Zmiana czasu na zimowy – po co i jaki ma wpływ na naszą pracę?
W nocy z 26 na 27 października 2013 śpimy dłużej, gdyż cofamy zegary z godziny 3:00 na 2:00 w nocy
25.10.2013 | aktual.: 28.10.2013 09:07
W nocy z 26 na 27 października 2013 śpimy dłużej, gdyż cofamy zegary z godziny 3:00 na 2:00 w nocy. Zegarki przestawiamy dwa razy w roku, ta zimowa zmiana zdecydowanie należy do bardziej lubianych, ponieważ pozwala pospać godzinę dłużej. A jaki to ma wpływ na naszą pracę?
W Polsce zmiana czasu została wprowadzona kilkakrotnie: między I a II wojną światową, później w czasie II wojny światowej, podczas okupacji hitlerowskiej, następnie w latach od 1946 do 1949, od 1957 do 1964 i nieprzerwanie od 1977 roku. Obecnie czas letni wprowadzany i odwoływany jest zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 5 stycznia 2012 r. w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2012–2016. Zmiany czasu mają na celu efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego (nie marnować światła słonecznego). Latem standardowy czas geograficzny jest przesuwany o godzinę do przodu więc czas aktywności człowieka jest lepiej dopasowany do godzin, w których jest najwięcej światła słonecznego. I tyle by było teorii.
Zmianę czasu - na letni lub zimowy - stosuje się w około 70 krajach na całym świecie. Obowiązuje on we wszystkich krajach europejskich (z wyjątkiem Islandii) i wielu innych, m.in. w USA, Kanadzie, Meksyku, Australii i Nowej Zelandii. Jedynym wysoko uprzemysłowionym państwem, które nie wprowadziło czasu letniego, jest Japonia. Niemcy przesuwają oni wskazówki swoich zegarków już od I wojny światowej, kiedy to zauważyli, że doskonale wpływało to na samopoczucie i kondycję żołnierzy. Jednak to nie oni wpadli na ten pomysł. Po raz pierwszy zaproponował to Benjamin Franklin, zaś w 1907 roku William Willett wydał broszurkę pt. „Waste of Daylight” (tłum. „Strata światła dziennego), w której wyjaśnił korzyści ze zmiany czasu w okresie letnim. Sugerował, że przyniesie to oszczędności na oświetlaniu rzędu ok. 2,5 mln funtów. Niestety dziś tak to nie działa.
Zmiana czasu a nasza praca
Wielu z nas odczuwa dość mocno zmianę czasu, zwłaszcza na ten zimowy. Owszem kiedyś, gdy całe gospodarstwa żyły wg wschodów i zachodów słońca takie działania zmiany czasu miały sens i przesłanie. W przeszłości zmianę czasu można było tłumaczyć chęcią oszczędzania energii, zużywanej na oświetlanie mieszkań. Dziś jednak mało osób chodzi spać „z kurami”, wielu z nas pracuje do wieczora, a miasta tętnią życiem do późnych godzin nocnych. Dlatego dla ludzi o ustabilizowanym trybie życia zmiana czasu jest męcząca i potrzebują oni kilku dni, by dostosować swój zegar biologiczny do nowych warunków. I coraz częściej słyszymy głosy niezadowolenia z tej zmiany.
- Przyznam, że zmiana czasu jest dla mnie wykańczająca, zwłaszcza jeżeli chodzi o ta zmianę czasu na zimowy. W sumie 1 noc śpię dłużej, ale co z tego? To nie jest dodatkowy wolny dzień. Politycy argumentują ta zmianę finansami, ale gdzie tu oszczędność kiedy rano ciemno trzeba świecić i jak się wraca z pracy też trzeba święcić światło? Ta zmiana czasu jest chyba dla tych którzy muszą coś robić, by uznano ich ,że coś robią – denerwuje się Joanna, która na co dzień pracuje w firmie telemarketingowej w Lublinie.
*Polecamy: * Do Szwajcarii na wiosnę znów bez limitu
Przeprowadzana dwa razy w Polsce zmiana czasu jest bardzo kosztowna i skomplikowana – na przykład w transporcie kolejowym przy zmianie czasu z letniego na zimowy pociągi, które są na trasie od godziny 2 muszą wydłużyć postój o co najmniej godzinę na najbliższym posterunku ruchu lub punkcie ekspedycyjnym, na którym mają postój handlowy, aby jechać dalej zgodnie z rozkładem jazdy. Natomiast przy zmianie czasu z zimowego na letni, wszystkie pociągi, które są na trasie od godziny 2, są poopóźniane o co najwyżej godzinę. Przestawienie się czasu z letniego na zimowy sprawia kłopoty również w systemach informatycznych (kłopoty przeliczania przy przechowywaniu i wyświetlaniu czasu w zależności od pory roku).
- Pracuję na kolei od lat, i co roku jest ten sam kłopot ze zmianą czasu. Denerwują się podróżni, i my również. Dochodzi nawet do tego, że koledzy nie chcą w ten dzień pracować, bo muszą pracować godzinę dłużej. Nie muszę chyba dodawać, że nikt za to nam nie płaci. Lepiej wziąć urlop na ten dzień. Zegary w monitoringu są ustawione na stałe i teraz po zmianie czasu przez pół roku nie będzie trzeba pamiętać o doliczaniu godziny do wykazywanego czasu. W poprzedniej pracy również były szopki przez te zmiany czasu na zimowy – mówi Kazimierz, od 12 lat pracownik kolei.
Jak wyjaśnia specjalista prawa pracy Kalina Malczewska, pracujące w dzień zmiany czasu osoby wykonują faktycznie obowiązki o godzinę dłużej (dziewięć zamiast ośmiu). Za te dodatkowe 60 minut trzeba zapłacić normalne wynagrodzenie oraz dodatki za nadgodziny i pracę w nocy. Wysokość wspomnianego dodatku wyniesie 100 proc., bo tyle firma musi zapłacić, gdy ponadwymiarowa praca jest świadczona w nocy, niedziele lub święta niebędące dla podwładnego dniami pracy. Z kolei za pracę w nocy zatrudnionemu należy doliczyć bonus w wysokości 20-proc. stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia. W tym roku jego wysokość wynosi 1,74 zł za każdą godzinę przepracowaną w nocy.
Przewoźnicy lotniczy tymczasem od lat organizują swoją pracę na tzw. sezonach rozkładowych - letnim i zimowym, a więc niejako dostosowują swój harmonogram pracy do zmian czasu. - Zimowy sezon rozkładowy rozpoczyna się w ostatnią niedzielę października danego roku i trwa do ostatniej soboty marca roku następnego - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik Lotniska Chopina w Warszawie. - Zmiana sezonów rozkładowych powoduje zmianę rozkładów lotów i pokrywa się ze zmianą czasu. Przewoźnicy i porty lotnicze udostępniają pasażerom nowe rozkłady z odpowiednim wyprzedzeniem. Z tego też powodu zmiana czasu nie powoduje dla pasażerów jakichkolwiek kłopotów - mówi.
Czy to się opłaca?
Nie ma zgody co do opłacalności stosowania czasu letniego – między innymi z uwagi na zmieniające się zużycie prądu każdego roku oraz zmiany zużycia prądu zależnie od pogody. Można powiedzieć, że dziś to bardziej tradycja niż oszczędzanie, tym bardziej, że i statystyki pokazują różne dane. Przykładowo w Nowej Zelandii zużycie prądu w pierwszym tygodniu po zmianie czasu zmniejszyło się o 5%; badania w USA wykazały mniejsze zużycie prądu o 1% każdego dnia. Według innych naukowców w jednym ze stanów w USA – Indianie – zmiana czasu powoduje więcej strat niż korzyści. Wyjaśniono to zwiększonym korzystaniem z klimatyzatorów i wentylatorów (źródło Wikipedia). Ale rozbieżności pozostają, i śmiało można powiedzieć, że dziś argument oszczędności nie ma racji bytu, gdyż tylko procent całej energii, którą produkują elektrownie, służy do oświetlania mieszkań, a zużycie pozostałych 99 proc. energii pozostaje bez związku z ustawieniem wskazówek zegarów, przykładowo: w USA i Kanadzie oświetlenie domowe odpowiada za 3,5%
całkowitego zużycia energii elektrycznej. I coś w tym jest, gdyż wielkie kraje jak Chiny, Indie, Japonia nie myślą w ogóle o zmianie czasu. Ostatnio do grona krajów, w których nie będzie już tego sztucznego podziału, dołączyła Ukraina.
*Polecamy: * Do Szwajcarii na wiosnę znów bez limitu
Optymalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie na cały rok czasu letniego, unikamy wtedy zamieszania z przestawianiem czasu oraz mamy dłuższe dni. Korzystają na tym wszyscy. - Mam dwójkę dzieci, i zauważyłam, że zmiana czasu przeszkadza nie tylko nam dorosłym. Choć dorośli może lepiej sobie z tym radzą. Dzieci potrzebują co najmniej kilka dni aby się przestawić, niejednokrotnie nie jest to wcale takie łatwe i bezproblemowe. Przy zmianie czasu na zimowy wprawdzie mogą spać dłużej, ale za to zbyt szybko robi się ciemno, i wychodzą z przedszkola praktycznie nocą. A na wiosnę muszą wczesnej wstać, a wieczorem wystarczy szaleństw do 21. Zmiana czasu nie ma żadnego wpływu na oszczędność energii wystarczy się głębiej zastanowić. I nie utrudniać nam rodzicom życia – mówi Paulina, mama 3-letniej Zosi i 7 letniego Tomka.
Żonglowanie godzinami raz w prawo, raz w lewo przynosi dziś więcej strat niż korzyści. Zmiana czasu wywołuje zamieszanie w transporcie i utrudnia koordynację spotkań czy czasu pracy. Przy coraz szybszym i elastyczniejszym życiu gospodarczym i tak w grudniu często wychodzi się z domu przed świtem i wraca po zmroku.
Przestawianie zegarów 2 razy w roku: do przodu i do tyłu w powieści W. Suworowa "Wybór" było elementem kontroli ludności. Przyzwyczaja bowiem do bezrefleksyjnego wykonywania czynności zupełnie bezsensownych, a tym samym do kontroli społecznej. Czy tak jest faktycznie? – oceńcie Państwo sami.
Agnieszka Tarnowska,MA,WP.PL