24 tysiące złotych bez płacenia podatku. Kto tyle zarabia?
24 tys. zł miesięcznie - tyle w Polsce zarabia średniej klasy prostytutka, pracując 20 dni w miesiącu. Z dochodu nie rozlicza się z fiskusem. Wszystko w świetle prawa. Jest jednak spore ryzyko.
04.02.2014 | aktual.: 04.02.2014 16:16
24 tys. zł miesięcznie - tyle w Polsce zarabia średniej klasy prostytutka, pracując 20 dni w miesiącu. Z dochodu nie rozlicza się z fiskusem. Wszystko w świetle prawa. Jest jednak spore ryzyko.
Do tego biznesu wiele osób trafia z własnej woli. Nie należy jednak zapominać, że znaczna część sprzedających swe ciała kobiet to po prostu niewolnice, które sutenerom przynoszą gigantyczne zyski. Ile jest ich dokładnie? Zgodnie z doniesieniami Newsweek'a od 150 do 250 tysięcy osób w Polsce żyje z prostytucji. Dokładniejsze dane będą znane, gdy osoby te policzy Główny Urząd Statystyczny.
- Jeżeli chodzi o prostytucję, to będzie podejście przede wszystkim od strony podaży. Będziemy musieli ocenić ilość prostytutek - mówi w rozmowie z TVN CNBC Olga Leszczyński z GUS. - Będziemy korzystać z dostępnych źródeł danych pozastatystycznych, z danych policyjnych, ministerstwa spraw wewnętrznych oraz organizacji non profit.
GUS musi policzyć osoby zajmujące się nierządem z uwagi na takie zobowiązanie w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady Europy, ponieważ do produktu krajowego brutto będzie wliczana prostytucja, przemyt i handel narkotykami. Szczegółowe dane o liczbie klientów i wysokości zarobków będzie musiał ustalić do końca września 2014 roku. Przez ręce osób trudniących się prostytucją przepływają ogromne kwoty. Jak podaje serwis Nasygnale.pl "Początkujące dziewczyny, które starają się uchodzić za te bardziej luksusowe, pod skrzydłami agencji za noc w hotelu biorą 1-2 tys. złotych, przy czym zarobkami muszą się podzielić z agencją. Działające na własną rękę, które mają już wyrobioną renomę i towarzyszą bogatszym prezesom czy politykom, nie schodzą poniżej trzech tysięcy za noc. Z kolei obcokrajowców obsługuje się najczęściej za 1000 euro. Średniej klasy prostytutka, pracując 20 dni w miesiącu i obsługując ośmiu klientów dziennie, zarobi nawet 24 tysiące złotych."
W świetle polskich przepisów prostytuowanie się nie jest nielegalne. Karalne są tylko stręczycielstwo czy sutenerstwo. Poza tym prostytucja jest jedyną nieopodatkowaną działalnością zarobkową w Polsce.
Polecamy: Jeśli seks-saksy to tylko w Niemczech
- Pojęcie "biznes usług erotycznych" ma szerokie znaczenie. Mogą to być usługi takie jak np. sprzedaż akcesoriów intymnych, pokazy tańca erotycznego, dystrybucja prasy i filmów o tematyce erotycznej. Wówczas dochody z tego rodzaju działalności gospodarczej podlegają opodatkowaniu, zgodnie zasadami określonymi w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych - tłumaczy Mirosław Kucharczyk, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Warszawie. - Jednakże przez określenie "biznes usług erotycznych" można również rozumieć usługi prostytucji, sutenerstwa, kuplerstwa oraz stręczycielstwa. Wówczas należy mieć na uwadze, że zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 4 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, jej przepisów nie stosuje się do przychodów wynikających z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Oznacza to, że z opodatkowania podatkiem dochodowym wyłączone zostały przychody z czynności, które są ze swej istoty sprzeczne z przepisami prawa powszechnie obowiązującego lub z zasadami współżycia
społecznego, czyli normami moralnymi powszechnie akceptowanymi w danym społeczeństwie. Opodatkowaniu podatkiem nie podlegają również dochody osób, które nakłaniają inne osoby do uprawiania prostytucji (stręczycielstwo), ułatwiają prostytucję (kuplerstwo) oraz czerpią korzyści z prostytucji (sutenerstwo), bowiem tego rodzaju czynności stanowią przestępstwa w rozumieniu przepisów Kodeksu karnego (art. 204 Kodeksu karnego). Jako czynności sprzeczne z przepisami prawa nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy i w konsekwencji nie stosuje się do przychodów wynikających z tych czynności przepisów ustawy o podatku.
Fiskus wypowiedział wojnę
Z tej luki chętnie korzystały osoby, które "na lewo" dorobiły się sporej fortuny. Oficjalnie nie pracowały, a kiedy urzędnicy skarbowi dociekali, za co kupują drogie samochody czy domy, często padała odpowiedź: "Pracuję jako prostytutka". Przez wiele lat fiskus kapitulował przed takimi osobami, ale w końcu wypowiedział im wojnę. Dziś udowodnienie, że rzeczywiście czerpie się korzyści z prostytucji nie jest już takie proste, ponieważ urzędnicy sprawdzają dokładnie źródło dochodu. Dla osób, które rzeczywiście parają się najstarszym zawodem świata, zarobek na nim to też podatkowa pułapka. Podczas postępowań dotyczących dochodów, Urząd Skarbowy prosi, by podatnik podał listę klientów, miejsca świadczenia usług i udowodnił, że pieniądze otrzymał z takiego źródła. Samo oświadczenie o tym, że w taki sposób zarabia się pieniądze, to za mało by fiskus w to uwierzył. Cóż, ze względu na specyfikę branży, zwykle trudno nawet sobie wyobrazić, że usługodawca prowadzi szczegółową ewidencję klientów. Z drugiej strony bez
przekazania tych informacji można nawet przegrać proces o nieujawnione źródła dochodu.
ml, AS, WP.PL