Żyją z ulicy, ile zarabiają?

Prostytutki w Amsterdamie kuszą przechodniów na ulicach. Dla niektórych artystów ulica to scena. Handlarze narkotyków potrafią na ulicy zarobić miliony. Zobacz kto żyje z ulicy. Co myślisz o ludziach ulicy?

Żyją z ulicy, ile zarabiają?

05.05.2010 | aktual.: 06.05.2010 23:19

Prostytutki w Amsterdamie kuszą przechodniów na ulicach. Dla niektórych artystów ulica to scena. Handlarze narkotyków potrafią na ulicy zarobić miliony. Zobacz kto żyje z ulicy. Co myślisz o ludziach ulicy?

Handlarki i prostytutki

Kobieta handlująca kosmetykami w tunelu, zarabia niewiele. Nie pamięta, kiedy ostatnio ktoś kupił od niej produkt. Jest samotna i taki sposób spędzania wolnego czasu wybrała. Jak twierdzi, przynajmniej ma kontakt z ludźmi. Czy przeszkadzają ci osoby handlujące w niedozwolonych miejscach, a może powinni być usuwani przez policję?

W zupełnie inny sposób zarabiają kobiety na ulicy w Amsterdamie. To miasto ciągle jest stolicą agencji towarzyskich. Kobiety reklamują swoje ciała w witrynach, niczym na sklepowych wystawach. Która lepiej zaprezentuje swoje wdzięki i skusi przechodniów, ta może liczyć na wyższą gażę. W Holandii nikogo to nie dziwi. Niektóre holenderskie prostytutki wstawiły w witrynę agencji krzesła - by nie stać wiele godzin. O świcie wystawy zawsze są puste. Panie pojawiają się w nich popołudniami. Co byś powiedział na reklamujące się w taki sposób prostytutki w Polsce?

Bezdomni

Czy dajesz pieniądze bezdomnym na ulicach i dworcach? Co o nich myślisz? Potrzebują wsparcia społeczeństwa i państwa, czy może sami wybrali sobie taki los? Czy żebracy to oszuści, czy może są osobami skrzywdzonymi?

Mieszkają w noclegowniach, u znajomych lub dosłownie pod mostem. Niektórzy wegetują tak kilka lub nawet kilkanaście lat. W takiej sytuacji jest Kazimierz z Krakowa, z zawodu technik odzieżowy, stracił pracę w 1991, od tego czasu jest bezrobotny. Kilka lat później rozwiódł się i żyje z żebrania, mieszka w różnych miejscach. Mówi, że nie przysługuje mu renta, ani zasiłek, bo pracował na czarno. Ma 51 lat. Twierdzi, że miesięcznie "z tego zajęcia" ma ok. 500 – 600 zł.

- To tak średnio. Najwięcej uzbierałem w lipcu - 950 zł. Było dużo turystów, jeden ksiądz dał mi 300 zł. A tak to ludzie wrzucają drobniaki, po 2 albo 5 zł. Jedna kobieta kiedyś wrzuciła mi do skarbonki, właściwie do kubeczka po jogurcie kilka garści żółtych monet. Pogoniłem ją. Mówię, co pani, gdzie ja z tym pójdę, do banku? I tak w sklepach na mnie krzywo patrzą jak im po złotówce wysypuję na ladę. A co dopiero po groszach! Jakoś się żyje, ale też był miesiąc, kiedy miałem dosłownie 100 zł na cały miesiąc. To było w lutym tego roku. Ciężki czas. Musiałem się ratować w Caritasie.

Weronika z Gdańska nigdy nie pracowała zarobkowo. Gdy zmarli jej rodzice, została bez źródła dochodu. Jak mówi siostra zabrała jej mieszkanie. Ma 29 lat. Zbiera pieniądze pod kościołami, instytucjami, na dworcu, ulicach. Miesięcznie zbiera ok. 500 zł.

- Dają ci najbardziej ubodzy, starsze osoby. Niektórzy to mówią, że wiedzą, co to głód, dlatego dają mi pieniądze. Najgorsi są ci bogaci, co to wychodzą z dobrych samochodów. Oni brzydzą się takimi jak ja, potrafią przy mnie zatkać sobie nos, że niby śmierdzę. Może i jestem żebraczką, ale myję się na dworcu. Jeden taki dresiarz, napakowany z grubym złotym łańcuchem na szyi dał mi 500 zł. To było najwięcej. Ludzie dają po groszach i złotówkach, ale zdarzają się i papierki.

Regina z Warszawa ma dziecko, które obecnie wychowuje rodzina zastępcza. Widuje je kilka razy w miesiącu. Kobieta nigdy nie pracowała, ma wykształcenie podstawowe. Ma 42 lata. Miesięcznie potrafi uzbierać nawet 1000 zł.
- Nie mogą narzekać, bo ludzie są ofiarni. Prawda jest taka, że gdybym nie pracowała, nie zarobiłabym tyle, nie jestem po szkołach przecież. Czasem przeganiają nas strażnicy miejscy, no ale najczęściej przymykają oko. Dziennie udaje się uzbierać jakieś 30 – 50 zł. Trzeba chodzić do właścicieli firm, sklepów, tych co to mają kasę, a nie zawracać głowy biedakom, emerytom – tacy wrzucają tylko monety. Są tu tacy, którzy zbierają miesięcznie 100-200 zł, ale i tacy, którzy potrafią nawet ponad tysiąc zarobić. Ale o zarobkach żebrak nie mówi, pieniędzy nie można mieć przy sobie, bo okradną. Trzeba je schować albo dać komuś zaufanemu na przechowanie. Najlepiej jakiejś emerytce, komuś porządnemu. Bo inaczej oskubią, tu jest konkurencja wśród bezdomnych, żebracy potrafią pobić, donieść policji, że zakłócasz porządek.

Dilerzy i uliczni artyści

Na ulicy "zarabiają" też dilerzy. Zawsze znajdą sposób, by sprzedać narkotyki. Potrafią zarobić miliony dolarów.

Dla tancerzy nawet ulica może być sceną. Niektórzy mówią o sobie "uliczni artyści". Nie zamierzają przenosić się ze swoją sztuką do teatru. Na przykład na ulicy w Izraelu jest miejsce dla mężczyzny, który gra na zrobionej przez siebie gitarze. Czy twoim zdaniem, taka osoba powinna zostać umieszczona w specjalnym ośrodku? Czy denerwują Cię uliczni grajkowie, czy z chęcią rzucasz im pieniądze?

Są państwa, w których całe życie toczy się na ulicy. Ludzie na niej mieszkają i na niej zarabiają. Na przykład w niektórych angolskich wioskach brakuje wodociągów i kanalizacji. Ludzie zaopatrują się w wodę na ulicy. Nie gardzą nawet wodą z kałuży. W Afganistanie wiele firm działa na ulicy. Zakłady fryzjerskie nie zawsze mają dach i ściany. Wystarczy krzesło, lustro i nożyczki. Z takich usług korzystają tylko mężczyźni. Kobiety nie mogą chodzić do fryzjera.

Czekamy na Wasze opinie!

(kw)

bezdomnipracazarobki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)