Związkowców z „Budryka” zwolniono bezprawnie

Po pozytywnej opinii Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) dla szefa "Sierpnia 80" w kopalni "Budryk", teraz niezawisły sąd orzekł, że dwóch związkowców z Kadry Budryka zwolniono bezprawnie - informuje "Trybuna Robotnicza". Wrócą do pracy. "To dla nas nie nowość, że JSW nie działa w majestacie prawa" - mówią działacze i dodają, że teraz czas na inny wyrok sądu, o tym, że zorganizowany przez nich strajk był legalny.

07.10.2008 | aktual.: 07.10.2008 13:03

Po pozytywnej opinii Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) dla szefa "Sierpnia 80" w kopalni "Budryk", teraz niezawisły sąd orzekł, że dwóch związkowców z Kadry Budryka zwolniono bezprawnie - informuje "Trybuna Robotnicza". Wrócą do pracy. _ To dla nas nie nowość, że JSW nie działa w majestacie prawa _ - mówią działacze i dodają, że teraz czas na inny wyrok sądu, o tym, że zorganizowany przez nich strajk był legalny.

Mija właśnie 10 miesięcy, od kiedy rozpoczęto trwający 46 dni strajk w KWK "Budryk" w Ornontowicach na Śląsku. Jego liderzy mówią, że warto było walczyć. _ Gdybym miał jeszcze raz poprzez strajk stanąć w obronie załogi, to z całą pewnością bym to zrobił _ - mówi Krzysztof Łabądź, przewodniczący kopalnianego Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". _ Wiem, że działałem zgodnie z prawem i w jego granicach. Co więcej, organizując strajk stanąłem właśnie po stronie tego prawa, które jednoznacznie mówi, że zatrudnienie na tym samym stanowisku u tego samego pracodawcy musi skutkować tym samym wynagrodzeniem _ - dodaje.

Ale w "Budryku" płaca różniła się od tej z innych kopalń, należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, i to bardzo. Strajk trwał długo. Skończył się co prawda wygraną Komitetu Strajkowego, ale zemściło się to na strajkowych liderach. Przywódców strajku zwolniono, oskarżając ich o przedziwne przestępstwa pospolite. Jednej ze zwolnionych dyscyplinarnie osób zarzucono... oplucie kolegi i to poza zakładem pracy!

JSW złożyła też zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez związkowców, polegającego na złamaniu szeregu przepisów przy organizowaniu strajku. Głównym jest to, że nie wyczerpano wszelkich dostępnych działań przed jego proklamowaniem. Słowem, nie próbowali porozumieć się z pracodawcą, a zorganizowali naprędce strajk, który jest przecież ostatecznością.

_ To bujda! _ - ocenia krótko szef Komisji Zakładowej "Sierpnia 80". _ O zamiarach przyłączenia kopalni „Budryk” do Jastrzębskiej Spółki wiedzieliśmy od wielu miesięcy. Zgłaszaliśmy zastrzeżenia, że po połączeniu płace muszą być takie, jak tam. Mówiliśmy o tym niemal na każdym zebraniu, czy to z dyrekcją kopalni, czy z władzami Spółki. Chcieliśmy porozumienia w tej sprawie. Nie słuchano nas wcale. Faktem natomiast jest, że referendum było organizowane dwukrotnie. I dwukrotnie ogół załogi nie zgodził się na przejście pod JSW przy obowiązujących płacach, o wiele niższych od tych w 5 pozostałych kopalniach spółki _ - dodaje.

Jako, że dyscyplinarne zwolnienia z pracy przywódców strajku nastąpiły niemal natychmiast, szybciej weszły w machinę prawa. Na początek Państwowa Inspekcja Pracy wydała opinię stwierdzającą, że zwolnienie Krzysztofa Łabądzia i Grzegorza Bednarskiego odbyło się z ciężkim naruszeniem przewidzianego trybu postępowania. Związkowcy skierowali więc sprawę na drogę prawną. Przestraszone władze JSW zawarły z nimi porozumienie, pozwalające wrócić do pracy, w zamian za wycofanie pozwów o bezprawne zwolnienie.

Porozumienia nie zawarto z Wiesławem Wójtowiczem i Mirosławem Dynakiem. Ci poszli do sądu, a ten uznał, że wyrzucono ich wbrew przepisom obowiązującego prawa. Muszą być przywróceni na swoje stanowiska, a także otrzymają 16 tys. zł tytułem odszkodowania za doznaną krzywdę. Dyrektorzy kopalni, co prawda, zapowiadają apelację, ale w jej skutek sami już nie wierzą. Nie po krytycznej, a mającej tu znaczenie ocenie inspektorów pracy.

Ale to nie kończy całości sprawy „Budryka”. Centralne Biuro Antykorupcyjne w dalszym ciągu prowadzi czynności związane z nieprawidłowościami w kopalni. Organa zawiadomili właśnie związkowcy. Chodzi o zlecanie fikcyjnych robót. Zakład miał w ten sposób stracić bardzo duże pieniądze. Prokuratura już postawiła pierwsze zarzuty, a sprawa wygląda na rozwojową.

_ Oskarża się nas o finansowe straty z powodu strajku, a tymczasem za uszami mają decydenci _ - mówią reprezentanci załogi. Podobnego zdania, jeśli chodzi o potrzebę prowadzenia walki jest Bogusław Ziętek, przewodniczący Komisji Krajowej WZZ "Sierpień 80". _ Myśmy od początku mówili, że od stawiania wyroków jest sąd. Dlatego czekamy na ten, mówiący o tym, że strajk był legalny. Jesteśmy pewni, że przy jego prowadzeniu nie doszło do żadnych uchybień _ - stwierdza.

Górnicy z "Budryka" dostaną wyrównanie swoich wynagrodzeń, zgodnie z podpisanym przez pracodawcę porozumieniem kończącym strajk. Zbojkotowali jednak przeprowadzone ostatnio przez "Solidarność" i Związek Zawodowy Górników referendum strajkowe. Dlaczego? Ano dlatego, że choć JSW oferowało podwyżki w łącznej wysokości 60 mln zł, to związkowcy wysunęli żądania podwyżek o łącznej wartości... 36 mln zł, czyli mniej niż chciał pracodawca! Szkodliwe dla górników porozumienie podpisała i „Solidarność” i ZZG, czyli związki zawodowe, które nie brały udziału w strajku na "Budryku", a wręcz usiłowały go złamać.

Przypomnijmy, Kopalnia Węgla Kamiennego „Budryk” jest najnowszą i najnowocześniejsza polską kopalnią. Wydobywa cenny węgiel koksujący.

Patryk Kosela

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)