż detaliczna (+11 proc.), produkcja przemysłowa (+7,6 proc.) oraz dynamika PKB za (+6,9 proc.).
"Złoty, będąc walutą kraju zaliczanego do rynków wschodzących, mocno reaguje na doniesienia z Chin. W zeszłym roku rosnące niepokoje o twarde lądowanie gospodarki Państwa Środka skutkowały wzrostem kursu dolara do juana, co spowodowało, że pod koniec 2016 roku kurs euro wzrósł w okolice 4,50 zł" - czytamy w raporcie PKO BP. Teraz sytuacja w Chinach jest lepsza i euro jest wyceniane na około 4,20 zł.