Amerykanie wymuszają korektę na warszawskim parkiecie
Wczoraj wszyscy świętowaliśmy udany debiut GPW, a dzisiaj trzeba było go „odchorować”. Wieczorem na Wall Street indeksy zanurkowały, gdyż rynek był już zbyt wykupiony do dalszych wzrostów. Spadki za oceanem wymusiły korektę również i u nas.
10.11.2010 17:09
Trochę to dziwne, że na początku tygodnia, gdy obawy o problemy budżetowe Irlandii sięgały zenitu, rynek nie za bardzo chciał się korygować. Teraz, gdy już nikt o Irlandii nie wspomina, ceny ochoczo spadają… Wytrwali w poszukiwaniu przyczyn tej zniżki wskazują na Chiny, gdzie bardzo dobre dane o bilansie handlowy i prawdopodobnie wysoka inflacja (dokładny odczyt poznany jutro) zmusiła regulatora do podwyżki stopy rezerwy obowiązkowej dla banków.
Chiny to jednak powód nieco naciągany, gdyż surowce bardzo spokojnie zareagowały na wieści zza Wielkiego Muru. Przyczyną gorszych nastrojów nie były też dzisiejsze dane, gdyż po pierwsze do złych nie należały, a po drugie nie były to informacje pierwszej kategorii ważności. Warto jednak wspomnieć, że cotygodniowa ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła do 435 tys., czyli więcej niż oczekiwano. Bardziej od prognoz spadł również bilans handlu zagranicznego.
Na krajowym podwórku mieliśmy wysyp ważny raportów kwartalnych i żadnych istotnych niespodzianek nie było. Pozytywnie wyróżniały się wyniki Pekao i PKN Orlenu, ale po pierwsze zaskoczeń nie było, a po drugie na spadkowym rynku ważniejsze były nastoje niż publikowane raporty. Nieistotna była również informacja o krajowym saldzie na rachunku bieżącym, które okazało się nieco gorsze od prognoz. Import i eksport pozostawały jednak silne, co wskazuje na ciągły popyt na nasze towary i silny rynek wewnętrzny.
Na rynku walutowym było spokojnie do czasu otwarcia Wall Street. Eurodolar się stabilizował, a złoty nawet próbował się umacniać. Potem jednak sytuacja się zmieniła, gdy Amerykanie tuż po otwarciu rynku kontynuowali wyprzedaż akcji, co osłabiło walutę wspólnotową jak i złotego. Trzeba jednak pamiętać, że jak na razie to niegroźna i zasłużona korekta, szczególnie na rynku akcyjnym, który po dwóch miesiącach wzrostów jest rozgrzany do czerwoności.
Komentarz przygotował
Łukasz Bugaj
Xelion. Doradcy Finansowi