Afera Amber Gold. Oszukani czekają na wyrok
18 tys. poszkodowanych, ponad 800 mln złotych strat – takie statystki przedstawiła prokuratura po zakończeniu śledztwa ws. afery Amber Gold. Na wyroki czekają architekci piramidy finansowej – Katarzyna P. i Marcin P. Niedługo minie 7 lat od likwidacji spółki.
Zdaniem prokuratury założeniem twórców Amber Gold było stworzenie tzw. piramidy finansowa i jako taka spółka funkcjonowała przez ok. 3 lata. Nie była w żaden sposób finansowana zewnętrznie, a wszystkie pieniądze, którymi obracała, pochodziły od jej klientów. Łącznie ok. 851 mln złotych – z tego tylko 10 mln złotych zainwestowano w złoto, które miało być zabezpieczeniem.
Czym było Amber Gold
Założone w 2009 roku Amber Gold miało inwestować w złoto i inne kruszce. By zachęcić klientów, spółka Marcina P. oferowała wysokie oprocentowanie inwestycji (przekraczające nawet 15 proc. w skali roku – znacznie wyższe, niż oprocentowanie lokat bankowych).
Marcin P., w latach 2005-2009 był kilkukrotnie skazywany przez sądy za oszustwa. Kary pozbawienia wolności były jednak każdorazowo warunkowo zawieszane i ostatecznie żadna z nich nie została wykonana.
Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegała już pod koniec 2009 roku, że Amber Gold nie posiada zezwolenia KNF na wykonywanie czynności bankowych, a w szczególności na przyjmowanie wkładów pieniężnych w celu obciążania ich ryzykiem.
Amber Gold działał na zasadzie piramidy finansowej – wypłacalność spółki była uzależniona od przypływu kolejnych klientów. I chociaż taki system sprzedaży jest w Polsce zakazany, to jednak firma działała na rynku przez ok. 3 lata i oszukała w ten sposób ok. 18 tys. osób. Radziła sobie na tyle dobrze, że w 2011 roku zainwestowała w linie lotnicze OLT Express.
13 sierpnia 2012 roku podjęto decyzję o likwidacji spółki i zamknięciu jej oddziałów. Miesiąc wcześniej działalność zawiesiła też spółka OLT Express. Amber Gold zdecydowała się też na wypowiedzenie wszystkim klientom przedsiębiorstwa obowiązujących umów depozytów towarowych.
Śledztwo ws. Amber Gold
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz już w 2010 roku wszczęła śledztwo ws. Amber Gold na wniosek KNF. W lipcu 2012 roku postępowanie przejęła gdańska prokuratura okręgowa – we wrześniu łódzka do spółki z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Pierwsze zarzuty Marcin P. usłyszał w sierpniu 2012 roku. Zarzucono mu m.in. prowadzenie spółki bez zezwolenia działalności bankowej, posłużenie się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu na kwotę 50 mln złotych, a także zarzut oszustwa znacznej wartości. Równocześnie trafił do więzienia, gdzie nadano mu status więźnia "szczególnie chronionego".
W październiku tego samego roku zarzuty usłyszała także Katarzyna P. - żona Marcina P. Prokuratura oskarżyła ją m.in. o wyłudzenie, poświadczenie nieprawdy i naruszenie ustawy rachunkowości. Później doszły zarzuty o współdziałanie z mężem w oszustwie. Zabezpieczono też jej majątek o wartości szacunkowej 4,6 mln złotych na poczet przyszłych kar i odszkodowań.
Postępowanie przed sądem i komisja śledcza ds. Amber Gold
W 2016 roku ruszył proces sądowy i trwał ponad 3 lata. Zakończył się uznaniem winy Katarzyny P. i Marcina P. – jednak nadal czekają oni na wyrok. Powód? Sędzia musi przeczytać nazwiska wszystkich poszkodowanych przez Amber Gold, których jest ok. 18 tys.
W lipcu 2016 roku powołana została komisja ds. Amber Gold, która działała trzy lata i przesłuchała wielu ważnych polityków z tamtego okresu, m.in. Donalda Tuska, Jarosława Gowina, Andrzeja Seremeta (ówczesnego Prokuratora Generalnego), Tomasza Arabskiego (ówczesny Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów), ś.p. Pawła Adamowicza, Pawła Wojtunika (ówczesny szef CBA), Marka Belkę (ówczesny szef NBP)
, czy Sławomira Nowaka (ówczesny minister). Oprócz nich, przesłuchiwani byli kilkukrotnie Marcin P. i Katarzyna P.
Ostatecznie komisja pod przewodnictwem Małgorzaty Wasserman w maju 2019 roku przyjęła raport końcowy, w którym oceniła, że "powstanie i ekspansja Grupy Amber Gold były wynikiem słabości państwa, dysfunkcjonalnością organów stojących na straży praworządności i wymiaru sprawiedliwości, systemowych luk prawnych, bierności i pobłażliwości aparatu urzędniczego, a także braku stosowania przepisów prawa przez organy władzy publicznej".
Komisja oceniła też negatywnie działania Donalda Tuska, który pełnił w tamtym okresie funkcje premiera. Według niej polityk PO nie zapewnił koordynacji prac organów administracji rządowej, a także nie wydał żadnych formalnych poleceń podległym sobie organom administracji rządowej w celu podjęcia i koordynacji działań mających na celu przerwanie przestępczego procederu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl