Źródło: akcje PKO BP sprzedane po 34,25 zł
Budowa przyspieszonej księgi popytu na akcje PKO BP oferowane przez BGK i Skarb Państwa zakończyło się ustaleniem ceny sprzedaży na poziomie 34,25 zł i dużą nadsubskrypcją - poinformowało PAP źródło rynkowe.
23.01.2013 | aktual.: 23.01.2013 18:59
Słowackie Ministerstwo Rolnictwa wystąpiło w środę do Komisji Europejskiej o przeanalizowanie mechanizmów kontroli polskich produktów rolniczych i spożywczych dostarczanych na unijny rynek. KE przeanalizuje słowacki wniosek.
- Jesteśmy świadomi faktu, że jako państwo członkowskie UE nie możemy podejmować jednostronnego działania w formie zakazu wszelkiego importu polskich produktów rolnych i artykułów spożywczych, ale powtarzające się skandale z polską żywnością dają nam prawo do założenia, że oficjalne kontrole w Polsce nie są wystarczająco systematyczne, stanowcze bądź skuteczne - cytuje agencja TASR fragment listu słowackiego ministra rolnictwa do KE.
Bezpośrednią przyczyną interwencji w Komisji Europejskiej stała się sprawa zanieczyszczonego mleka w proszku z okręgowej spółdzielni mleczarskiej "Rokitnianki" w Szczekocinach, wykorzystanego do produkcji słodyczy w spółce "Magnolia". W Polsce postępowanie w tej sprawie trwa od kilku dni. Słowacja, która od wielu miesięcy importowała polskie rurki nadziewane kremem kakaowym, śmietankowym i wafle przekładane kremem, jest zaniepokojona przedłużającym się śledztwem. Podobne zaniepokojenie wyrazili wcześniej przedstawiciele sąsiednich Czech i Węgier.
Rzecznik KE ds. zdrowia Frederic Vincent powiedział PAP, że KE przeanalizuje słowacki wniosek, ale podkreślił, że w tym przypadku Komisja została poinformowana przez Polskę o sprawie. - Przed wyciągnięciem wniosków z tej sytuacji musimy dokładnie sprawdzić, co się wydarzyło i jakie można przedsięwziąć środki - zaznaczył.
Rzeczniczka ministra rolnictwa Słowacji Zuzana Gulova powiedziała PAP, że powodem oficjalnej interwencji jest "pogarszająca się sytuacja", jeśli chodzi o jakość polskich produktów spożywczych, które - zdaniem ministerstwa - "nie spełniają kryteriów jakościowych Unii Europejskiej (...)". - Jesteśmy zaniepokojeni tym, że jeden z krajów Unii Europejskiej nie respektuje wspólnotowych norm produktów żywnościowych - oświadczyła rzeczniczka słowackiego ministerstwa.
Słowackie ministerstwo rolnictwa potraktowało zagrożenie poważnie, zakładając z góry, że importowane z Polski produkty spożywcze zostały skażone trutką na szczury. Media elektroniczne informowały non stop o możliwości zatruć. Sieci handlowe Kaufland i Tesco rozpoczęły wycofywanie popularnych wafli i rurek z kremem. Sanepid rozpoczął kontrole kawiarni, stołówek i jadłodajni.
- Wolimy dmuchać na zimne. Opieszałość w odpowiedzi na nasze wątpliwości wydaje się potwierdzać przypuszczenie, że cała partia produktów spożywczych, jaka trafiła na Słowację, była skażona. Domagamy się jak najszybszego wyjaśnienia sprawy - powiedziała PAP Zuzana Gulova.
Rzeczniczka dodała, że w kolejnym liście minister rolnictwa Lubomir Jahnatek zwrócił się z prośbą o jak najszybsze wyjaśnienie sprawy do polskiego ministra rolnictwa i rozwoju wsi Stanisława Kalemby.
Biuro prasowe resortu rolnictwa poinformowało PAP, że Kalemba do środy wieczorem nie otrzymał listu od słowackiego ministra rolnictwa. Jednocześnie biuro zwróciło uwagę, że kontrolowaniem żywności zajmuje się w Polsce Główny Inspektorat Sanitarny, który podlega ministrowi zdrowia.
- Zakładamy, że polskie wafle zostały skażone trutką na szczury. Nie wiemy jednak, jakiego typu trutek używa się w Polsce, ponieważ polska strona nie udzieliła nam żądanych informacji. Nie umiemy zatem odpowiedzieć naszym klientom, jakie objawy wywołałoby skonsumowanie skażonych produktów - powiedziała PAP dyrektor Narodowego Instytutu Toksykologii w Bratysławie Silvia Placzkova.
Słowacja już wielokrotnie ostrzegała przed skażonymi produktami spożywczymi i rolnymi z Polski, które dostały się na tamtejszy rynek. W 2012 roku Słowacy dowiedzieli się, że w sprowadzanych masowo do supermarketów polskich produktach znajdowała się sól techniczna. Jozef Biresz, ówczesny szef Państwowej Służby Weterynaryjnej i Sanitarnej, nie wykluczył wówczas zakazu importu polskiej żywności, w której "mogły znajdować się metale ciężkie - ołów, rtęć, kadm i arsen". Słowacy zaczęli natomiast wyrzucać do kosza polską żywność.
W 2011 roku 20 ton opakowań kurzych piersi sprowadzonych przez Słowację z Polski okazało się skażonych salmonellą. - Mięso drobiowe z posmakiem salmonelli - jak stwierdził ówczesny minister rolnictwa - trafiło do kilkuset supermarketów na terenie kraju. Kilka lat wcześniej rozpętała się awantura o polskie warzywa i ziemniaki, które - zdaniem Słowaków - nie spełniały norm jakości. "Polska służba fitosanitarna zobowiązała się wobec Brukseli, że będzie monitorować eksport ziemniaków, ale Polacy nie respektują tego zobowiązania" - pisał dziennik "Hospodarske Noviny".