Zmiana założeń polityki monetarnej EBC za przyzwoleniem Niemiec? Słabsze euro na horyzoncie?
W ostatni czwartek Europejski Bank Centralny nie zmienił poziomu stóp procentowych. Stało się jednak coś co znacznie przeceniło europejską walutę oraz spowodowało, że polityka monetarna EBC będzie łagodna dłużej niż wielu obserwatorów rynkowych przed posiedzeniem Banku się spodziewało.
09.07.2013 18:10
Europejski Bank Centralny w porównaniu do Rezerwy Federalnej, Banku Anglii oraz Banku Japonii jest odbierany jako relatywnie konserwatywna instytucja. Nie stosował do tej pory bezpośredniego niesterylizowanego skupu aktywów (przy niewielkich interwencjach w ramach programu SMP skupował papiery skarbowe zagrożonych gospodarek, ale w to miejsce emitował krótkoterminowe instrumenty dłużne o tej samej wartości) oraz dopiero w maju obciął stopy procentowe do poziomu 0.5%. Słynne 3-letnie pożyczki dla banków w ramach operacji LTRO, czy wielokrotnie powtarzane słowa Mario Dragh'iego, że „zrobi wszystko co tylko możliwe by uratować Strefę Euro” to oczywiście elementy zmniejszające napięcia w systemie finansowym, ale i tak nieprzekraczające cienkiej linii „dodruku pieniądza”.
Podobna sytuacja dotyczy również zapowiadanego od prawie roku programu OMT (powiązanego z wyżej wymienionym „whatever it takes...”. Miałby on dotyczyć skupu obligacji na ryku wtórnym, których to rentowności przekroczyłyby poziomy akceptowane przez dane rządy i uniemożliwiałby im finansowanie potrzeb pożyczkowych. Program w założeniu ma być uruchomiony na prośbę danego kraju, ale jak do tej pory, ani nie został użyty (żadne państwo nie wystąpiło z prośbą o pomoc), ani nawet nie wiadomo dokładnie na jakiej zasadzie miałby działać.
Nie jest tajemnicą, że dość zachowawcze (jak na obecne czasy oczywiście) podejście EBC (mimo iż jest on z założenia instytucją w pełni niezależną) jest spowodowane silną pozycją Bundesbanku oraz rozbieżnymi interesami wewnątrz samej Strefy Euro – w skrócie kraje południa chciałby jak najłagodniejszej polityki pieniężnej wraz ze skupem obligacji, a gospodarki relatywnie dobrze radzące sobie z kryzysem i nie mające tak dotkliwych problemów fiskalnych widziałby raczej tradycyjne prowadzenie polityki monetarnej.
Z drugiej jednak strony ostatnio nawet politycy niemieccy zauważają konieczność pobudzania wzrostu gospodarczego, a powtarzane przez nich przez lata słowo „oszczędności” jest zastępowane coraz częściej przez „stymulację”.
W tym samym kierunku zaczyna również podążać Europejskich Bank Centralny. Na ostatnim powiedzeniu zmienił on jedną z głównych swoich zasad „braku zapowiedzi przyszłej polityki monetarnej”. Na konferencji prezes Mario Draghi stwierdził, że „stopy procentowe, albo pozostaną niezmienione, albo spadną”. Podkreślił również, że zasada dotyczyć będzie także stopy depozytowej dla banków (obecnie jest ona na poziomie 0.0%, co oznaczałoby, że może być ona ujemna). Prezes dodał także, że zmiana dotycząca komunikowania przyszłej polityki monetarnej była „właściwie jednogłośna”.
Wielu obserwatorów rynkowych wskazuje, że ostatnie działanie ECB miało związek z zapowiedziami Rezerwy Federalnej o wygasaniu operacji luzowania ilościowego i podwyżkach przyszłych stóp procentowych. Do tej pory jednak Draghi i jego koledzy byli relatywnie odporni na naciski rynków, a dodatkowo obecna sytuacja jest znacznie mniej poważna niż tak która miała miejsce rok temu.
Jest więc całkiem prawdopodobne, że sygnał to zmiany polityki pieniężnej przyszedł właśnie z Niemiec. Niewątpliwy sukces polityki Rezerwy Federalnej (wygenerowanie wzrosty gospodarczego wraz z obniżeniem bezrobocia i brakiem inflacji) może stać się wyznacznikiem podobnych działań w Europie. Draghi pytany przez reporterów czy przyszła polityka monetarna EBC będzie, tak jak w przypadku Fed'u czy Banku Japonii, uzależniona od konkretnych wskaźników gospodarczych (np. PKB czy bezrobocia) uniknął odpowiedzi podkreślając, że celem banku centralnego jest cały czas „stabilność cen”. Wymijające odpowiedzi Mario Draghi'ego nie oznaczają jednak, ze ten cel nie może się zmienić w przyszłości...
Nie jest wykluczone więc, że jesteśmy świadkami znacznej zmiany podejścia do polityki pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego na zdecydowanie bardziej łagodną. W założeniu powinno to pomóc wygenerować, tak potrzebny Europie, wzrost gospodarczy, a jednocześnie osłabiać euro (także pożądany ostatnio efekt) głównie w stosunku do dolara i przede wszystkim w długim terminie.
Marcin Lipka
Analityk Cinkciarz.pl