Trwa ładowanie...
zus
+1
24-01-2012 11:49

ZUS do pana Janusza: Pan nie żyje!

- Aż się we mnie zagotowało. Najgorsze, że musiałem się wręcz wykłócać o to, że naprawdę nie leżę jeszcze na cmentarzu

ZUS do pana Janusza: Pan nie żyje!
d4akx3b
d4akx3b

Gdyby nie interwencja mężczyzny, dla ZUS pewnie dalej byłby nieboszczykiem. Wszystko zaczęło się we wrześniu zeszłego roku, kiedy pan Janusz się rozchorował. Przez kilka dni był na zwolnieniu i nie mógł pracować w swoim niewielkim kiosku, który prowadzi od 10 lat w centrum Przemyśla.

Zaniósł L4 ubezpieczycielowi i cierpliwie czekał, aż dostanie chorobowe. Mijały jednak tygodnie, miesiące, a pieniędzy wciąż nie było. Kilka dni temu zgłosił się do ZUS wyjaśnić sprawę. Ale to czego się dowiedział, przerosło jego najśmielsze wyobrażenia. „Pan według naszej dokumentacji nie żyje” - usłyszał od urzędniczki.

– Natychmiast zapytałem - gdzie akt zgonu? Gdzie zasiłek pogrzebowy? Ale pracownica jakby upierała się przy swoim. I dalej argumentowała: „Czasami rodziny zmarłych nie zgłaszają się po zasiłki” - tłumaczyła. To kompletnie mnie rozbroiło, tym bardziej, że regularnie płacę składki i jakoś to nikogo nie zdziwiło, że wpłaty pochodzą od martwej duszy – mówi zdenerwowany mężczyzna.

W końcu, po interwencji kioskarza zakład ubezpieczeń przyznał się do pomyłki. Urzędnicy twierdzą, że zostali wprowadzeni w błąd przez pocztę. Według nich, kiedy chcieli wysłać panu Januszowi chorobowe pocztą, listonosz go nie zastał w domu. - Wtedy poczta zwróciła nam pieniądze z adnotacją, że adresat zmarł. Zostały one wprowadzone do systemu jako świadczenie niezrealizowane. Jest nam bardzo przykro, że do takiej sytuacji doszło i bardzo za nią przepraszamy – stwierdza Małgorzata Bukała, rzecznik prasowy Oddziału ZUS w Rzeszowie.

d4akx3b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4akx3b