Stacje benzynowe karmią Polaków w podróży
Branża paliwowa przekonała się, że najlepszym biznesem dla stacji benzynowej jest gastronomia. W Polsce nie powstała żadna licząca się sieć przydrożnych restauracji, więc lukę tę zapełniły firmy paliwowe.
08.05.2014 | aktual.: 08.05.2014 18:28
Nawet tak mała sieć stacji benzynowych jak Moya posiada obecnie 60 punktów gastronomicznych, to dwa razy więcej niż Mr Hamburger i Leśne Runo razem wzięte. Orlen z ponad tysiącem kącików gastronomicznych jest trzy razy większy od McDonalda.
Przedstawicie sieci stacji benzynowych przepytani przez "Puls Biznesu" zgodnie przyznają, że gastronomia to ważny element biznesu. Oprócz elementu kompleksowej obsługi klienta oznacza też spore zyski. Marże na produktach spożywczych są po prostu wyższe niż na paliwach.
W Polsce prekursorem sprzedaży kawy i hot-dogów na stacjach był Statoil. Obecnie robią to praktycznie wszyscy. Orlen miesięcznie sprzedaje 3 mln parówek i 650 tys. litrów kawy. Nie jest to jednak zjawisko wyjątkowe dla Polski. W Niemczech największym sprzedawcą kawy jest Aral.
Siłę płynącą z lokalizacji stacji benzynowych dostrzega też McDonald's, który wiele punktów posiada w sąsiedztwie stacji benzynowych. - Kierowcy zatrzymują się nie tylko po to, żeby odpocząć i napić się kawy, ale też zjeść pełny posiłek. To sprawia, że ten biznes ma potencjał, choć jest trudny - mówi Krzysztof Kłapa, dyrektor ds. korporacyjnych w McDonald's.
Duże znaczenie gastronomii na stacjach paliwowych potwierdzają również dostawcy. - Sprzedaż na stacjach benzynowych to dobry biznes, wykazujący od kilku lat kilkunastoprocentowy wzrost - mówi Andrzej Pawelczak, rzecznik Animeksu, który m.in. produkuje parówki do hot-dogów.
Opracowanie: Jan Bolanowski