Trwa ładowanie...
elżbieta rafalska
31-03-2017 11:32

500+ ma już rok. Elżbieta Rafalska zachwala flagowy projekt rządu PiS

Program 500 plus jest przełomowy nie tylko w wymiarze finansowym, ale także pod względem skali oddziaływania i celów, jakie osiągnął - chwali się szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska. Wśród jego efektów wymienia m.in. znaczną redukcję ubóstwa wśród rodzin wielodzietnych i wzrost liczby urodzeń.

500+ ma już rok. Elżbieta Rafalska zachwala flagowy projekt rządu PiSŹródło: Eastnews, fot: Jacek Domiński/REPORTER
d4fnsrn
d4fnsrn

Program 500 plus jest przełomowy nie tylko w wymiarze finansowym, ale także pod względem skali oddziaływania i celów, jakie osiągnął - chwali się szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska. Wśród jego efektów wymienia m.in. znaczną redukcję ubóstwa wśród rodzin wielodzietnych i wzrost liczby urodzeń.

Agata Szczepańska: Program 500 plus kończy właśnie rok. Czy w związku z jego realizacją coś panią zaskoczyło?

Elżbieta Rafalska: Kilka rzeczy pozytywnie mnie zaskoczyło. Na przykład skala tzw. marnotrawienia środków. Jest ona bardzo niska, bo wynosi zaledwie 0,03 promila. Choć muszę podkreślić, że ja nigdy nie podzielałam obaw, że skala marnotrawienia będzie duża. Cieszę się również, że wydatki są kierowane np. na edukację, na dodatkowe zajęcia, na wakacje. Spodziewałam się, że będą to głównie wydatki bieżące, nie tak precyzyjnie adresowane do dzieci.

Ile rodzin obecnie korzysta z programu?

Z programu korzysta 2 mln 560 tys. rodzin, dzieci jest w tych rodzinach znacznie więcej - 3 mln 820 tys. W tym jest spora, bo ponad 63-procentowa grupa dzieci z terenów wiejskich. Ogólnie program wspiera 55 proc. wszystkich polskich dzieci do 18 roku życia.

Program "Rodzina 500 plus" bezsprzecznie zasłużył sobie na to, żeby mówić o nim: przełomowy. Przełomowy nie tylko w wymiarze finansowym, ale także pod względem liczebności, skali oddziaływania. Przełomowy, jeśli chodzi o cele, jakie osiągnął - mówię tu o znacznej redukcji ubóstwa bezwzględnego wśród dzieci i młodzieży, wśród rodzin wielodzietnych, obniżeniu również ubóstwa relatywnego, a także inwestycji w kapitał ludzki. No i coś, co mnie najbardziej cieszy, na co najdłużej czekałam - wzrost liczby dzieci, które przechodzą na świat. To się dzieje już trzeci miesiąc z rzędu, więc możemy śmiało mówić, że ta tendencja utrzyma się dłużej. Wzrosty są spore - w takiej skali nie występowały od wielu lat. W styczniu tego roku wzrost w stosunku do stycznia 2016 r. wynosił 14 proc. Takiego wzrostu nie było chyba od 1995 r.

d4fnsrn

Czy po pierwszym roku coś w programie się zmieni?

Kluczowe elementy, które mają wpływ na skutki finansowe, nie ulegną zmianie, są absolutnie gwarantowane. A więc kryterium dochodowe przy pierwszym dziecku zostanie, wysokość świadczenia pozostanie na obecnym poziomie, zostanie też granica 18 lat, do kiedy wypłacamy świadczenie. Ale równocześnie nikt nie musi się martwić, czy starczy środków, one muszą być zagwarantowane w budżecie. Nawet jeśli się rodzi więcej dzieci niż prognozowaliśmy, to i dla nich pieniądze muszą być zabezpieczone.

Pod jakim jeszcze względem rzeczywistość różni się od prognoz? Po pierwszym pół roku wspominała pani m.in., że z programu korzysta więcej pierwszych dzieci niż się spodziewaliście.

Rzeczywiście, jest trochę więcej dzieci otrzymujących świadczenie, niż w naszych wstępnych prognozach, ale nie jest to istotna różnica. Jeśli chodzi o pierwsze dzieci, na które świadczenie jest wypłacane na podstawie kryterium dochodowego, to większa liczba jest po części spowodowana tym, że braliśmy pod uwagę dochód z 2014 r.

Wzrost był też spowodowany tym, że nasze prognozy były przygotowywane w oparciu o wyjściowy projekt, który w toku prac uległ zmianie, np. na początku nie wliczaliśmy rodzin zastępczych, a to jest dodatkowe 48 tys. dzieci. Poza tym przyjęliśmy prognozę GUS dotyczącą liczby urodzeń, a ona okazała się niewystarczająco przewidywalna, bo dzieci rodzi się więcej, mamy o 17 tys. więcej urodzeń w stosunku do prognozy. Jednak przy tej skali programu, przy tak dużych liczbach, nie są to duże rozbieżności. Można powiedzieć, że były to precyzyjne wyliczenia.

Czy w ciągu tego roku zaobserwowali państwo coś, co wymaga poprawy? Pojawiają się sygnały o różnego rodzaju nadużyciach, przypadkach nieuprawnionego pobierania świadczeń. Być może coś należy doprecyzować, by wyeliminować takie sytuacje?

Program monitorujemy cały czas bardzo uważnie. Musimy przede wszystkim mieć bardzo precyzyjne dane, żeby mówić odpowiedzialnie, jaka jest skala ewentualnych nadużyć i czy w ogóle występują.

d4fnsrn

Na pewno będziemy doprecyzowywać pojęcia utraty dochodu, jest też pewien problem z deklarowaniem dochodów przez osoby prowadzące działalność gospodarczą w oparciu o ryczałt, które wykazują, że nie mają dochodu albo jest on znikomy. Jeśli chodzi o uzyskanie i utratę dochodu, to nie da się tego precyzyjnie określić, a nie można każdej osoby, która straciła czy zmieniła pracę, podejrzewać o to, że powodem zmian jest 500 plus.

Nie mamy potwierdzenia, żeby kobiety rezygnowały z pracy, dezaktywizowały się z powodu 500 plus, ale sytuację cały czas monitorujemy. Natomiast jeżeli zdarzają się przypadki, że kobieta rezygnuje z części zatrudnienia i pracuje w niepełnym wymiarze, to moim zdaniem jest to na pewnym etapie jej życia dobra sytuacja, bo pozwala godzić pracę zawodową z obowiązkami rodzinnymi i opieką nad dziećmi.

Czy bierzecie państwo pod uwagę, że kiedyś, w dalszej przyszłości, programem objęte będą również wszystkie pierwsze dzieci? Teraz może być on odbierany przez część społeczeństwa jako niesprawiedliwy, bo świadczenie przysługuje bez ograniczeń na każde drugie i kolejne dziecko, a nie otrzymują go np. samotne matki z jednym dzieckiem, często będące w trudniejszej sytuacji finansowej niż objęta wsparciem rodzina z dwójką dzieci.

Zwracam uwagę, że świadczeniem objętych jest 388 tys. samotnych matek, a rodzin wielodzietnych - 360 tys. Czyli w programie więcej jest samotnych matek niż rodzin wielodzietnych.

d4fnsrn

Gdyby nas było na to stać, to program, który objąłby wszystkie dzieci, byłby wprowadzony. Poza tym chcieliśmy zachęcić rodziny do tego, by decydowały się na kolejne dzieci. Gdyby świadczenie przysługiwało również na pierwsze dziecko, nie stanowiłby elementu zachęty.

Biorąc pod uwagę fakt, że programem objętych jest ponad 55 proc. dzieci w Polsce, to łatwo wyliczyć, że w wariancie na każde dziecko do sfinansowania zostałoby jeszcze 45 proc., prawie drugie tyle, a więc potrzebne byłoby dodatkowe 20 mld zł. Na taki program nas nie stać.

d4fnsrn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fnsrn