ZUS ma kłopoty ze ściąganiem długów

Firmy zalegają z opłatami składek na kwotę 27 miliardów złotych. Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma jednak problem z ich ściąganiem. W 2011 roku udało się jedynie odzyskać zaledwie około 2,1 mld zł - pisze "Dziennik Gazeta Prawna"

Gdyby te środki w całości wpłynęły do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS), to brakowałoby w nim o połowę mniej pieniędzy na bieżącą wypłatę emerytur i rent niż obecnie.

Wartość nieodebranych należności należności może rosnąć w tym roku i przynajmniej w pierwszej połowie następnego na skutek spowolnienia gospodarczego i osłabienia tempa wzrostu PKB, twierdzi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.

- Z powodu braku płynności finansowej firmy z branży budowlanej będą częściej upadały. I to zarówno w małych, średnich, jak i dużych miastach - uważa Pytlarczyk.

Największe problemy z płatnościami mają duże i średnie spółki akcyjne oraz te z ograniczoną odpowiedzialnością. Jak twierdzi Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan są to w większości kopalnie, huty i stocznie.

- Nie boją się, że ZUS zlikwiduje ich działalność za długi. To przecież mogłoby istotnie pogorszyć sytuację na lokalnym rynku pracy, gdzie w niektórych powiatach stopa bezrobocia przekracza 20 proc.

Jak pisze gazeta, znaczenie ma także to, że zakład najpierw musi ściągnąć dług z majątku spółki, a potem ewentualnie od prezesa czy innej osoby zarządzającej przedsiębiorstwem. Problem jest w tym, że firma często nie ma wówczas już pieniędzy i majątku, a członkowie zarządu potrafią uciec od odpowiedzialności;

ZUS ściga więc małe firmy, jednak te w większości płacą składki regularnie. Zdaniem ekspertów nierzetelnych płatników będzie przybywać, gdyż firmy mają coraz większe problemy z utrzymaniem płynności finansowej w czasie spowolnienia gospodarczego.