Amerykański rynek nieruchomości zaskakuje słabością
Po poniedziałkowym „niedźwiedzim” zwrocie na amerykańskim rynku akcji sesja wtorkowa mogła stać się przełomową. Indeks S&P 500 stał tuż nad średnią 200. sesyjną, której przełamanie w górę lub w dół uważane jest za ważny techniczny sygnał kupna/sprzedaży. Byki nie miały łatwego zadania.
Opublikowany we wtorek raport z amerykańskiego rynku nieruchomości rozczarował. Sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła o 2,2 procent w stosunku do kwietnia (oczekiwano wzrostu o ponad 4 procent). Wydawało się, że po kwietniowym wygaśnięciu pomocy rządowej na kupno domu prognozowane powinno być osłabienie. Okazało się jednak, że do dopłaty kwalifikują się nabywcy, którzy podpiszą umowę do końca kwietnia. Czas na jej sfinalizowanie mają do 30 czerwca. Z tego wynika, że dane za maj i czerwiec będą jeszcze nieco „podpompowane” przez program dopłat. Zapewne dlatego też ilość domów niesprzedanych spadła o 3,4 procent, a mediana wzrosła o 2,7 procent (w stosunku do zeszłego roku).
Rynek akcji osłabiony był nieco przez dane makro, ale przez dłuższy czas trzymał się bardzo dobrze. Indeksowi NASDAQ pomagało bardzo dobre zachowanie akcji Apple (podniesienie ceny docelowej przez Deutsche Bank) i Amazon.com. Szkodziło zachowanie spółek sektora paliwowego po tym, jak administracja USA zapowiedziała, że złoży apelację od wyroku, w którym sędzia odwiesił sześciomiesięczny zakaz wierceń na głębokich wodach. Indeksowi S&P 500 pomagała średnia 200.sesyjna. Na dwie godziny przed końcem sesji została jednak przełamana w dół i byki znowu (tak jak w poniedziałek) znalazły się w sytuacji podbramkowej. Nic dziwnego, że po przełamaniu średniej technika pomogła niedźwiedziom i indeksy zaczęły spadać jeszcze szybciej. Na razie jest to tylko i wyłącznie korekta ostatnich spadków. Dopiero przełamanie poziomu 1.045 pkt. dałoby poważny sygnał sprzedaży. Jednak jest to poziom tak bliski wtorkowemu zakończeniu sesji, że stawia znak zapytania przed tezą mówiącą o wzroście indeksów przed sezonem raportów
kwartalnych.
We wtorek na GPW rozpoczęliśmy sesję małym spadkiem, ale bardzo szybko WIG20 wrócił w okolice poniedziałkowego zamknięcia i tam zaczął się stabilizować. Spokojna reakcja rynków europejskich na spadkową sesję w USA pomagała naszym bykom. Interesujące było to, że nie zaszkodził bykom komunikat Ministerstwa Skarbu w sprawie Tauronu. Okazało się, że cena, po której będą sprzedawane akcje została ustalona na 0,57 zł., czyli bardzo blisko dolnego przedziału. To inwestorzy instytucjonalni wymusili tak niską cenę, co niezbyt dobrze wróży całemu rynkowi.
Przed południem, po enuncjacjach agencji Fitch, indeksy w Europie ruszyły na południe, a to zaszkodziło również naszemu rynkowi. W tej fazie najmocniej ważył na indeksach spadek cen akcji KGHM. Można powiedzieć, że od tego czasu rynek znowu, tak jak dzień wcześniej, zaczął kreślić linię poziomą. Końcówka była nerwowa, ale wiele nie zmieniła. WIG20 stracił 0,66 proc., a układ techniczny nadal jest niejednoznaczny.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi