3 lata od „czarnego czwartku”. Choć politycy obiecywali pomoc, frankowicze zostali sami
Gdy 3 lata temu kurs franka szwajcarskiego poszybował w górę, stawiając wielu kredytobiorców w trudnej sytuacji, wszyscy obiecywali pomoc. Obecny prezydent w kampanii mówił nawet o przewalutowaniu kredytów. Czas płynie i w temacie nie zrobiono praktycznie nic. Organizacje frankowiczów mają dość. Największa z nich zapowiada złożenie własnego projektu ustawy.
15.01.2018 09:12
15 stycznia miną 3 lata od "czarnego czwartku", czyli dnia w którym frank szwajcarski względem innych walut silnie się umocnił, co spowodowało znaczny wzrost kosztu kredytów w tej walucie. Nastąpiło to po tym, jak Szwajcarski Bank Narodowy przestał bronić franka i uwolnił jego kurs. W ciągu jednego dnia kurs wzrósł o 10 proc., a przez chwilę trzeba było za nią płacić nawet 5 zł, po czym spadł do 4,20 zł
Bardzo uderzyło to w wielu kredytobiorców, których miesięczne zobowiązania znacznie wzrosły. Wielu nie było w stanie poradzić sobie z tak wysokimi obciążeniami - donosi Radio Zet.
Pomoc ze wszystkich stron. Na papierze.
Od razu zaczął się festiwal obietnic, które miały ratować rodziny przed bankructwem. Andrzej Duda w kampanii przed wyborami prezydenckimi obiecał przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia, ale już po tym, jak przeprowadził się do Pałacu Prezydenckiego, wycofał się z tej propozycji tłumacząc się nadmiernymi kosztami.
Skoro radykalny pomysł „uzdrowienia” sytuacji nie powiódł się, prezydent przedstawił projekt ustawy zakładającej zwrot nadpłaconych spreadów (czyli różnicy między kursem kupna i sprzedaży waluty). Projekt utknął jednak gdzieś w sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Okazuje się więc, że jedyna realną pomocą był utworzony przez koalicję PO-PSL Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, z którego w razie problemów ze spłatą rat można ubiegać się o dopłaty. Prezydent wyszedł wprawdzie z propozycją obniżenia warunków uprawniających do dopłat do rat, tak by więcej osób mogło z nich skorzystać, ale i ta forma pomocy ma charakter raczej deklaracji. Prace nad projektem miały rozpocząć się na początku roku, ale nie ma informacji, by w najbliższym czasie Komisja miała się nimi zająć.
Frankowicze radzą sobie sami
Choć dziś notowania szwajcarskiej waluty są takie, jak przed tym dniem, to zdaniem Arkadiusza Szcześniaka, prezesa Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, problem wcale nie rozwiązał się samoistnie tylko dzięki niższemu kursowi.
- Po pierwsze, gdyby był tak niski jak w dniu wypłaty, to powinien mobilizować banki do zrównania tych kredytów z kredytami złotowymi. Nadal jednak banki tego nie chcą, bo świetnie zarabiają na tych kredytach. A nie jest to dziwne, bo trudno mówić o spadku z 2,25 złotego do 3,5 złotego za franka, a właśnie 2,25 to średni kurs wypłaty kredytu - powiedział Szcześniak.
Zdradził ponadto, że kierowane przez niego Stowarzyszenie planuje złożyć wiosną projekt ustawy, który ograniczy koszt kredytu dla wszystkich kredytobiorców. Ustawa ma też wydłużyć terminy wypowiedzeń umów kredytowych przez banki.
Zobacz też:
Zależy mu, by projekt został złożony jako obywatelski, gdyż stanowi to gwarancję, że trafi on do pierwszego czytania.
- Debata w Sejmie będzie także okazją, żeby pokazać społeczeństwu, że płaci dużo więcej, niż obywatele innych krajów. Na naszej stronie internetowej chcemy też umieścić specjalny kalkulator, który będzie porównywać koszty kredytu w Polsce i w innych krajach.
Banki niezgodnie z prawem wypowiadają umowy
Szcześniak zarzucił także bankom, że bardzo często wypowiadają umowy kredytowe niezgodnie z przepisami.
- Sposób wypowiadania umów przez banki w przypadku kredytów hipotecznych jest po prostu sprzeczny z przepisami, najczęściej po prostu kwota wskazana w wypowiedzeniu jest źle policzona. Banki mają pełną tego świadomość, ale idą na ilość i liczą, że klient nie będzie się bronił. Tezę, że umowy są źle wypowiadane, potwierdzają liczne wyroki sądowe. Klienci, którzy zaskarżają wypowiadanie umów, na ogół wygrywają. Niestety instytucje państwowe nie chcą policzyć, ile generalnie tych umów zostało wypowiedzianych. My jednak znaleźliśmy metodę jak to zrobić i chcemy to policzyć w ciągu 3-4 miesięcy.
Prezes Stowarzyszenia potwierdził, że nadal widzi potrzebę tworzenia funduszu dla wszystkich kredytobiorców.
- Sami zaś będziemy składać wspomniany projekt o obniżeniu kosztów wszystkich kredytów, a także o wydłużeniu terminu, po którym bank może wypowiedzieć umowę. Będziemy chcieli, żeby to był okres 6 miesięcy. Pod tym projektem będziemy zbierać podpisy, by był to projekt obywatelski. Tak, aby nie mógł trafić do zamrażarki sejmowej, tak jak wniosek o komisję śledczą – powiedział.