13. emerytura z rezerwy demograficznej. "To nie fair, to jazda bez trzymanki"

Grupa posłów PiS "znalazła" pieniądze na 13. emerytury w 2020 roku. Środki mają przejść z funduszu "na ciężkie czasy" poprzez fundusz dla osób niepełnosprawnych i zasilić konta emerytów. Twórca reformy emerytalnej z 1999 roku załamuje ręce. - To nie są pieniądze na obietnice wyborcze - mówi.

13. emerytura z rezerwy demograficznej. "To nie fair, to jazda bez trzymanki"
Źródło zdjęć: © FORUM/SGH | Agencja Forum
Mateusz Madejski

Rząd bardzo chce, by emeryci w przyszłym roku, podobnie jak w bieżącym, również dostali "trzynastkę". Skąd jednak wziąć te pieniądze, na dodatek nie zwiększając deficytu? Tym bardziej, że 13. emerytura ma wynieść 1,1 tys. zł - a dla budżetu to wydatek wielkości ok. 10 mld zł.

Skąd jednak ten powstały dopiero na początku bieżącego roku fundusz miałby mieć na to środki? Otóż ma dostać pożyczkę z Funduszu Rezerwy Demograficznej.

FRD powstał w wyniku reformy systemu emerytalnego w 1999 roku. W największym skrócie: miało być to zabezpieczenie na ciężkie czasy, gdy pracujących będzie znacznie mniej niż tych pobierających emerytury.

Zdaniem demografów, taka sytuacja może mieć miejsce już w 2025 roku - i wtedy środki z FRD mogłyby uchronić ZUS przed gigantyczną dziurą budżetową. Tyle, że obecnie w FRD są 42 mld zł, gdy pożyczka pójdzie na "trzynastki", Fundusz skurczy się o jedną czwartą.

Co na to prof. Marek Góra, wykładowca z SGH i jeden z autorów reformy emerytalnej z 1999 roku? - Jazda bez trzymanki - mówi krótko w rozmowie z money.pl.

Zdaniem ekonomisty fundusz został wprowadzony po to, by "stabilizować system emerytalny". - A na pewno nie po to, by finansować obietnice wyborcze - dodaje.

- Niestety, politycy patrzą na system emerytalny zwykle z perspektywy "tu i teraz", a to bardzo niedobre. Trzeba spoglądać na to zdecydowanie szerzej - dodaje prof. Góra, przypominając, że również poprzednie rządy mają na koncie podobne, kontrowersyjne posunięcia jeśli chodzi o system emerytalny.

W podobnym tonie wypowiadają się zresztą inni eksperci. Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha przypomina, że pieniądze z FRD do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych transferował również Jacek Rostowski, szef resortu finansów za rządów PO. - Stary sposób - napisał na Twitterze ekspert.

"To nie fair"

- To jest po prostu nie fair wobec społeczeństwa. Myślę, że jeśli ten pomysł [posłów PiS] wejdzie w życie, to konsekwencje poniosą wszyscy pracujący w tej chwili Polacy. Zabraknie zabezpieczenia na gorsze czasy - dodaje w rozmowie z money.pl prof. Góra ze Szkoły Głównej Handlowej.

- Proszę spojrzeć na Szwecję. W tym kraju system emerytalny jest bardzo podobny do naszego. I również tam funkcjonuje podobny fundusz buforowy, choć oczywiście pod inną nazwą. I tam nie ma mowy o tym, by jego zasoby były okrajane w ten sposób - dodaje prof. Marek Góra.

W 2017 roku posłowie Nowoczesnej próbowali zabezpieczyć Fundusz Rezerwy Demograficznej przed podobnymi pomysłami. Zaproponowali, by rocznie można było wydawać nie więcej niż 10 proc. jego środków. Projekt jednak przepadł - m.in. głosami posłów PiS.

- Jeśli będzie taka potrzeba, można sięgnąć po pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej – mówił wtedy "Gazecie Wyborczej" Henryk Kowalczyk, ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)