Niemcy wiedzą, jak przeprowadzić planową zagładę komarów (jeńców nie biorą)

Czy będzie nowy podatek od komarów? Brzmi śmiesznie, ale sprawa jest jak najbardziej poważna. I... nie pozbawiona sensu.

Niemcy wiedzą, jak przeprowadzić planową zagładę komarów (jeńców nie biorą)
Źródło zdjęć: © AFP | HO

W zeszłym tygodniu szef MSWiA Jerzy Miller uruchomił 7,5 miliona złotych na odkomarzanie zalanych terenów w województwach świętokrzyskim, lubelskim i podkarpackim. W sumie na walkę z insektami poszło już 9,5 miliona złotych.

Jednak komarowa sytuacja jest w całym kraju zła. Wiosna mokra, bez większych przymrozków spowodowała, że uciążliwe insekty rozmnażały się w zastraszającym tempie. Wredne bestie składają jaja w jeziorach, stawach czy kałużach, a później wysysają z nas krew. Ich życiodajny nektar (w gwoli ścisłości zależy im na naszym białku).

Miliony na walkę z irytującym ustrojstwem idą nie tylko z budżetu centralnego. Samorządy przeznaczają na ten cel grube tysiące. Przykładowo Wrocław wyda na walkę z komarami 400 tys. zł. Jedna akcja z użyciem helikoptera może kosztować nawet ponad milion złotych. Dla niektórych gmin to znacznie więcej niż zimą przeznaczyły na walkę z zalegającym śniegiem i nie stać ich na takie działania.

Wszystkie zabiegi, nawet te najdroższe, mają mały sens, gdyż na występy gościnne w jednej miejscowości przylatują stadka z innej. Czyli nasze pieniądze (bo w końcu i tak pochodzą one z naszych podatków)
lądują, całkiem dosłownie, w błocie. Przy takiej pladze potrzebna jest skoordynowana walka na wszystkich frontach.

Specjalistami w tej podjazdowej wojnie są Niemcy. Od lat płacą specjalny podatek na walkę z komarami. Najpierw była to jedna marka rocznie, dziś jest to jedno euro. Pieniądze przeznaczane są na skoordynowaną walkę z niechcianymi insektami. Zagłada insektów jest planowa, ma miejsce w całej dolinie rzeki, tak by latający gość z Bonn nie osiedlił się z rodziną w Kolonii.

A wszystko zaczęło się jakieś 30 lat temu. Rokroczne wylewy Renu i mnożące się owady skutecznie uprzykrzały codzienne życie. Ówczesny rząd postanowił potraktować sprawę insektów nader poważnie. Powstała KABS (Kommunale Aktionsgemeinschaft zur Bekampfung der Schnakenplage).

Organizacja, stosując także naturalne metody, skutecznie walczy z komarami. Pieniądze z podatku wystarczają, nie tylko na zmasowany atak na insekty, ale także na badania naukowe, by jeszcze skuteczniej walczyć na froncie, w którym stawka to mniej irytujących swędzących bąbli.

Pomysł nowego antykomarowego podatku wcale nie musi być tak głupi, jak by się mogło wydawać. Oczywiście tylko jeśli pieniądze z niego uzyskane przeznaczone były na ten konkretny cel, a nie np. na dopłaty do niewydolnego systemu emerytalnego. Niestety, znając polskie realia, skończyłoby się jak z podatkiem drogowym...

Jan Kaliński Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)