Niebezpieczny pomost i molo. Właściciel działki musi się liczyć z konsekwencjami
Za bezpieczeństwo ludzi przebywających na pomoście czy molo zawsze odpowiada właściciel działki, na której stoi taka konstrukcja. I jeśli jest spróchniała czy zardzewiała, właściciel może spodziewać się kary, a nawet nakazu rozbiórki.
27.06.2019 | aktual.: 27.06.2019 17:40
W środę wieczorem na zalewie w Siemiatyczach zawaliła się część drewnianego pomostu. Grupa nastolatków wpadła do wody. Cztery osoby, z niegroźnymi obrażeniami, trafiły do szpitala.
Przyczyną wypadku prawdopodobnie było niewłaściwe obchodzenie się z instalacją, bo świadkowie donoszą, że grupa nastolatków próbowała rozbujać pływającą konstrukcję. Niektórzy mówią nawet o "wandalizmie".
O wypadek na molo czy pomoście jednak nietrudno. W maju w jeziorze niedaleko Rzepina utonął 13-latek, który poślizgnął się i uderzył głową o pomost.
Pod koniec marca w Narwiańskim Parku Narodowym wywrócił się pływający pomost, który łączył dwie kładki. Do rzeki wpadła grupa turystów, w tym małe dziecko.
Przyczyny tego wypadku bada prokuratura, która sprawdza, czy nie doszło do narażenia turystów na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
Kto kontroluje pomosty?
Wodne pomosty mogą być niebezpieczne. Jeśli z powodu ich złego stanu technicznego dojdzie do wypadku, np. ktoś złamie nogę, bo złamie się pod nim spróchniała deska, odpowiedzialność zawsze ponosi właściciel lub nadzorca działki, na której stoi pomost.
Kontrolą takich instalacji zajmuje się nadzór budowlany. Jeśli urzędnicy stwierdzą, że pomost czy molo jest niebezpieczne, mogą wydać nakaz rozbiórki.
- Takie kontrole przeprowadza się przede wszystkim na wniosek, po tym, jak ktoś nam zgłosi obiekt mogący nie spełniać wymogów - mówi Renata Ochman-Berg, rzeczniczka Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. - Co ważne, nadzór może interweniować tylko w przypadku obiektów budowlanych. Pływających pomostów nie możemy kontrolować.
Drugą instytucją, która zajmuje się kontrolą stanu pomostów czy przystani jest Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.
Podobnie jak w przypadku nadzoru budowlanego, urzędnicy Wód Polskich mogą nakazać właścicielowi niebezpiecznego pomostu jego rozbiórkę.
- Zazwyczaj najpierw właściciela takiego pomostu się upomina i nakazuje mu przywrócenie instalacji do stanu, który zgadza się z decyzją wodnoprawną, jaką musi mieć, żeby go legalnie postawić - mówi Daniel Kociołek z Wód Polskich. - Jeśli to nie pomaga, to można nakazać rozbiórkę.
Jeśli mimo nakazu właściciel niebezpiecznego pomostu nie rozbierze, może zostać ukarany grzywną.
W zeszłym roku Wody Polskie skontrolowały ponad 300 kontroli tylko w obrębie Mazur. Chodziło przede wszystkim o walkę z pomostami postawionymi nielegalnie, ale przy okazji urzędnicy sprawdzali, do kogo należą.
- Wyobraźmy sobie, że ktoś wszedł na pomost i zdarzyło się nieszczęście, ktoś złamał nogę albo rękę. I kto wtedy za to odpowiada? Musimy wiedzieć do kogo należy dane urządzenie wodne - mówił Marek Jadeszko, zastępca Dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku.
Kontrolowano nie tylko pomosty, ale i ogrodzenia, bo zgodnie z polskim prawem do 1,5 metra od linii brzegowej nie wolno stawiać płotów. W 80 proc. przypadków kontrole wykazały nieprawidłowości. Dotyczyły przede wszystkim pomostów stawianych nielegalnie.
Wodne samowolki
Postawienie pomostu wymaga odpowiedniego zezwolenia. W przypadku małych konstrukcji, do 25 metrów długości i 3 szerokości, wystarczy zgłoszenie wodnoprawne do regionalnego zarządu gospodarki wodnej Wód Polskich.
Większe konstrukcje wymagają wydania pozwolenia wodnoprawnego wydawanego przez Wody Polskie i pozwolenia na budowę, które wydaje nadzór budowlany.
Dokumentacja musi zawierać m.in. projekt planowanego pomostu i szczegóły techniczne dotyczące m.in. materiałów, z których będzie wykonany.
Opłata od wniosku o pozwolenie wynosi 217 zł, a od zgłoszenia 87 zł.
Istnieje też możliwość zalegalizowania istniejącej już samowolki, ale koszty w takim przypadku są znacznie wyższe. Opłata za wniosek o legalizację to 4340 zł. W przypadku większych konstrukcji, które wymagają pozwolenia na budowę, koszty rosną do 5 tys. złotych.
W 2016 roku NIK przeprowadziła kontrolę na terenie województw: warmińsko-mazurskiego, zachodniopomorskiego i wielkopolskiego. Wykryto 411 przypadków nielegalnych pomostów i przystani.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl