Amerykańskie plany ratunkowe wciąż w centrum uwagi
Na piątkowej sesji amerykańskiej, kiedy to miała miejsce zaskakująca poprawa nastrojów po publikacji fatalnych danych z rynku pracy w USA, złoty zyskał na wartości.
Kurs EUR/PLN zszedł do poziomu 4,5150 (od czwartkowego zamknięcia odnotował zniżkę o blisko 10 gr). Jeszcze większy spadek, na skutek wzrostu pary EUR/USD w ślad za giełdami, odnotował kurs USD/PLN. Swoje piątkowe minimum odnotował on na poziomie 3,4780.
Na otwarciu dzisiejszej sesji w Europie polska waluta oddała część zysków z końca minionego tygodnia. Kurs EUR/PLN wzrósł do 4,5800 natomiast USD/PLN do 3,5550. Najbliższe istotne opory w notowaniach tych par walutowych, które powinny ograniczać dzisiaj deprecjację złotego, usytuowane są na poziomach odpowiednio: 4,6000 oraz 3,6000. Bez większego entuzjazmu rynek złotego przyjął ostatnie zapewnienia rządu o tym, że rozmowy z Europejskim Bankiem Centralnym i Komisją Europejską na temat wejścia Polski do systemu ERM2 rozpocznie on jeszcze przed końcem lutego. Zakończenie tych rozmów będzie możliwe na przełomie maja i czerwca. Wobec obecnie bardzo wysokiej zmienności w notowaniach polskiej waluty, pewne trudności może przynieść ustalenie właściwego kursu parytetowego, od którego wartość euro wyrażana w złotym będzie mogła się odchylać o +/-15%. Wydaje się zasadnym, by kurs ten został wyznaczony dopiero w momencie, gdy zawirowania na światowych rynkach, wywołujące znaczne wahania wartości polskiej waluty, ulegną
uspokojeniu. Z tego względu dopóki nastroje na świecie nie poprawią się, przedstawione wyżej zapewnienia będą prawdopodobnie ignorowane przez inwestorów. Nieco zamieszania na krajowym rynku wprowadziła ostatnio informacja, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Polska rozmawiają na temat ewentualnej pożyczki, która miałaby wesprzeć naszą gospodarkę, by ochronić ją przed negatywnymi skutkami zawirowań na świecie. Jak się okazało doniesienia te nie były do końca prawdziwe. MFW pracuje nad nowym programem dla rynków wschodzących, obejmującym kraje, które podobnie jak Polska mają jeszcze stosunkowo silne fundamenty. Jednak jednocześnie przedstawiciele Funduszu, jak i naszego rządu zapewnili, że nie były prowadzone żadne konkretne rozmowy w tej kwestii. Do tej pory do MFW o pomoc zwracały się państwa, które silnie odczuły skutki kryzysu, takie jak Węgry czy Ukraina.
Reakcja inwestorów na piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy była dość nietypowa. W sektorze pozarolniczym w styczniu ubyło aż 598 tys. miejsc pracy, najwięcej od 1974 roku. Prognozy zakładały spadek zatrudnienia o 523 tys. Paradoksalnie jednak pomimo takiego odczytu, amerykańskie giełdy zakończyły ostatnią sesję w tygodniu na plusach, a eurodolar wzrósł o dwie figury w okolice poziomu 1,3000. Na początku dzisiejszej sesji notowania EUR/USD oscylowały wokół poziomu 1,2900. Całkiem możliwe, że rynek w ostatnim czasie zdołał zdyskontować najgorsze scenariusze dla światowej gospodarki i rozczarowujące dane nie mają już takiego wpływu na nastroje jak jeszcze kilka tygodni temu. Ponadto inwestorzy żyją w oczekiwaniu na dzisiejsze podsumowanie planu pomocy dla amerykańskiej gospodarki przez Senat USA i jutrzejsze głosowanie nad projektem. Ostateczna jego forma zakłada wsparcie o wartości ok. 800 mld dolarów przeznaczone na ulgi podatkowe oraz inwestycje w infrastrukturę. Istnieje wiele sceptycznych głosów,
mówiących, iż liczba miejsc pracy stworzona w efekcie wdrożenia planu może być niższa od zakładanych 3 mln, a oddziaływanie stymulacyjne na popyt wewnętrzny oraz wzrost konsumpcji będzie krótkotrwałe. Z drugiej strony jednak sama kwota planu robi duże wrażenie na rynkach – trudno jest wierzyć, iż ok. 800-miliardowy projekt nie będzie miał pozytywnego wpływu na największą światową gospodarkę. Spore nadzieje wiążą się również z planem pomocy amerykańskiemu sektorowi finansowemu. Jego szczegóły zostaną ogłoszone jutro przez Sekretarza Skarbu Timothy Geitner'a. Najprawdopodobniej ograniczy się on do informacji o sposobie wykorzystania pozostałych 350 mld dolarów z planu Paulson’a. Rząd wycofał się póki co z projektu utworzenia instytucji, która skupowałaby tak zwane „złe aktywa” od banków, co kosztowałoby amerykański budżet ok. 1-2 bln dolarów. Reakcja inwestorów na dane z USA może potwierdzać, iż najgorsze scenariusze są już uwzględnione w cenach. Przy pierwszych oznakach docierania do dna recesji, jakie
pojawiły się ostatnio na rynku, można oczekiwać, iż potencjał na poprawę nastrojów ulegnie w najbliższym czasie zwiększeniu i powinien przeważać nad pesymistycznym sentymentem. To z kolei, w przypadku napływu pozytywnych informacji może doprowadzić do wzrostu notowań eurodolara nawet w okolice poziomu 1,3400.
Tomasz Regulski
Joanna Pluta
DM TMS Brokers S.A.